Od dłuższego czasu szykowałam się do porównania masek nawilżających, dlatego z uporem maniaka wertowałam sklepy internetowe w poszukiwaniu ciekawych produktów. Było mi jednak szkoda otwierać wszystkie maski naraz, tym bardziej, że ciężko byłoby mi ocenić działanie każdej z nich osobno. Zdecydowałam się więc podzielić ten temat na części i utworzyć mini cykl dotyczący nawilżających masek. Na wstępie zaznaczam, że nie będą to maseczki jednorazowego użytku, ponieważ uważam, że jedynie regularne użytkowanie pełnowymiarowego produktu pozwala na uzyskanie długotrwałych efektów. Zapraszam!
BIELENDA AKTYWNA MASKA NAWILŻAJĄCA I VITA LIBERATA SAMOOPALAJĄCA MASKA NA NOC
OPAKOWANIA
Opakowania produktów mają podobny kształt, wykonanie oraz zamknięcie na nakrętkę. Różni je za to kolorystka oraz pojemność. Super Power Sleeping Mezo Mask Aktywna maska nawilżająca od Bielendy liczy 50 ml i zamknięta jest w opakowaniu utrzymanym w niebieskiej kolorystyce. Z kolei Self Tanning Night Moisture Mask marki Vita Liberata ma aż 65 ml pojemności i znajduje się w opakowaniu utrzymanym w złotej kolorystyce. Produkty różnią się również ceną – maskę Bielendy można nabyć w cenie ok. 20 zł, natomiast maska Vita Liberata kosztuje ok. 150 zł. Oba opakowania są wygodne w użytkowaniu, napisy na nich umieszczone nie ścierają się.
ZASTOSOWANIE
Maska Bielendy przeznaczona jest do każdego rodzaju cery, w tym odwodnionej, ma za zadanie nawilżyć, przeciwdziałać powstawaniu zmarszczek oraz koić skórę. Maska Vita Liberata ma nadawać skórze naturalny efekt „glow”, nawilżać, widocznie odmładzać skórę.
Tego typu maski stosujemy ok. 2-3 razy w tygodniu, głównie na noc. Generalnie nie są to produkty do codziennego stosowania, ze względu na bogaty skład, ale maskę Vita Liberata stosowałam na co dzień i nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych.
Tego typu maski stosujemy ok. 2-3 razy w tygodniu, głównie na noc. Generalnie nie są to produkty do codziennego stosowania, ze względu na bogaty skład, ale maskę Vita Liberata stosowałam na co dzień i nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych.
Maseczki różnią się kolorem: samoopalająca ma lekko żółtawy odcień, a aktywnie nawilżająca – biały. Mają dość podobną, lejącą, kremową konsystencję. Zdecydowanie różnią się jednak zapachem: maska Bielendy pachnie zwyczajnie, kremowo, natomiast maska Vita Liberata pachnie obłędnie cytrynowym ciastem z domieszką wanilii – uwielbiam jej zapach!
SKŁAD
Skład samoopalającej maski Vita Liberata jest naprawdę bogaty i zawiera, m.in. olej z nasion słonecznika, masło shea, masło kakaowe, wosk pszczeli, glicerynę, oliwę z oliwek, olej lniany, sproszkowany aloes, wit. E, kwas mlekowy, ekstrakt z bylicy alpejskiej, ekstrakt z owoców jabłoni, olej z nasion kiwi, algi i łubin biały, ekstrakt z lnu, ekstrakt z kwiatów malwy, olej z kwiatów rumianku, olejek eteryczny z Neroli.
Skład maski aktywnie nawilżającej Bielendy wypada zdecydowanie słabiej. Zawiera m.in. wit. E, olej Babassu, lanolinę, glicerynę, kwas mlekowy, hialuronian sodu, kwas hialuronowy, ale także PEG, Disodium EDTA (toksyczny konserwant), parabeny czy DMDM Hydantoin (pochodna formaldehydu).
Pomimo podobnej konsystencji maski różnią się między sobą w dotyku w trakcie aplikacji. Maska Aktywnie nawilżająca Bielendy jest bardziej tępa, lepiąca, tak jakby „zastygająca”, a po jej nałożeniu możliwe jest odczuwanie lekkiego ściągnięcia skóry. Z kolei maska samoopalająca marki Vita Liberata ma konsystencję stopionego masełka, z łatwością sunie po skórze i nie wysycha w 100%, więc cały czas czuć nawilżenie. Zaznaczam jednak, że tych masek nie widać na skórze, nie tworzą żadnych „skorupek”, błotka, ani niczego w tym stylu – po prostu się wchłaniają jak zwykłe kremy. Pod względem aplikacji punkt przyznałabym masce Vita Liberata, która dodatkowo niebiańsko pachnie!
