Czy zdarzyło Wam się kiedyś kupić kosmetyk gorąco polecany przez blogerki, który w ostateczności dla Was okazał się być kiepski? Mi zdarzyło się to nie raz, więc postanowiłam umieszczać tego typu produkty w specjalnej serii na blogu pt. „3 X NIE”. Dziś zapraszam Was na kolejną odsłonę produktów, które mnie nie zachwyciły swym działaniem i popadły w niełaskę ;)
3 X NIE
KOREKTOR MAYBELLINE INSTANT ANTI-AGE EFFECT
Pisałam o nim szczegółowo w poście, pt. Najgorszy korektor pod oczy, jaki spotkałam… Przyznam, że wyjątkowo się nad tym bidulkiem pastwiłam, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy – odcień 01 Light jest tragicznie ciemny, ledwo nadawał się do opalonej skóry latem. Według mnie korektor pod oczy powinien rozjaśnić okolicę pod oczami (już nawet nie rozświetlić, a rozjaśnić!), a nie przyciemnić i sprawić, że oczy będą wyglądały na bardziej zmęczone niż są w rzeczywistości. Choć trzeba przyznać, że ciemny odcień nie jest jeszcze najgorszym problemem. Korektor wygląda pod oczami po prostu obrzydliwie – wchodzi w każdą, nawet najmniejszą zmarszczkę mimiczną i powiększa ją 10 razy. Wspominałam Wam w poście, że ZA KAŻDYM RAZEM, gdy nałożyłam go pod oczy, to mój narzeczony pytał: skąd masz takie zmarchy? Jeśli facet je zauważył, to zauważy każdy. A ja nie mam zamiaru postarzać się na własne życzenie i Wam również nie polecam ;)
RÓŻE BOURJOIS
Słynne róże Bourjois również mi podpadły. Jakiś rok temu (albo i dawniej) skusiłam się na swój pierwszy róż tej marki. Oczywiście zachęciły mnie do tego legendy krążące na ich temat w blogosferze. Zdecydowałam się na brudny matowy odcień o nazwie „Sienne”. Przyznam, że był dobrze napigmentowany, ale robił niesamowite plamy na skórze, a potem w ciągu dnia znikał plamami z twarzy. Pomyślałam: Ok, wypróbuję inny odcień. Kupiłam więc niedawno Rose Coup De Foudre i specjalnie tak wybrałam odcień, by nie był matowy i miał dość „klasyczne” wykończenie jak na róże tej marki przystało. Potarłam go pędzlem, nałożyłam na skórę i… nic. Kompletnie nic, zero pigmentacji, zero koloru, zero efektu. Gdy zaczęłam nakładać go warstwami jak oszalała, na twarzy pojawiało się coraz więcej świecących drobinek, ale kolor był naprawdę nikły. Na dodatek zniknął ekspresowo po nałożeniu. Nie mam więc zamiaru kupować kolejnych odcień i wyrzucać kasy w błoto licząc na cud ;)
GARNIER MIRACLE CREAM NA NOC
Swego czasu o tym kremie było głośno w internecie. Miał być tańszym odpowiednikiem kremu Vichy Skin Sleep i posiadać ciekawą konsystencję. Zacznijmy od konsystencji właśnie. Przypomina ona tzw. ciesz newtonowską, czyli po prostu bardzo szybko się „samopoziomuje” po naruszeniu struktury kremu. Wkładacie w niego palucha i po chwili już „dziury” nie ma ;) Za każdym razem, gdy otwieracie krem, wygląda jak nowy. Konsystencja jest oczywiście przy tym dość rzadka, ale przyjemna w użytkowaniu. Ponadto na początku składu znajduje się mój ukochany olej jojoba, który często aplikuję na twarz na noc. Dlaczego więc krem okazał się być rozczarowaniem? Po pierwsze, ma bardzo alkoholowy zapach oraz alkohol w składzie. Po drugie – jest strasznie podobny do Vichy Skin Sleep. Dlaczego? Bo już mała próbka Skin Sleep mnie zapchała i z tym kremem było podobnie… Bardzo liczyłam na jego nawilżające działanie, a zamiast tego otrzymałam wysyp na twarzy. Nie wiem, czy tylko ja miałam taki problem, czy u Was krem się sprawdził?
