2/17/2022

ULUBIEŃCY STYCZNIA 2022 (KREM DO TWARZY, WYGŁADZAJĄCY PUDER, OCZYSZCZAJĄCA MASKA, KRYJĄCY KOREKTOR, CIENIE Z DROGERII)

 


Z uwagi na wielkie grudniowe zużycia, w styczniu miałam okazję otworzyć całkiem sporo nowych kosmetyków. W zasadzie nie skłamałabym, gdybym stwierdziła, że zmieniła się cała moja pielęgnacja. W końcu otworzyłam krem do twarzy, który jest dostępny w Rossmannie w dość oryginalnym opakowaniu, a także maseczkę będącą moim ulubieńcem sprzed lat. Sporo działo się również w mojej toaletce – przetestowałam nowy puder, świetny kryjący korektor oraz paletę cieni pochodzące z drogeryjnej półki. Bo bardzo często tanie nie znaczy złe 😉


ULUBIEŃCY STYCZNIA 2022



BIELENDA JUICY JELLY MASK Z KIWI I KAKTUSEM

Najlepsza maseczka oczyszczająco-peelingująca mojego życia. Tak po prostu 😉 Łączy w sobie moc peelingu enzymatycznego i mechanicznego, a do tego przyjemnie chłodzi, odświeża i oczyszcza skórę. Jak sama nazwa wskazuje, ma postać galaretki, która została wzbogacona o złuszczające drobinki. Maskę aplikujemy na twarz i pozostawiamy na 15 minut, a następnie wykonujemy delikatny masaż i wszystko spłukujemy. Gdy testowałam ją dawno temu pierwszy raz, jeszcze nie miałam doświadczenia z klasycznymi peelingami enzymatycznymi, więc myślałam, że moja skóra zareagowała na nią tak pozytywnie ze względu na „pierwszy raz”. Teraz mogę z całą pewnością stwierdzić, że maska swym działaniem przebija tradycyjne peelingi oparte na działaniu enzymów. Cera jest niebywale gładka i dogłębnie oczyszczona, a w konsekwencji każdy makijaż o wiele lepiej na niej wygląda. Żałuję, że maseczka została wycofana z oferty Bielendy!



ESSENCE KONNICHIWA TOKYO

Paletę cieni Konnichiwa Tokyo znalazłam w kalendarzu adwentowym Essence DIY, którego zawartość pokazywałam Wam we wpisie Moje nowości kosmetyczne. Cienie mają zaskakująco dobrą jakość jak na drogeryjną półkę i cenę oscylującą wokół 30 złotych. W palecie znajduje się dziewięć cieni – 5 matów i 4 błyski. Maty są bardzo dobrze napigmentowane i bez problemu transferują się na powiekę. Z błysków najbardziej do gustu przypadły mi dwa „róże” – jeden chłodniejszy oraz drugi wpadający w bardziej brzoskiwniowe tony dzięki zawartości złotych drobinek. Za pomocą palety Konnichiwa Tokyo mogę spokojnie wykonać cały makijaż oczu, choć oczywiście można się doczepić do braku matowego beżu (jednak ja zawszę używam swojego sprawdzonego cienia z Bell).


GOSH CONCEALER HIGH COVERAGE

Do tej pory jednymi z nielicznych korektorów, które bardzo fajnie sprawdzają mi się zarówno pod oczami jak i do maskowania niedoskonałości, były korektor L’Oreal Infaillible More Than Concealer oraz Sensique High Coverage Liquid Concealer. W styczniu do tego zacnego grona dołączył korektor Gosh High Coverage, który ma mega „cieniutką” kremową konsystencję i zarazem świetną pigmentację. Innymi słowy – ma wszystko, by zostać korektorem idealnym! Świetnie kryje niedoskonałości, nie odcinając się przy tym od podkładu. Nie warzy się nawet w tak trudnych miejscach jak skrzydełka nosa i nie podkreśla suchych skórek. Wystarczy dosłownie „ociupinka” produktu, by zakryć zasinienia pod oczami. Jest bardzo trwały i nie podkreśla zmarszczek. Nie wiem jak Wam, ale mi niczego więcej nie potrzeba 😊


