W marcu jak w garncu – potwierdza to pogoda za oknem: jednego dnia świeci słońce, innym razem pada śnieg. W sumie nic innego nam nie pozostaje, niż podziwiać pogodę zza okna w myśl zasady #zostańwdomu! Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku i wszyscy jesteście zdrowi. Postaram się umilić Wam czas spędzony w domowym zaciszu poprzez pokazanie moich kosmetycznych ulubieńców marca! Zdradzę, że wśród nich znajdziecie aż trzy produkty do brwi.
ULUBIEŃCY MARCA 2020
ARTISTE HENNA DO BRWI W KREMIE BRĄZOWA
Kiedyś pisałam na blogu o hennie do brwi Joanna, gdzie podkreślałam, że nie musicie obawiać się, że henna ta zafarbuje Wam skórę, ponieważ łatwo się zmywa. Hennę Joanny można też było spokojnie trzymać dłużej, niż wskazywałby na to stan zafarbowania włosków w brwiach, ponieważ ostateczny efekt po zmyciu produktu był zawsze nieco jaśniejszy. Z kolei Henna Artiste to jej totalne przeciwieństwo – trzeba nią pracować precyzyjnie, by nie zafarbować skóry dookoła brwi, ponieważ niewiele produktu zmywa się podczas płukania. Z tego też powodu z henną na włoskach czekamy jedynie do momentu, gdy efekt na brwiach będzie dla nas wystarczająco ciemny, ponieważ taki już pozostanie - włoski nie będą jaśniejsze po myciu. Kosmetyk Artiste jest więc skierowany do osób, które pierwszą przygodę z henną mają już za sobą i potrafią się z nią obchodzić. W zamian otrzymujemy jednak o wiele większą trwałość, niż w przypadku podobnych produktów Joanny czy Delii – na moich brwiach efekt utrzymuje się przez co najmniej 7 dni. Jeśli chodzi o odcień, to jest bardzo fajnie stonowany, nie wpada w rudości. W zestawie Artiste znajdziemy tubkę z kremem, płynny aktywator oraz standardowy patyczek do aplikacji produktu, choć osobiście polecam sięgać po własny pędzelek. Henna dostępna jest w Drogerii Natura.
MYSECRET DESIGN YOUR EYEBROW COLORWAX
Jako posiadaczka dość specyficznej skóry borykam się z pewnym problemem… A mianowicie moja skóra twarzy potrafi niejako „wypierać” produkty do makijażu. Objawia się to np. tym, że bronzer w niektórych miejscach po prostu nie chce się przykleić, choćbym machała pędzlem ze 100 razy. O ile w tej materii sporo może zdziałać odpowiednia baza pod makijaż (lub też pielęgnacja), o tyle problem pozostał niestety z moimi brwiami. Podziwiam dziewczyny, które potrafią dorysowywać pojedyncze włoski, ponieważ w moim przypadku niektóre włoski w ogóle się „nie rysują”, kredki nie są w stanie zostawić koloru na mojej skórze. Sytuacja diametralnie się zmienia, gdy sięgam po kremowy wosk do stylizacji brwi MySecret. W odróżnieniu od innych produktów pozostawia równomierny efekt, niezależnie od tego czy trafia na „trudny” fragment skóry. Neutralny odcień 01 En Taupe pozwala na wyrysowanie naturalnych brwi oraz na stopniowanie intensywności koloru, ponadto dzięki zawartym woskom utrwala ich kształt. Podoba mi się nawet zawarty w zestawie pędzelek, który ma sztywne włosie, pozwalające na precyzyjną pracę. Warto również nadmienić, że z woskiem poradzi sobie nawet niewprawna ręka. Paletkę możecie kupić w Drogerii Natura za kilkanaście złotych.
MICHAEL KORS SEXY AMBER EDP
Kolejny zapach, w którym zakochałam się dzięki próbkom. Michael Kors Sexy Amber to ciepły, a zarazem jakże prosty zapach, na który składają się nuty bursztynu, białych kwiatów i drzewa sandałowego. W odbiorze wydaje się być bardzo przytulny, sensualny i niesamowicie uwodzicielski. Nie wybija się na pierwszy plan, ale tworzy piękne i tajemnicze tło dla noszącej go kobiety. Najmocniej wyczuwalny jest w nim oczywiście tytułowy bursztyn, dzięki czemu zapach kojarzy mi się z klimatem nadmorskich kurortów, rozgrzanym mokrym ciałem i palącym słońcem. Ciało jest zresztą tutaj kluczowe, ponieważ zapach ten zupełnie odmiennie rozwija się na różnych osobach. Sexy Amber przede wszystkim zaskoczyły mnie swą trwałością, ponieważ wyczuwam je na ubraniach nawet jakiś czas po praniu. Warto po nie sięgnąć choćby dla luksusowo wyglądającego flakonu 😉 Mój egzemplarz pochodzi z Notino.
ANASTASIA BEVERLY HILLS CLEAR BROW GEL
„Królowa brwi”, ponieważ tak nazywana jest założycielka marki, nie zawodzi, jeśli chodzi o tworzenie produktów do brwi właśnie. Choć kosmetyki ABH nie należą do najtańszych, to jednak w jednym z zestawów kosmetycznych udało mi się upolować słynny bezbarwny żel do brwi, czyli Clear Brow Gel. Ma on eleganckie lustrzane opakowanie, szczoteczkę wykonaną z klasycznego włosia (nie jest silikonowa) oraz zapach przypominający klej do tapet 😉 Najważniejsze jednak jest to, że formuła żelu pozwala na dobre utrwalenie włosków w brwiach (choć nie jest to mur-beton). Co więcej, żel jest bezbarwny, a to wyklucza pomyłkę przy doborze odcienia, ponadto nie zrobimy sobie nim plamy na czole w trakcie aplikacji.
NACOMI MUS DO CIAŁA KOKOSOWO-BANANOWY SHAKE
Nazwa brzmi apetycznie? I taki jest również zapach tego przesłodkiego cuda! To prawdziwy kokosowo-bananowy shake - mam zapachowy orgazm przy każdym odkręceniu słoiczka (widocznie niewiele mi trzeba…). Musy Nacomi mają charakterystyczną zbitą i treściwą konsystencję, przypominającą masło shea. Na pewno nie są dla każdego, ponieważ w momencie aplikacji topią się od ciepła naszej skóry i pozostawiają charakterystyczną olejową warstwę, która otrzymuje się na ciele nawet przez całą noc. Dzięki temu następnego dnia skóra jest miękka w dotyku i dobrze odżywiona, a wszelkie podrażnienia (np. te po goleniu) zostają złagodzone. To cudeńko na pewno doczeka się osobnego wpisu!
Czy znacie któryś produkt z mojej marcowej piątki?
Nie stosowałam żadnego z tych produktów. Markę Nacomi znam i lubie :)
OdpowiedzUsuńNacomi ma sporo dobrych produktów w swoim asortymencie ;)
UsuńNie znam żadnego z Twoich ulubionych produktów, ale ten mus do ciała z Nacomi mnie bardzo zainteresował. Lubię ich kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńMus jest naprawdę fajny, dobrze odżywia skórę, a zapach ma obłędny :D
UsuńNie znam nic z Twoich ulubieńców, ale ten mus mam na wish liście. Ale chyba 'przegapiłam' czas na jego stosowanie, bo po takie cięższe konsystencje sięgam tylko zimą :D
OdpowiedzUsuńmam tak samo ;D
UsuńZależy co kto lubi :D Z jednej strony faktycznie może być uciążliwy w czasie upałów, a z drugiej świetnie łagodzi podrażnienia po goleniu nóg :D
UsuńNie miałam nic z Twoich ulubieńców, ale ogólnie markę Nacomi bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńWidzę, że marka Nacomi zbiera sporo pochwał w komentarzach :)
UsuńBardzo mnie zaintrygowały perfumy, takie niby proste nuty są najlepsze zazwyczaj :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, że proste zapachy mogą okazać się ostatecznie niezwykle zjawiskowe ;)
UsuńNie znam żadnego z tych produktów, ale zaciekawiłaś mnie tym musem do ciała :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, uwielbiam po niego sięgać ;)
UsuńNajbardziej zainteresował mnie mus do ciała kokosowo-bananowy do ciała z Nacomi może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że ten mus robi największą furorę i słusznie, bo pachnie przebosko :D
UsuńChyba tego Kora kiedys wachalam :) nie pamietam ale bylo cos z Amber hhaha
OdpowiedzUsuńBuziaki
To powinno być właśnie to ;)
UsuńNie znam żadnego z przedstawionych produktów. Brwi nie maluję już od dawna, bo mam permanentny, ale ten żel bardzo mnie zainteresował ;) czasem brew mi się zmierzwi a strasznie tego nie lubię :P
OdpowiedzUsuńDokładnie, minusem makijażu permanentnego jest to, że nie ma wpływu na ułożenie włosków :D Też swego czasu próbowałam tej metody ;)
UsuńNie znam żadnego z powyższej piątki, choć obecność musu z Nacomi w zupełności rozumiem. Miałam bowiem ten kosmetyk, tylko że w innej wersji zapachowej, i bardzo przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że mus Nacomi zrobi w tym zestawieniu taką furorę, bo jest dość specyficzny w swej konsystencji - nie każdy lubi takie tłuściochy ;)
UsuńNie znam tych produktów, ale mus do ciała z Nacomi chętnie bym wypróbowała. :)
OdpowiedzUsuńWarto po niego sięgnąć już dla samego zapachu ;)
UsuńNie znam niczego, ale zapachem musu mnie zainteresowałaś :D
OdpowiedzUsuńZapach jest wart grzechu :D
UsuńO rany myślałam, że tylko ja tak mam z twarzą, że w pewnych punktach makijaż za nic nie chce się trzymać.
OdpowiedzUsuńNiestety nie tylko ;) Ale trzeba sobie jakoś dawać z tym radę ;)
UsuńWidzę, że pojawia się coraz więcej ciekawych kosmetyków do brwi :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że kiedyś nie przykładaliśmy wagi do tej części makijażu ;)
UsuńMus kusi bardzo :)
OdpowiedzUsuńZapachem jak i składem ;)
UsuńMaxineczka twierdzi że ten żel z anastasii daje efekt mur beton... ale bardziej wierzę Tobie :D
OdpowiedzUsuńNa moich brwiach właśnie nie daje :D Ale mam wybitnie długie włoski ;)
UsuńU mnie henna jedynie u kosmetyczki. Sama pewnie zrobiłabym sobie krzywdę :)
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś myślałam, ale to nie jest tak trudny zabieg, jak mogłoby się wydawać ;)
UsuńNie znam, żadnego twojego ulubieńca, ale mus Nacomi kusi 😉
OdpowiedzUsuńMus pachnie obłędnie, to takie słodycze bez kalorii :D
UsuńNiestety, nie znam żadnego z twoich ulubieńców, ale Nacomi kusi mnie od bardzo dawna ;)
OdpowiedzUsuńNacomi ma w swoim asortymencie sporo ciekawych produktów do pielęgnacji ciała :)
UsuńI really want to try the Michael Kors fragrance, it sounds so lovely and perfect for the warmer months xo
OdpowiedzUsuńYeah, it's the perfect choice ;)
Usuńuuuu... nic nie miałam z powyższych dobroci.
OdpowiedzUsuńA naprawdę warto!
UsuńMusy z Nacomi bardzo lubię i te zapachy ❤
OdpowiedzUsuńTo prawda, w ofercie mają naprawdę ciekawe wersje zapachowe :)
UsuńAch te musy z Nacomi - muszę ich w końcu spróbować, bo widzę, że mają prawdziwą rzeszę wielbicielek! :)
OdpowiedzUsuńEwidentnie mus skradł cały wpis ;)
UsuńZapach musu Nacomi na pewno by mnie oczarował :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że tak by właśnie było ;)
UsuńUwielbiam ten zapach <3
OdpowiedzUsuńNiesamowicie uwodzicielski ;)
UsuńChętnie bym wypróbowała ten zapach bo to ciekawe połączenie. Jestem fanką zapachów. Zawsze trzymam na podoręfdziu jakieś fajne perfumki. Inne produkty również budzą zainteresowanie.
OdpowiedzUsuńDobrze dobrany zapach potrafi świetnie podkręcić poziom pewności siebie ;)
Usuń