To już wszystkie kosmetyczne rozczarowania. Życzę sobie i Wam, by było ich w przyszłości jak najmniej ;)
Miłego weekendu!
Mam jeden róż z Bourjois i jestem zadowolona, co prawda konsystencja powinna być inna no ale cóż może kiedyś nad nią popracują. Co do kremu to faktycznie sporo osób o nim pisało w superlatywach, a Ty masz inne zdanie na jego temat i od razu człowiek się zniechęca :P
OdpowiedzUsuńJa już się poddałam - nie chciało mi się więcej walczyć z tym różami ;) A co do kremu - skoro mnie zapycha, to ciężko napisać o nim potem coś dobrego ;)
UsuńMiałam kiedyś ochotę na róż Bourjois, jednak po przeczytaniu kilku recenzji ochota szybko mi przeszła:)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się ;)
Usuńnie znam ich, ale to chyba nawet dobrze :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie dobrze ;)
Usuńzarówno korektor jak i róż zawsze mnie interesował ale korektor jak widać dyskryminuje kolor na wstępie. co do rózu moze rzy innym kolorze byłoby jakoś lepiej, sama nie wiem :>
OdpowiedzUsuńTestowałam dwa różne odcienie tych róży, więc chyba wystarczy, by wyrobić sobie jakieś zdanie ;) A wyrobiłam takie, że szkoda kasy na kolejny odcień :D
UsuńSłabo. Róże akurat lubię :) Ten korektor fakt porażka! Sama nie umien np. Zrozumieć fenomenu Revlona Colorstaya ;)
OdpowiedzUsuńRevlon Colorstay się u mnie kiedyś sprawdzał, ale przyznam, że już dawno go nie używałam ;)
UsuńWszyscy zachwalają te róże a tu taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńNiestety u mnie zupełnie się nie sprawdziły, ale poszły już w inne ręce ;)
UsuńNie znam tych kosmetyków osobiście, ale może to dobrze w tej sytuacji :)
OdpowiedzUsuńChyba to nawet lepiej ;)
UsuńŻadnego z nich nie miałam .i to chyba lepiej. .
OdpowiedzUsuńChyba tak ;)
UsuńOstatnio wiele złych opinii słyszę o tym korektorze i różu.
OdpowiedzUsuńJakoś mnie to nie dziwi, bo są to słabe produkty ;)
UsuńRóż z Bourjois miałam, ale bardzo dawno i był OK, może teraz jakość mu się pogorszyła?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie wiem, ale o wiele lepiej sprawdzają mi się tańsze róże ;)
UsuńMiałam ten róż ale w innym kolorze jakieś 10 lat temu i wtedy byłam z niego zadowolona teraz na pewno miałam bym podobne zdanie do ciebie;)
OdpowiedzUsuńApetyt rośnie w miarę jedzenia i po latach użytkowania produktów do makijażu mamy widocznie większe oczekiwania wobec nich ;)
UsuńJa również miałam ten róż Bourjois i też nie jestem z niego zadowolona.
OdpowiedzUsuńNa szczęście dostała go w prezencie - także chyba tutaj wyszło mi to na plus.;)
Ja z kolei swoje oddałam w inne ręce, może lepiej się sprawdzą ;)
UsuńNa szczęście nie znam żadnego Twojego bubelka ;)
OdpowiedzUsuńTo dobrze :D
Usuńz tych trzech kosmetyków miałam tylko róż bourjois. otrzymałam go na początku mojego blogowania i dla mnie okazał się fajnym kosmetykiem- fakt, nie jest jakoś super napigmentowany, ale dla osoby, która wcześniej nie miała styczności z tego typu kosmetykami okazał się trafiony;)
OdpowiedzUsuńMoże właśnie jest odpowiedni dla osób początkujących ;)
UsuńNiczego nie miałam, ale życzę aby tych rozczarowań było jak najmniej!! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Oby się spełniło ;)
UsuńMiałam ten korektor jeszcze kupiłam dwa :/ jeden leży nie otwarty bo była promo 2 w cenie 1... i też się u Mnie nie sprawdził... muszę go komuś w prezencie dać może akurat będzie pasował
OdpowiedzUsuńNie wiem, czym tak się zachwycają na YT, jeśli chodzi o ten korektor :P
Usuńkorektor z maybelline wygląda świetnie, szkoda, że to bubel. nie widziałam go nigdzie. widzę, że jest niemiecki, więc może nie jest u nas dostępny.
