Z biegiem czasu coraz lepiej rozumiem potrzeby swojej skóry, coraz lepiej dobieram też produkty do swoich potrzeb. Ale w dobie marketingu szeptanego, czyli między innymi dzięki blogowym zachwytom nad niektórymi produktami, zdarza mi się jeszcze „zboczyć” z raz obranej ścieżki i skusić się na „sprawdzone” przez innych nowinki kosmetyczne. Nie zawsze jednak próby te wychodzą mi na dobre i właśnie dziś chcę Wam przedstawić 3 kosmetyczne niewypały, które zdarzyło mi się ostatnio przetestować.
3 X NIE
W zasadzie to chyba największy zawód i największy bubel z całej dzisiejszej trójki. Lubię produkty oparte na olejkach, bardzo fajnie sprawdzają mi się one w oczyszczaniu twarzy, dlatego też po oliwce do demakijażu spodziewałam się przede wszystkim skuteczności. I tu czekał mnie olbrzymi zawód. Owszem, produkt ma dobry skład, ale niestety zupełnie nie idzie on w parze z działaniem. Zgodnie z opisem producenta rozprowadziłam oliwkę po skórze delikatnie masując, a następnie za pomocą wody próbowałam „spienić”/zmyć produkt wraz z resztkami makijażu. Niestety po zwilżeniu oliwki zaczęły dziać się bardzo nieciekawe rzeczy – oleje zaczęły zamieniać się w zwarzony krem do twarzy, „wytrąciły” się jakieś stałe cząstki, nie rozpuszczały makijażu i nie chciały „puścić” mojej skóry, po prostu nie szło zmyć tego „bałaganu” z twarzy! Ile ja się namęczyłam! Produkt zachowywał się co najmniej, jakby był przeterminowany, ale miał jeszcze długą datę ważności, więc nic takiego nie powinno mieć miejsca. Nigdy więcej! Całe szczęście to tylko miniatura, ale wylewam ją do zlewu.
KOREKTOR COLLECTION LASTING PERFECTION W ODCIENIU NR 2 MEDIUM
Opisuję tu korektor w odcieniu nr 2, czyli chyba najbardziej trafny odcień ze wszystkich w gamie ;) Istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że pozostałe odcienie zachowują się „normalnie”. Co jest z nim nie tak? Począwszy od piekielnie ciemnego różowo-pomarańczowego odcienia, który kompletnie nie nadaje się pod oczy, bo przypomina błoto w odcieniu fluidów używanych niegdyś w gimbazie, aż po bardzo gęstą i suchą na wiór konsystencję. Korektor od razu po nałożeniu pod oczy zaczyna się warzyć, wchodzi w zmarszczki i ostatecznie po zastygnięciu tworzy się z niego ciemna skorupka. Oczywiście do tego piekielnie przesusza. I gdzie ta 16-godzinna trwałość? Czy trzeba czegoś więcej, by nazwać korektor bublem?
ISANA OLEJEK POD PRYSZNIC
Olejek pod prysznic Isany znany jest także jako „rybka” lub „śmierdziuszek” ze względu na swój rybi smrodek. Nie jestem zbytnio wrażliwa na zapachy, więc ten opis mnie nie przerażał. Poza tym przemawiała do mnie jego uniwersalność – olejku teoretycznie można używać zarówno do kąpieli jak i do mycia pędzli oraz gąbek do makijażu. Poza tym kosztował niewiele, bo jakieś 7 zł. Niestety pewne porzekadło głosi, że „jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego”. W kontekście olejku Isany powiedzenie to niestety ma rację bytu.
Olejek zakupiłam głównie z myślą o myciu pędzli i owszem, dobrze sobie z nimi radził, ale po jakichś dwóch tygodniach „rybiej” pielęgnacji pędzle do twarzy zaczęły mi śmierdzieć rybą. Gdy tylko przykładałam je do skóry, to do mojego nosa dobiegał rybi odór. Poza tym tak na chłopski rozum – olej może przecież wpłynąć na rozpuszczenie kleju, który trzyma włosie w skuwce. Odpuściłam więc mycie pędzli tym specyfikiem. Gąbki do makijażu olejek domywał szybko i skutecznie, ale takich gąbek używam maksymalnie dwa razy w tygodniu i muszę dodatkowo wspomagać olejek mydłem w procesie mycia, by gąbeczki nie prześmierdły. Słaby interes. Poza tym w ten sposób nie zużyłabym olejku na czas. Zmusiłam się więc (słowo „zmusiłam” pasuje tu jak ulal!), by wspomóc zużycie olejku poprzez korzystanie z niego pod prysznicem. Niestety czułam się, jakbym smarowała się olejem rzepakowym, który zbyt długo był eksploatowany w brytyjskiej frytownicy… Po takiej „kąpieli” pachniałam niczym słynne „fish&chips” a raczej nie o to mi chodziło ;) Dlatego też olejek z Isany zajął pozycję na niechlubnej liście bubli, które było mi dane testować.
Jakie produkty ostatnio zwiodły Wasze oczekiwania?
Na szczęście nic nie miałam z tych bubelków :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze :)
UsuńSłyszałam że ten olejek pod prysznic się nie sprawdza !
OdpowiedzUsuńJa jedynie co to może go kupię do mycia pędzli :)
Zawsze można spróbować ;)
Usuńnieraz miałam ochotę na ten olejek z Isany, choć recenzje jego są różne, obawiam się właśnie tego zapachu ;) sama nie wiem, czy się skusić czy nie...
OdpowiedzUsuńW sumie kosztuje grosze, więc sama możesz sprawdzić, czy jest wart uwagi :) Chyba, że wolisz nie ryzykować :D
UsuńTen olejek z clareny próbuję już rok zużyć i nie daję rady. Zgadzam się, to nieszczęśliwy kosmetyk. kocham olejki do pielęgnacji ale ten oczyszczający zupełnie się u mnie nie sprawdził. Olejek z isany do oczyszczania skóry baaardzo lubię, podobnie jak nivea, loccitane i olejki wielu innych firm. zapach zupełnie mi nie przeszkadza
OdpowiedzUsuńNie próbowałam zużyć olejku Clareny, wylałam do zlewu, bo to tylko miniatura, która wybawiła mnie od zakupowej wpadki ;)
UsuńCzytałam, że ten olejek rozpuszcza klej ze skuwek. Co do korektora czy nie był okreslony jako hit?:)
OdpowiedzUsuńOj, korektor u mnie na pewno nie był hitem, choć wiele osób go poleca ;)
Usuńmiałam ten olejek i też mi nie pasował
OdpowiedzUsuńCzyli nie jestem sama ;)
UsuńTen olejek bym chyba wlewała do wanny bo tragedia sie męczyć z demakijazem a wiesz ze nadal nie wiem jaki ma zapach olejek isana ? Niby taki sławny a ja ciagle o nim zapominam zeby powąchać chociaż
OdpowiedzUsuńMasz chyba rację, najlepiej wlać go do wanny ;)
UsuńMasakra. Nie miałam nic z twoich bubli. Mnie ostatnio zawiodł micel Garniera i krem z urody melisy silnie nawilżający:-)
OdpowiedzUsuńO kremie Uroda już chyba gdzieś słyszałam :P
UsuńNiee, jak można komuś sprzedawać tak walący rybami olej. Pewnie bym go od razu wylała do toalety. Olejku z Clareny ani korektora nie miałam, ale też już nie kupię.
OdpowiedzUsuńLepiej uważać na te produkty ;)
UsuńTakże miałam ten olejek i nic mi nie urwał. Co do korektorów, to ja ostatnio na wielkiej promocji Rossmana kupiłam słynny korektor z Bourjois. Gorszego dziadostwa w życiu nie widziałam :(
OdpowiedzUsuńTeż miałam ten korektor Bourjois i znienawidziłam od pierwszego użycia ;)
UsuńMiałam ten olejek kupić.
OdpowiedzUsuńA kupisz? ;)
UsuńO rany, ta Isana brzmi okropnie :O Nie miałam...
OdpowiedzUsuńDla mnie nie do przejścia :P
Usuńo fuj olejek zalatujący rybami? a tak zachwalany jest, fuuuuj :-/
OdpowiedzUsuńJa go znieść nie mogę ;)
UsuńJa olejek bardzo lubię i wcale nie śmierdzi mi rybami :D Lubię go aplikować na wilgotną skórę, którą potem tylko osuszam delikatnie ręcznikiem - rewelacyjna dawka nawilżenia ;)
OdpowiedzUsuńStąd wiadomo, że każdy ma inną czułość zmysłu węchu :D I inną tolerancję zapachu :D
Usuńnie znam żadnego, na szczęście ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie :D
UsuńJa również nie miałam żadnego produktu:)
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze ;)
UsuńNie miałam tych produktów, ale olejek Isany wiele osób zachwalało. Potwierdza się, ze u każdego inaczej sprawdza się dany kosmetyk.
OdpowiedzUsuńDla mnie zapach ma okropny :P
UsuńHmm to że ten olejek to śmierdząca rybka to nic :P gdybyś widziała jak on uczulił mnie to byś chyba się przestraszyła... Umyłam się nim tylko raz i tylko nogi... Na następny dzień wyglądałam jakbym wpadła w wielkie krzaki pokrzyw na których po których łażą mrówki i jeszcze mają kolce... jeden ogień na nogach, czerwone plamy, guzki ( krostki ) nie wiem jak to nazwać z których wydobywała się ciecz. Od tego momentu nie kupiłam nic z isany :(
OdpowiedzUsuńOj, pamiętam, pisałaś już o tym u mnie :( Współczuję Ci i chyba powinnam się cieszyć, że mi tylko śmierdział :P
UsuńZawsze wyobrażałam sobie ten korektor jako ideał polecany przez Maxineczkę, a tu proszę:)
OdpowiedzUsuńJa również! A to takie rozczarowanie :/
UsuńOlejku z Isany bublem bym nie nazwała ale mnie również niczym szczególnym nie zachwycił i nie wrócę do niego. Chociaż fajnie sprawdzał mi się na wakacjach gdyż nawilzal skórę po całym dniu na słońcu.
OdpowiedzUsuńTaki średniaczek :p
UsuńMam ten olejek Isany i może zapach nie powala, ale mi też jakoś strasznie nie przeszkadza, ale to już kwestia nosa ;) A biorąc pod uwagę, że zdecydowanie pomaga mi w walce z suchością skóry i wręcz rozdrapanymi rankami na ciele to na pewno jeszcze do niego wrócę :D
OdpowiedzUsuńWiadomo, każdemu sprawdza się co innego ;))
Usuńja nie miałam do czynienia z żadnym z tych kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba lepiej ;)
UsuńMiałam ten olejek, okropny zapach ;)
OdpowiedzUsuńOj, prawda :P
UsuńO, a tyle dobrych opinii czytałam o tym korektorze.
OdpowiedzUsuńJa również, ale niestety ten odcień to bubel :P
UsuńOlejek Isany bardzo lubię używać właśnie do mycia gąbeczek, radzi sobie z tym zadaniem najlepiej ze wszystkich posiadanych przeze mnie mydeł i szamponów. Korektor Collection stosuję za to jako bazę po cienie oraz do zakrywania niedoskonałości, w obydwóch przypadkach sprawdza się genialnie :)
OdpowiedzUsuńU mnie jako baza pod cienie nie sprawdza się żaden korektor ;)
UsuńJa mam Lasting Perfection w kolorze fair. Utlenia się odrobinkę na delikatnie łososiowy kolor, ale mimo tego, że jestem typowym żółtkiem to pod oczami akurat odrobinka różu mi nie przeszkadza. Moja formuła nie jest sucha ;o Zdziwiłam się jak przeczytałam, że u Ciebie jest inaczej. Co do zbierania się w zmarszczkach to nie mogę się wypowiedzieć, bo mam bogatą mimikę twarzy i jeszcze nie znalazłam korektora, który by tego nie robił :D Olejek z Isany również mam i jestem zadowolona :D Nie aż tak, żeby do niego wrócić po tym opakowaniu, ale nie narzekam. Do zapachu idzie się przyzwyczaić :D Po jakimś czasie zaczął mi się nawet podobać :D A na początku nie pałałam do niego miłością ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję ;)
Dlatego wydaje mi się, że odcień 02 jest tutaj kluczowy i zarazem - pechowy :P
Usuńczasem zdarzają się takie "perełki" :D całe szczęście nie trafiłam na nie :P dobrze, że powstają takie recenzje jak Twoja. Wiadomo, czego unikać :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
www.zyciejakpomarancze.blogspot.com
Też lubię posty typu 3XNIE ;)
Usuńszkoda, że te kosmetyki się u Ciebie nie spisały :(
OdpowiedzUsuńsama mam ten korektor w nr.1 i jest on moim wieelkim ulubieńcem :)
Może właśnie odcień nr 1 jest lepszy :)
Usuńna szczęście nic z tego nie miałam :D :P
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze :)
UsuńZ bohaterem nr 3 miałam do czynienia i w pełni się zgadzam :D
OdpowiedzUsuńCzyli myślimy podobnie :D
UsuńTeż miałam ten olejek od ISANY. Tragiczny
OdpowiedzUsuńNiestety :P
UsuńNie miałam nic, choć nad olejkiem się przez chwilę zastanawiała, ale ten zapach nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńZapach straszny :P
UsuńMiałam tylko ten olejek z Isany, też myję nim pędzle, ale moje jeszcze nie śmierdzą :o Mam nadzieję, że nie zaczną - może tez bardzo wrażliwa na zapachy nie jestem, ale jednak wolę, jeśli kosmetyki i przybory do makijażu wydzielają przyjemny zapach :p
OdpowiedzUsuńMi prześmierdły te do twarzy :P
UsuńPod Collection i Isaną się podpisuję, dodam tylko, że Isana przy gąbeczkach nie powala :/
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko u mnie się nie sprawdziły :/
UsuńDo Clareny akurat nic nie mam, bo na 4 produkty, które miałam, polubiłam 3 :) Jeden bubel to nie koniec świata :D
OdpowiedzUsuńja bym sie na pare rzeczy skusiła ;) moze cos przypadłoby mi do gustu
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię olejek z Isany, ale collection też mnie rozczarował :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję rację co do korektora, jest okropny,szczególnie pod oczami,niesamowicie się warzy.. :<
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie!
http://emigrantkatestuje.blogspot.de/
Nie czuję żadnego rybiego zapachu w tym olejku Isana.
OdpowiedzUsuńZaskoczyła mnie oliwka do demakijażu, myślałam, że będzie to lepszy produkt, zwłaszcza, że marka należy do tych "lepszych", że tak powiem, z braku lepszego słowa ;)
OdpowiedzUsuńOlejek Isana kiedyś miałam, ale nie zapadł mi w pamięć, za to uwielbiałam podobny produkt marki Nivea, który dodatkowo ma genialny zapach. Za to korektor Collection wspominam bardzo dobrze, ale ja miałam najjaśniejszy dostępny odcień.
Ja się przeraziłam zapachem "ryki" dlatego nawet nie zakupiłam tego olejku mimo, że wiele osób go polecało.
OdpowiedzUsuń