Korzystając ze słynnej promocji w Rossmannie -49% na kolorówkę zaopatrzyłam się w porządną dawkę nieznanych mi wcześniej tuszy do rzęs. Swoje wybory oparłam głównie na opiniach znalezionych w internecie. Jednym z blogowych hitów, który cieszył się niemalże samymi pozytywnymi recenzjami, był tusz do rzęs Wibo Growing Lashes Stimulator Mascara. Jako, że kosztował niewiele, bo ok. 12 zł w cenie regularnej a w promocji dosłownie grosze, to wrzuciłam go do koszyka. Czy na pewno dobrze zrobiłam?
WIBO GROWING LASHES STIMULATOR MASCARA
OPAKOWANIE
Opakowanie tuszu nie jest jakoś szczególnie piękne. Wizualnie króluje w nim minimalizm, ale neonowy odcień robi swoje i przyciąga wzrok. Wykonanie określiłabym jako średnie, ale przyzwoite. Cena regularna maskary to ok. 12 zł/8 g. Jest ważna 6 mies. od otwarcia.
Maskara dostępna jest w kolorze czarnym. Ma typowy dla tanich tuszy chemiczny zapach. Szczoteczka jest silikonowa, ma wypustki o regularnym kształcie.
Aqua, Paraffin Wax, Glyceryl Stearate, Synthetic Beeswax, Acacia Senegal Gum, Stearic Acid, Butylene Glycol, Oryza Sativa Cera, Palmitic Acid, Polybutene, Ozokerite, VP/Eicosene Copolymer, Hydrogenated Vegetable Oil, Copernicia Cerifera Cera, Aminomethyl Propanol, Stearyl Stearate, Phenoxyethanol, Propylparaben, Hydroxyethylcellulose, [+/-]: CI 77499.
MOJA OPINIA
Maskara Wibo Growing Lashes jak sama nazwa wskazuje, ma za zadanie stymulować wzrost rzęs. Nie mam zamiaru trzymać Was w niepewności, więc od razu dementuję - nie zauważyłam żadnego przyspieszenia wzrostu rzęs w trakcie użytkowania tuszu. W sumie nawet na to nie liczyłam. Miałam jednak nadzieję, że tusz porządnie wydłuży i pogrubi moje rzęsy, zgodnie z recenzjami, jakie czytałam na blogach. Już na samym wstępie nabrałam wątpliwości co do rodzaju szczoteczki – jest silikonowa, a ja preferuję tradycyjne szczoty. Mimo wszystko postanowiłam dać jej szansę, skoro daje tak cudowne efekty…
Już przy pierwszym użyciu tusz koszmarnie skleił moje rzęsy – a w zasadzie zamienił je w jedną grubą rzęsę-kołtun. Nie ukrywam, że mocno mnie to przeraziło, ale pomyślałam, że może tusz musi „poleżakować” trochę w kosmetycznym czyśćcu, by formuła lekko stężała. Niestety czas leciał, a jakie były tego efekty, każdy widzi:
Tusz wciąż skleja rzęsy i wywija je we wszystkie strony. Nie pomaga nawet wyczesywanie nadmiaru produktu suchą szczoteczką. Jakby tego było mało, koszmarnie się osypuje. W ciągu dnia z każdą godziną coraz bardziej rozwija się u mnie „panda” pod oczami. Po przyjściu z pracy mam w zasadzie ok. 50% tego, co nałożyłam rano na rzęsy. Same rzęsy sterczą niczym smutne kikuty. Zwykłe przetarcie palcem po oku sprawia, że tusz „ulatnia” się niczym kamfora z dolnych rzęs. W zasadzie jedynym plusem tego tuszu jest łatwy demakijaż. Maskara wytrzymała ok. 2 miesiące, zanim całkiem zaschła.
PODSUMOWANIE
Niestety, ale „hit” blogosfery okazał się być w moim przypadku totalnym nieporozumieniem. Tusz obrzydliwie skleja rzęsy, osypuje się w ciągu dnia i sprawia, że nie możemy być pewni tego, jak rzęsy będą wyglądały po powrocie do domu. Zupełnie nie dogaduje się z moimi rzęsami. Jestem na „nie”, dla mnie to kit.
Mieliście ten tusz? Jakie polecacie?
Nie miałam tuszu z Wibo chyba nigdy :)
OdpowiedzUsuńW sumie ja chyba też nie :D
UsuńU mnie również zupełnie się nie sprawdził... Tragedia
OdpowiedzUsuńMyślałam, że tylko u mnie tak wyszło ;)
UsuńNie miałam tego tuszu, ale szkoda, że się u Ciebie nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńOj, szkoda ;)
Usuńten tusz był świent jak nie był sławny jak zaczął być opisywany tak i jakoś jego się pogorszyła.,,,,
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe :/
UsuńJa go nawet nie próbowałam..
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze :P
UsuńTuszu nie znam i ogólnie mało kiedy sięgam po produkty Wibo, ale ostatnio kupiłam sypki puder bananowy, który absolutnie uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńTeż go mam ;)
UsuńNie miałam go i nie będę mieć. Totalna klapa. :-/
OdpowiedzUsuńZgadzam się :/
UsuńNiby hit a nie pamiętam żebym o nim czytała, widzisz jak to jest czasami to co jest dla niektórych perełką dla innego może być bublem ;)
OdpowiedzUsuńJest o nim głośno przed promkami w Rossmannie ;)
UsuńMoj hit to tez z pewnoscia nie jest
OdpowiedzUsuńNo proszę, coraz więcej osób niezadowolonych ;)
UsuńTuszu nie miałam okazji jeszcze poznać i po Twojej recenzji zdecydowanie nie ciągnie mnie do niego. Sama szczoteczka wydaje mi się być fajna, ale ze słabą formułą nawet najlepsza szczoteczka nie da sobie rady.
OdpowiedzUsuńJa nawet takiej szczotki nie lubię ;)
UsuńU mnie też ten "hit" się nie sprawdził :P
OdpowiedzUsuńTrzeba podchodzić z dystansem do tych wszystkich ochów i achów :P
UsuńNie miałam tego "hitu" ale szukam czegoś co wydłuży i podkręci moje rzęsy ale przy tym nie poskleja :)
OdpowiedzUsuńCzyli na pewno nie szukasz takiego tuszu :D
UsuńW takim razie się wstrzymam z jego zakupem.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim kiedyś.
Nie kupię na pewno.
Pozdrawiam piątkowo :)
I dobrze :D
UsuńJa lubiłam go do dolnych rzęs, bo ma małą szczoteczkę ;) Ale kupiłam tylko jedną sztukę i już do niego nie wróciłam ;)
OdpowiedzUsuńDo dolnych faktycznie wygodnie się go używało ;)
UsuńNie miałam go jeszcze, ale chyba nie prędko wymienię swój Clinique :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy tuszu od Clinique ;)
UsuńMiałam go, ale w sumie dawno i nie pamiętam dokładnie jak się sprawdził :D Więc pewnie słabo/przeciętnie, na pewno dużo lepszy jest już ten z Lovely :)
OdpowiedzUsuńJakby był świetny, to pewnie byś pamiętała ;)
Usuńja uwielbiam ten tusz!
OdpowiedzUsuńSuper, że Ci się sprawdza :D
UsuńNie miałam, ale będę o nim pamiętała żeby unikać ;)
OdpowiedzUsuńLepiej kupić coś innego ;)
Usuńtego nie miałam, ale miałam żółty który jest moim hitem :)
OdpowiedzUsuńŻółty lubię z Lovely :)
UsuńKiedyś byłam z niego bardzo zadowolona, ale to było laaaata temu :D Dla mnie kitem jest So Couture...
OdpowiedzUsuńU mnie So Couture sprawdził się bardzo dobrze, jeśli chodzi o efekt na rzęsach, ale zmycie go wieczorem było katorgą :/
UsuńNawet o nim nie słyszałam, ale nie będę próbować. Kiedy stawiałam na tusze z Avonu, ale w pewnym momencie przestały mi pasować, więc skusiłam się na Maybelline i na razie jestem mu wierna :)
OdpowiedzUsuńJa stawiam zazwyczaj na tusze L'Oreal ;)
UsuńNie miałam okazji używać tego tuszu. Z moich faworytów serdecznie polecam Loreal So Couture i Miss Baby Roll.