Jeśli chodzi o poziom nawilżenia, to wydaje mi się, że maska samoopalająca mocno nawilża i odżywia skórę, przy czym nie zapycha. Jestem posiadaczką suchej, odwodnionej cery i gdy jednego dnia mam mocno ściągniętą skórę, która aż się marszczy i zaaplikuję na noc (albo na kilka godzin wieczorem) maskę Vita Liberata, to rano cieszę się gładką, silnie nawilżoną i promienną cerą. Z kolei po nałożeniu na noc maski Bielendy czuję lekkie ściągnięcie i minimalne przyklejanie się do poduszki. Rano skóra jest nawilżona, ale… zapchana :( Przy dłuższym stosowaniu można dorobić się naprawdę niezłej kaszki na skórze. Jest to tym bardziej dziwne, że wersja zielona (kwasowa) maski nie wyrządzała mi żadnej krzywdy. Znowu punkt dla Vita Liberata.
PODSUMOWANIE
Niestety ze względu na uczucie ściągnięcia oraz zapychanie skóry przy regularnym użytkowaniu, jestem zmuszona zrezygnować z używania maski nawilżającej od Bielendy. Natomiast maska samoopalająca marki Vita Liberata ciągle pozostaje moją ulubioną maską i myślę, że jest warta swojej wysokiej ceny – nie ma to jak promienna i nawilżona cera z samego rana ;)
PS 1. O masce Vita Liberata pisałam osobny post.
PS 2. W przyszłości planuję porównać maskę nawilżającą z Norel i Origins ;)
Ja mam zieloną wersję maseczki Bielenda i spisuje się u mnie doskonale :)
OdpowiedzUsuńZielona u mnie też się sprawdzała :)
UsuńSuper skład ma maska vita Liberata, Testowałam balsam brązujący tej marki, był świetny :-)
OdpowiedzUsuńMaska samoopalająca to jest po prostu hit ;)
Usuńświetny skład, nie używałam jeszcze kosmetyków tej marki :)
OdpowiedzUsuńhttp://wooho11.blogspot.com/ - Zapraszam <3 Jeśli Ci się spodoba - zaobserwuj :*
Ale której marki? ;)
UsuńVita Liberata wydaje się być ciekawa ale sprawdziłam jej cenę i aż mi się smutno zrobiło ;)
OdpowiedzUsuńDoskonale znam to uczucie ;)
UsuńMiałam obie, ale nie wiem czy bym je porównywała bo jednak Bielenda jest typowo nawilżająca, a VL samoopalajaca ;)
OdpowiedzUsuńAle Vita Liberata lepiej nawilża od nawilżającej Bielendy :D
UsuńFajna ta samoopalająca! Jeśli oprócz nawilżenia lekko przyciemnia koloryt i nie robi krzywdy to brawo dla producentów. Ja znam takie maski z Dermedic i Yves Rocher- ale u mnie nie sprawdza się w ogóle stosowanie ich na noc- po prostu zostawiam je na dłużej niż tradycyjne maseczki, ale muszę w końcu je zmyć i nałożyć normalny krem. ;)
OdpowiedzUsuńMaska Vita Liberata nie wyrządziła mi żadnej krzywdy - daje efekt delikatnej opalenizny bez plam :)
UsuńJeszcze doczepiłabym się do Polyacrylamide w Vita Liberata, no i Dihydroxyacetone, ale Bielenda ma faktycznie moim zdaniem gorszy skład. Nie miałam obydwu.
OdpowiedzUsuńNiestety ciężko znaleźć skład tak idealny, by kosmetyk jeszcze działał ;)
UsuńZielona Bielenda bardziej mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńZieloną Bielendę polubiłam :)
UsuńMam maskę z Vita Liberata i bardzo ją lubię :)
OdpowiedzUsuńJest świetna :)
UsuńSzkoda że ta Vita Liberata jest taka droga. Chętnie bym ją wypróbowała. Ale nie wiem czy bym dała 150 zł za taki produkt mimo dobrego działania :)
OdpowiedzUsuńJakby jej nie znała, to też bym miała pewne wątpliwości ;) W Sephorze kiedyś dodawali próbkę tej maski do zakupów ;)
UsuńLubię vita liberatę :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :)
Usuńja bym brała z Bielendy;D
OdpowiedzUsuńMnie niestety wysypało po niej ;)
UsuńTą z Vita Liberata chętnie bym wypróbowała! :)
OdpowiedzUsuńPolecam :D
UsuńTę z Vita Liberata uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńKolejna zadowolona osoba ;)
UsuńZ Vita Liberata byłaby dla mnie lepsza:)
OdpowiedzUsuńNa pewno ma lepszy skład ;)
UsuńVita Liberata droga, ale jednak skład i działanie zachęca. Bielendy na pewno nie kupię, choć marka ma swoje inne, dobre kosmetyki, tej maseczki lepiej unikać.
OdpowiedzUsuńLubię wiele produktów Bielendy, m.in. micel, który wylądował w ulubieńcach maja :)
UsuńŻadna z nich mnie nie ciągnie :D Jak na razie marzy mi się maksa Bielendy, ale ta z zielonej serii z kwasem migdałowym :)
OdpowiedzUsuńZielona Bielenda jest spoko :D
UsuńBielenda zdecydowanie odpada u mnie :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie ;) Muszę wymyślić, jak ją zużyć ;)
UsuńDo bielendy czuję się zniechęcona, ale po VL chyba też bym nie sięgnęła z racji tego, że jest samoopalająca :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, ja z kolei lubię lekką opaleniznę na twarzy ;)
UsuńTę brązująca maskę chętnie bym przetestowała :). W ogóle ostatnio stawiam na mocne nawilżenie mojej skóry :).
OdpowiedzUsuńJa również już od początku roku stawiam na nawilżenie :)
UsuńTeż bardzo polubiłam się z maseczką Vita Liberata, Bielendy nie miałam, ale skoro może zapychać, to się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńNiestety, Bielenda może zapchać :P
UsuńMaska Vita Liberata kusi i to bardzo! Pod względem działania bardzo by mi odpowiadała, a jeszcze ten piękny zapach - cudo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zapach rozwala system - najpiękniejszy zapach maski/kremu, z jakim miałam do czynienia ;)
UsuńNie miałam okazji używać tych masek, ale kusi mnie szczególnie ta z Bielendy ;)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, że u Ciebie średnio się sprawdziła, chciałabym zobaczyć jak sprawdziłaby się u mnie ;)
UsuńPewnie, nie każdego musi zapychać :)
UsuńBardzo ciekawe produkty, nigdy nie miałyśmy podobnego, więc jak zacząć swoją przygodę to od razu od tych polecanych przez Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że pokochałam maski całonocne :)
Usuńnie miałam żadnej, ale vita liberata dużo osób sobie chwali ;)
OdpowiedzUsuńSandicious
Maska Vita Liberata zdecydowanie zasłużyła na pochwały :)
Usuńżadnej nie miałam o VL czytałam same pozytywy
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ta maska ma same pozytywy (no może poza dość wysoką ceną) ;)
UsuńO tej lv pierwszy raz slyzze,ale chętnie bym wyprobowala.natomiast do bielendy mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńZ Bielendy sprawdziła mi się zielona maska :)
UsuńWedług mnie to zupełnie inne kosmetyki. Mam maskę vita Liberata. Jej zadaniem jak wspomniałaś jest nadanie cerze blasku a bielenda ma tylko nawilżać oraz przeciwdziałać starzeniu. Jeśli lubisz maski na noc to polecam z Flosleku.
OdpowiedzUsuńTeoretycznie inne, ale Vita Liberata nawilża lepiej niż stricte nawilżająca maska z Bielendy, więc były warte porównania pod kątem tego nawilżającego działania ;) Gdy na twarzy pojawiają mi się jakieś wybitnie suche miejsca, od razu sięgam po maskę Vita Liberata na noc i problem mam z głowy ;)
UsuńMam tę maskę z Bielendy, wiązałam z nią wielkie nadzieje.. niestety mam podobne odczucia do Twoich i rzadko po nią sięgam.
OdpowiedzUsuńTeż miałam nadzieję, że lepiej zadziała...
UsuńZnam maseczkę z Bielendy, ale nie skradła mojego serca. Czasem używam jej wieczorem, na kilka godzin przed snem, a potem dokładam jeszcze krem na noc. Znam lepsze produkty.
OdpowiedzUsuń