OdpowiedzUsuńDokładnie, w Polsce nie jest dostępny ;) Ale jest hitem w USA, więc chciałam go przetestować - zbyt dobrze na tym nie wyszłam :P
UsuńTego kremy z Garnier nigdy nie widziałam na blogach.
OdpowiedzUsuńRóż mnie nie kusi.
Krem był popularny chyba z rok temu ;)
UsuńA ten korektor był tak polecany przez wiele youtuberek ;D Raczej mnie już nie kusi :)
OdpowiedzUsuńTeż zastanawia mnie jego youtubowy fenomen :P
Usuńno cóż korektor mnie kusił do pewnego czasu
OdpowiedzUsuńAle nie skusił ;)
UsuńNie znam ich i widać nie mam czego żałować.
OdpowiedzUsuńOj, nie ma ;)
Usuńtych kosmetyków nie miałam, ale nie ukrywam, że korektor i róż bym chciała wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie się sprawdzą ;)
UsuńRóże bourjois podpadły i mnie :/ tragedia, miałam jeden i nigdy więcej ;)
OdpowiedzUsuńCzyli nie jestem sama w swoim rozczarowaniu ;)
UsuńPo tych różach - tak sławnych - nie spodziewałabym się porażki...
OdpowiedzUsuńRównież byłam bardzo negatywnie zaskoczona :(
Usuńkurcze a moja mama tak kocha te róże
OdpowiedzUsuńMoże ma do nich sentyment ;)
Usuńznam korektor i te róże. Masz racje - niesamowita porażka :(
OdpowiedzUsuńNiestety - nic dodać, nic ująć :(
UsuńZnam róże, bardzo je lubię :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że u Ciebie się sprawdzają :))
UsuńBourjois róże to dla mnie zaskoczenie, zawsze uważałam je za coś fajnego :)
OdpowiedzUsuńRównież liczyłam na to, że będą lepsze ;)
UsuńA tyle osób zachwala ten korektor...
OdpowiedzUsuńTeż się zdziwiłam ;)
UsuńZdarzyło się nam tak z zestawem Ziaja liście manuka. Niestety wszystkie kosmetyki tej serii nie są dla nas :/
OdpowiedzUsuńMnie również ta seria nie zachwyciła :P
UsuńNa szczęście do żadnego z nich mnie nie ciągnęło ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie to dobrze :)
Usuńmyślałam że te róże są fajne ;-)
OdpowiedzUsuńNiestety nie do końca ;)
UsuńRóżu nie próbowałam, aczkolwiek nie raz zawiodłam się na kremach z firmy Garnier.
OdpowiedzUsuńRaczej też nie stosuję ich kremów, ale ten mnie jakoś skusił :P
UsuńZ tych rzeczy mam róże z Bourjois; 33 i 54 i są ok. Może tylko tyle, że trochę trzeba się namachać, żeby było je widać. Albo może ja jestem przyzwyczajona do sypkich róży, które dają efekt od razu.
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie wolę od nich tańsze róże, bo mają o niebo lepszą pigmentację ;)
UsuńTeż się nad tym zastanawiam, czy wersja niemiecka (moja) nie różni się od innych :P
OdpowiedzUsuńrowniez slyszalam o rozach wiele dobrego, moze na kazdego dziala inaczej, dlatego tez roznorodnosc opinii :)
OdpowiedzUsuńobserwuję!
potrzebuję dobrych duszyczek-czytelniczek, mam bloga od niedawna a chcę się rozwijać :) zapraszam ! www.tysiatestuje.blogspot.de
Korektor i róż sama chciałam mieć. :D
OdpowiedzUsuńMiałam próbkę tego kremu z Garnier ale nie pamiętam by coś robiła ;D
OdpowiedzUsuń