OdpowiedzUsuńZnam ten pierwszy ;)
UsuńSzkoda :(
OdpowiedzUsuńNiestety :(
UsuńNie miałam go i... już chyba się nie skuszę =) U mnie świetnie sprawdzał się taki zielono - żółty z Lovely i po ostatnich eksperymentach żałuję, że go zdradziłam =)
OdpowiedzUsuńZielono żółtego nie znam :D
UsuńMiałam go dawno temu,ale nie powalił na kolana...nawet go jakoś mało pamiętam :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, jest bez szału ;)
UsuńNie miałam go nigdy, ale chyba z ciekawości czystej kiedyś wypróbuję, choć najbardziej na świecie lubię maskary Miss Sporty :)
OdpowiedzUsuńZ Miss Sporty na razie testowałam jedną i była całkiem fajna :D
Usuńojej koszmarek, ale jak pięknie wygląda na tym zeszycie:)
OdpowiedzUsuńRacja, chociaż ładnie się komponuje ;)
UsuńFajna czerń i wydłużenie, ale nie znoszę, kiedy tusz skleja rzęsy i się kruszy...
OdpowiedzUsuńTeż tego nie cierpię :P
Usuńciekawa jestem :)
OdpowiedzUsuńNiestety, słabo wypadł ;)
UsuńNigdy nie miałam tego tuszu, ale mam już swojego ulubieńca ;)
OdpowiedzUsuńJakiego? :)
UsuńU mnie niestety te tanie, polecane tusze się nie sprawdzają ;)
OdpowiedzUsuńU mnie bywa różnie z tym ;)
UsuńNie ulegam szałom kosmetykowym i zawsze sięgam po sprawdzone maskary :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei lubię testować nowe :D
UsuńOj, szkoda że tak skleja ;/
OdpowiedzUsuńNiestety :/
UsuńU mnie był bardzo przeciętny mimo, że lubię takie szczoteczki i miałam spore oczekiwania.
OdpowiedzUsuńCzyli podobnie wyszło :/
UsuńSzkoda, że się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńBywa :P
Usuńuwielbiam go u mnie sprawuje sie cudownie:)
OdpowiedzUsuńTo świetnie :)
Usuńjakoś mnie nie kuszą takie tanie tusze i nie dlatego, że burżuj ze mnie, ale na 100% kupionych tanich tuszy moze 10% mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła i są to dosłownie 2 tusze :D Eveline Celebrity i Lovely Pump czy jakos tam :) reszta nie nie ... :)
OdpowiedzUsuńEveline Celebrity mam w zapasie :D
UsuńW sumie na zdjęciu źle nie jest - pamiętajmy, że to kosmetyk a nie cud świata ;p
OdpowiedzUsuńNo tak, ale mógłby nie sklejać :P
UsuńBardzo fajne zbliżenia na oko, mi ciągle nie wychodzą. Nie miałam tego tuszu, ale jakoś mnie nie ciągnie, tym bardziej po Twoich słowach :P
OdpowiedzUsuńMi też nigdy nie wychodziły, ale teraz siadam przy parapecie (dobre światło) i ustawiam przed sobą lusterko, by widzieć swój obraz w aparacie :P
UsuńNie miałam go, ale mnie nie kusi. Inny hit żółty lovely się u mnie nie sprawdził, więc i ten nie kusi ;)
OdpowiedzUsuńU mnie się żółty sprawdził z kolei ;)
UsuńDość mizerny efekt, nie rozumiem tych zachwytów nad nim
OdpowiedzUsuńJa również :P
UsuńNie miałam tego tuszu, ale po Twojej recenzji chyba bym też nie chciała go mieć.
OdpowiedzUsuńI dobrze :)
UsuńMiałam ten tusz i również nie byłam nim zachwycona.
OdpowiedzUsuńBez szału jest :P
UsuńW moim przypadku bardzo podobny efekt, niestety rowniez kit!
OdpowiedzUsuńNie jestem sama ;)
UsuńMiałam go kiedyś kupić z czystej ciekawości ale akurat nie było go w sklepie. Jak widać - całe szczęście ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie! :)
UsuńDobrze wiedzieć. ;)
OdpowiedzUsuńOj, tak :D
UsuńNie skuszę się na niego. W sumie nawet nie wiedziałam ze jest lubiany. A efekt na rzesach średni :(
OdpowiedzUsuńZgadzam się :P
Usuń