LIRENE JESTEM ECO WYGŁADZAJĄCY KREM PĄKI KROKOSZA

Zawsze z dużą rezerwą podchodzę do kremów przeznaczonych do pielęgnacji twarzy, które określane są mianem „eko” czy „naturalnych”. Nie chodzi już nawet o to, czy rzeczywiście w stu procentach są naturalne, ale o fakt czy… nadadzą się pod makijaż. Wciąż mam bowiem w pamięci początki naturalnych kosmetyków, które często się warzyły czy rolowały pod podkładem. Całe szczęście krem Lirene z pąkami krokosza jest pod tym względem absolutnie bezproblemowy. Jest lekko „tłustawy”, więc pozostawia delikatną warstwę, którą moja sucha cera uwielbia. Nie wpływa to u mnie negatywnie na trwałość podkładu. Skóra jest odpowiednio nawilżona i miękka w dotyku. Warto jeszcze nadmienić, że kupujemy go w formie „wkładu”, więc musimy zaopatrzyć się w oddzielny słoiczek wielorazowego użytku (koszt wkładu w Rossmannie to 19,99 zł, a słoiczka 2,29 zł).


CATRICE TRUE SKIN MINERAL LOOSE POWDER

Ze względu na suchą cerę w okresie jesienno-zimowym nie sięgam po typowo matujące pudry – wybieram coś lżejszego. Właśnie dlatego w końcu otworzyłam zalegający w zapasach sypki puder mineralny z kolekcji True Skin od Catrice. Ma on transparentny odcień i jest bardzo drobno zmielony. W jego składzie znajdziemy nawilżający kwas hialuronowy, który dodaje kosmetykowi lekkości. Po aplikacji na skórę daje piękny efekt wygładzenia (tzw. „bluru”) niczym z photoshopa. Świetnie utrwala podkłady, nie „kłóci” się z żadnym produktem i nie obciąża ani nie przesusza skóry. Kolejny mistrzowski produkt prosto z drogeryjnej półki.



POPRZEDNI ULUBIEŃCY:



Mieliście okazję poznać kosmetyki, które zrobiły na mnie wrażenie w styczniu?


12 komentarzy:

  1. O matko wieki temu miałam ten peeling-maskę Bielenda! Ale jakoś nie zapadł mi w pamięci, także nie był jakimś hitem u mnie na pewno :D Ale przeciwnie do podkładów preferencje peelingowe mamy inne ;D Za to zaintrygowałaś mnie korektorem - nie czytałam o nim wcześniej :) Krem lirene mnie ciekawił, bo uwielbiam ich kremy z serii natura. Te w formie wkładów z tego co wiem wycofują z rossmanna :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo spodobały mi się odcienie tej paletki, chętnie bym ją przetestowała na sobie :)

    zofia-adam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja miałam inne wersje tej maseczki i były bez zachwytów. Ta brzmi super, więc szkoda, że ją wycofali :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Żelowa maska Bielenda bardzo fajna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałam nawet przez chwilę o zakupie tej paletki, ale ostatecznie się nie skusiłam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też polubiłam ta maskę Bielendy ;)) Catrice mnie zainteresował, czy on jest jeszcze do kupienia?

    OdpowiedzUsuń
  7. Po takiej recenzji muszę koniecznie wypróbować maseczkę od Bielenda :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ładna kolorystyka paletki cieni, widzę ją w swojej kolekcji :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. So many lovely things. Um, no makeup here. I did make a cool haul on nail polish that I hope I will continue to use.

    OdpowiedzUsuń
  10. Korektor gosha kojarzę z YT i wyglądało to naprawdę obiecująco. Może kiedyś uda mi się go przetestować na własnej skórze 😉

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger