10/16/2016

HOT MAMA OD THE BALM KONTRA HOT MAMA ZA 10 ZŁ Z ALIEXPRESS


W ostatnich „Nowościach” na blogu mogliście zobaczyć, że udało mi się nabyć paletę In The Balm of Your Hand, która jest swoistym zestawieniem hitów makijażowych marki The Balm. Zakupiłam ją tak naprawdę z dwóch powodów (oczywiście pomijam już fakt, że jest przepiękna!). Po pierwsze, byłam ciekawa, jak sprawują się inne produkty marki The Balm (miałam wcześniej jedynie Nude’Tude oraz Bahamę Mamę). Drugi powód był taki, że wewnątrz In The Balm of Your Hand znajduje się słynny różo-rozświetlacz Hot Mama, którego odpowiednik z AliExpress mam już od dłuższego czasu i bardzo chciałam porównać oba te produkty. Porównajmy je więc ;)

HOT MAMA



OPAKOWANIE


Niestety nie mogę bezpośrednio porównać opakowań obu produktów, tak jak to miało miejsce w porównaniu bronzerów Bahama Mama tutaj. Wszystko przez to, że oryginalna Hot Mama znajduje się w zbiorowej paletce, a jej chiński odpowiednik występuje solo. Niemniej wydaje mi się, że różnice w wyglądzie opakowań będą podobne jak w przypadku Bahamy Mamy, czyli: oryginalne opakowanie będzie smuklejsze, ładniej sklejone, a grafiki będą miały lepszą pigmentację od egzemplarza z AliExpress. Oryginalna Hot Mama kosztuje ok. 65 zł, natomiast wersję chińską zakupiłam za ok. 10 zł na AliExpress.

KONSYSTENCJA/ZAPACH



Oba produkty mają zupełnie inną konsystencję. Oryginalna Hot Mama ma zbitą konsystencję, równomiernie nabiera się ją na palec/pędzel. Z kolei jej chiński odpowiednik strasznie pyli, w ogóle nie jest zbity, w zasadzie przypomina luźno powiązany proszek, niemal można w nim „dziurę” wywiercić palcem. Przez to może naprawdę mocno „plamić” na skórze. Oba produkty śmierdzą po równo „chińską fabryką”. Daleko im więc do „czekoladek” Too Faced :D

KOLOR


W zasadzie już w tym momencie dochodzimy do sedna – oba kosmetyki mają zupełnie inny odcień! Oryginalna Hot Mama jest różo-rozświetlaczem o w miarę ciepłej różowej barwie z domieszką złota, natomiast jej chiński odpowiednik jest blado-różowym rozświetlaczem ze srebrnymi drobinkami. Widać to już na pierwszy rzut oka.

SKŁAD


Skład chińskiego odpowiednika możecie podejrzeć na powyższym zdjęciu. Natomiast skład oryginalnej Hot Mamy znalazłam na stronie ladymakeup.pl:

BORON NITRIDE, POLYETHYLENE, ISOEICOSANE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, SILICA, POLYISOBUTENE, PTFE, SYNTHETIC WAX, DIMETHICONE, SODIUM DEHYDROACETATE. Może zawierać: [+/- MICA, TITANIUM DIOXIDE (CI 77891), CARMINE (CI 75470), IRON OXIDE (CI 77491)].

Przynajmniej w teorii skład jest identyczny, choć tak naprawdę nikt nie wie, co w chińskich kosmetykach „siedzi”.

MOJA OPINIA


Nie trudno odgadnąć, że moja opinia tym razem nie będzie pozytywna. O ile bronzer Bahama Mama z AliExpress okazał się być naprawdę niezłym odpowiednikiem oryginału, o tyle w przypadku różu Hot Mama mamy tu dwa zupełnie różne produkty.


Pierwszym i najbardziej widocznym na to dowodem jest zupełnie inny odcień, a nawet tonacja kolorystyczna! Oryginalna Hot Mama jest utrzymana w ciepłej tonacji z domieszką złota i może dobrze wyglądać niemal na każdej karnacji. Z kolei jej chiński odpowiednik jest typowym chłodno-różowym rozświetlaczem z domieszką srebra. Będzie odpowiedni jedynie dla bladziochów, a na pewno nie dla osób lubiących opaleniznę lub mających ciemniejszą karnację.


Również aplikacja produktu bardzo się od siebie różni. Oryginalna Hot mama nie pyli, chińska wersja tworzy niemal chmurę pyłu. Na dodatek potrafi tworzyć grudki produktu na twarzy, bo pyłek zaczyna żyć własnym życiem i zbijać się w większe grudki ;) Trwałość obu produktów nie powala. Oryginalna Hot Mama niestety w ciągu dnia traci trochę na intensywności, jednak nie znika zupełnie. Wersja chińska znika bezpowrotnie z twarzy, ale może to i lepiej ;)

PODSUMOWANIE



Niestety tym razem okazało się, iż są to dwa zupełnie różne produkty. Różni je zarówno tonacja kolorystyczna, konsystencja, cena jak i trwałość. Na pewno nie mogę polecić Wam chińskiej wersji, ale jeśli lubicie różo-rozświetlacze, to mogę polecić Wam Hot Mamę, tym bardziej, że ma w sobie coś z NARS Orgasm ;)




Lubicie tego typu róże? :)






72 komentarze:

  1. od dawna kusi mnie róż od The Balm i ciągle zastanawiam się nad tym :) kolor od podróbki o niebo piękniejszy :) i jestem w stanie przeboleć za niego koło 65zł:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz taki odcień, to czemu nie? I tak wyjdzie taniej od NARSa ;)

      Usuń
  2. mniej boję się używania kosmetyków z ciuchlandu niż podrób z ali

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, w moich ciuchlandach nie ma JESZCZE kosmetyków :P Pewnie kiedyś na to wpadną :D

      Usuń
  3. Ja chyba bym się bała zamawiać chińskie kosmetyki ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie śmieszy, że nazamawiają na Ali i recenzują jako Oryginał, że zły i nie dobry. A potem któs chce kupić i ciężko znaleść dobrą recenzję. Ja z Ali kupuję tylko pierdołki i hybrydy. Czytałam parę artykułów i tam takie syfy siedzą że strach..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam również, że syf znajduje się w "koreańskich" kosmetykach sprzedawanych na Ebay - tutaj również ponoć ciężko spotkać jakikolwiek oryginał :P

      Usuń
  5. Moim zdaniem większość chińskich kosmetyków to podróby. Jedna z moich koleżanek kiedyś zamówiła cienie z chińskiej strony o ile nie mylę się były to podróbki jednej z paletek Naked. Cienie były tak złej jakości, że odbarwiły jej powieki na kilka dni. W żaden sposób nie dało się tego zmyć. Także nie polecam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że dosłownie wszystko to podróbki sądząc po niskich cenach ;)

      Usuń
  6. Chyba wszystkie odpowiedniki oryginałów z ali mają inne kolory od rzeczywistych produktów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca ;) Część naprawdę jest bardzo dobrze "odwzorowana" :P

      Usuń
  7. Rzeczywiście odcienie różnią się diametralnie. Ja mam ogromną ochotę na te paletkę z hitami theBalm ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. In The Balm of Your Hand jest naprawdę dobrym pomysłem :)

      Usuń
  8. Nie wiem czy bym kupiła podróbe, akurat róże aż tak mnie nie fascynują, ale bronzer Bahama Mama uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Twojej karnacji Bahama Mama na pewno jest idealna, dla mnie jest odpowiednia jedynie latem, gdy jestem opalona ;)

      Usuń
  9. Nie jestem przekonana do podrób z Ali.. A Twoja zbiorcza paletka jest genialna, nie wiedziałam o jej istnieniu, może się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem :) O tak, paletka z perełkami od The Balm jest cudna :)

      Usuń
  10. Zdecydowanie podróbki omijam z daleka

    OdpowiedzUsuń
  11. Post bardzo ciekawy, ta oryginalna hot mama jest piękna ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzeba przyznać, że z oryginalnym kolorem minęli się dość mocno.

    OdpowiedzUsuń
  13. Na kosmetyki z Ali chyba bym się nie zdecydowała :)
    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię tego typu różę, gołym okiem widać znaczne różnice o których napisałaś, zdecydowanie wybrałabym oryginalną wersje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię takie nieoczywiste odcienie (chodzi mi oczywiście o oryginał) :)

      Usuń
  15. Ja nie lubię chińskich kosmetyków i trochę się ich boję.

    OdpowiedzUsuń
  16. Po co robić podróbę skoro ona ani trochę nie odpowiada oryginałowi :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja zdecydowanie bardziej wolę bronzery :)

    OdpowiedzUsuń
  18. widać, że są to zupełni inne produkty, też zamawiam na ALIEXPRESS :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten nieoryginalny kolor wgl mi się nie podoba!

    OdpowiedzUsuń
  20. Czuję się pokuszona the Balm. ;) Chińskie podróbki mnie nie kuszą. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Oba mi sie podobaja, ale wedlug mnie wcale nie sa do siebie zblizone

    OdpowiedzUsuń
  22. Mnie nie kuszą te chińskie odpowiedniki. Raczej bałabym się ich używać.

    OdpowiedzUsuń
  23. Szkoda, że róż się nie sprawdził, myślałam, że będzie to świetny sposób na oszczędzenie paru złoty.

    OdpowiedzUsuń
  24. widać, że różnica jest spora...jak dla mnie nie ma sensu zamawiać chińskiego odpowiednika, ale to moje zdanie

    OdpowiedzUsuń
  25. kiedyśzamówiłam z ebay odpowiednik paletki Nude Tude i Czekoladki Too Faced. długo się zbierałam, by cienie nałożyc na powieki.i choc cienie nietore miały swietne kolory to obie paletki wyladowaly w koszu.

    OdpowiedzUsuń
  26. Trochę się obawiam składu tych chińskich wynalazków.

    OdpowiedzUsuń
  27. Nigdy nie stosowałam tych produktów.

    OdpowiedzUsuń
  28. Szkoda, że nawet odcienia dobrze nie odwzorowali..

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja stawiam ostatnio na oryginały wolę troszkę zaoszczędzić i być zadowolona w 100 % ;p

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja nie jestem fanką róży, ale wolałabym zaoszczędzić i kupić droższy róż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tanie róże są równie dobre co drogie, np. Bell czy Makeup Revolution :)

      Usuń
  31. Widziałam tez inną recenzje kosmetyków z tej strony o prawie zawsze różniły się od oryginałów na swoją niekorzyść. .. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bahama Mama była całkiem ok, ale ten róż niestety :P

      Usuń
  32. Nie używamy róży ale ślicznie wyglądają w tych pudełkach :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Jaki odpowiednik??? Chamska, tandetna podróba. Nie rozumiem ludzi którzy kupują podróby, przecież to coś nijak się ma do tego cudownego różu, poza mniej lub bardziej dokładnie odwzorowanym opakowaniem. Nawet nie chcę myśleć co jest w składzie tego "cuda" po tym jak widziałam artykuł o zamknięciu przez policję nielegalnego magazynu z podrobionymi perfumami. Analiza tych "pachnideł" wykazała, że miały w składzie m.in. mocz. Pomijając kwestie prawne to chyba zwyczajnie szkoda zdrowia. Ale co kto lubi.

    OdpowiedzUsuń
  34. wow różnica kolosalna!.Mam oryginalną Hot Mamę i ją uwielbiam!Nawet mnie nie kusi aby kupować z Ali jestem zdania,że jak mam na coś wydać pieniądze to ma to być oryginał a nie tandetna podróbka.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger