Jak obiecała, tak też zrobiła :D Kilka wolnych listopadowych dni przyczyniło się do przeprowadzenia czystek w mojej makijażowej toaletce, co oczywiście zaowocowało torbą pełną kosmetyków do wyrzucenia. Żeby Was nie zanudzić, a siebie nie zamęczyć, podzielę listopadowe denko na dwie części – w każdej z nich znajdą się zarówno produkty do makijażu jak i pielęgnacji. Kolejność oczywiście będzie losowa 😉 Zaczynamy!
KOSMETYCZNE ZUŻYCIA LISTOPADA 2023
BOURJOIS MASCARA TWIST UP THE VOLUME – znana z przekręcanej szczoteczki, dzięki której możemy zintensyfikować efekt pogrubienia. Jednak nawet, gdy przekręcę ją na full, efekt na rzęsach jest jak dla mnie zbyt słaby. Coś tam wydłuża, coś tam pogrubia, ale ogólnie szkoda na nią mojego czasu. NIE POLECAM
WIBO BURLESQUE MASCARA – przeciwieństwem pierwszej mascary z dzisiejszego denka jest Wibo Burlesque. Silikonowa szczoteczka idealnie powleka wszystkie rzęsy tuszem, pozwala na swobodne dobudowywanie kolejnych warstw bez nieprzyjemnego „haczenia” o grudki, aż do efektu wachlarza sztucznych rzęs (w pozytywnym znaczeniu, bo nie trzeba doklejać kępek). Świetnie pogrubia i zagęszcza rzęsy u nasady. HIT!!!
BELL AZTEC BLUE MASCARA – jej wyjątkowość opierała się tylko i wyłącznie na pięknym głębokim kobaltowym odcieniu. Sama w sobie nie pogrubia i nie wydłuża rzęs w widoczny sposób, ale świetnie spisywała się zaaplikowana na czarną mascarę. Idealna opcja na wakacje. POLECAM
CIEN KREMOWY PŁYN DO KĄPIELI PISTACJA I KWIAT POMARAŃCZY – fajny „budżetowy” produkt do kąpieli z Lidla. Może nie miał super intensywnego zapachu, ale tworzył fajną pianę. Poza tym ma dużą pojemność i kosztuje grosze. MOŻE BYĆ
RIMMEL EXAGERRATE WATERPROOF EYE DEFINER – wodoodpornością do końca nie grzeszy, bo w kontakcie ze łzami traci na intensywności (na dolnej powiece). Kredka jest automatyczna i ma intensywny czarny kolor. MOŻE BYĆ
SEPHORA COLORFUL CONTOUR EYE PEN – kredka niestety nie jest już dostępna, a szkoda, ponieważ charakteryzowała ją naprawdę głęboka czerń, idealna miękkość rysika i bardzo dobra trwałość na powiekach. Sephora zdecydowanie „umie” w kredki do oczu. POLECAM
MAYBELLINE THE COLOSSAL KAYAL 12H EXTRA BLACK – rysik był miękki i kremowy, a odcień czerni głęboki, ale trwałość na dolnej powiece taka sobie. Choć w porównaniu do opisywanej wyżej Exagerrate wypada ciut lepiej. MOŻE BYĆ
ESSENCE BROW POMADE + BRUSH – bardzo ciekawy kosmetyk, który z jednej strony miał w skuwce pomadę, a z drugiej strony pędzelek. Pigmentacja produktu nie była zbyt intensywna przez co ciężko byłoby sobie nim zrobić krzywdę. Podobał mi się chłodny odcień brązu (03) oraz szybkość wypełniania brwi. POLECAM
ESSENCE NEVER GIVE UP YOUR DAYDREAM – paletkę znalazłam w kalendarzu adwentowym Essence i można ją uznać za „echo” mody na kosmetyki „holo”. Odcienie miała ładne, ale ciężko byłoby jej używać na co dzień, co najwyżej jako akcent na powiece. MOŻE BYĆ
EVELINE EYESHADOW PALETTE ROSE – miała „moje” odcienie, ale po wykonaniu makijażu wyglądały na powiece brudno i zlewały się w jedną plamę. NIE POLECAM
WIBO PHOTO READY LOOSE POWDER – puder nie był widoczny na skórze, makijaż utrwalał, ale bez jakichś specjalnych fajerwerków. MOŻE BYĆ
MAX FACTOR MIRACLE VEIL RADIANT LOOSE POWDER – miał ładnie wyglądać pod oczami, ale na mnie w tej roli wrażenia nie zrobił. Do utrwalania makijażu był ciut za słaby, generalnie delikatnie rozświetlał skórę, więc dobrze spisywał się poza strefą „T”. Nie był najgorszy, ale znam lepsze. MOŻE BYĆ
BELL NATURAL BEAUTY LOOSE POWDER – bardzo go lubiłam ze względu na ultra naturalne wykończenie. Może optycznie nie wygładzał cery jak inne pudrowe „photoshopy”, ale przepięknie wtapiał się w skórę, nie obciążał jej, nie ciastkował się i dogadywał się ze wszystkimi podkładami. Tworzył delikatną utrwalającą woalkę. Dla suchej cery był idealny. POLECAM
NIVEA PŁYN DO DEMAKIJAŻU OCZU RÓŻOWY – tak jak obiecuje producent „usuwa wodoodporny makijaż” i to bez problemu. Wystarczy przyłożyć wacik i chwilę odczekać, a olejek rozpuści wszystko. Jak dla mnie jest najlepszy. POLECAM
NACOMI NEXT LVL SERUM DO TWARZY BAKUCHIOL 2% - nie odpowiadała mi olejowa forma tego serum. Skóra się lepiła, a efektów nie zauważyłam żadnych. NIE POLECAM
EVELINE COSMETICS SERUM SHOT MULTI PEPTIDES – serum miało gęstą mleczną konsystencję przez co można je było używać solo bez konieczności nakładania później kremu. Czuć było lekką poprawę kondycji skóry, ale nie tak istotną, bym chciała do niego wrócić. W upalne dni serum wydawało mi się zbyt ciężkie. MOŻE BYĆ
FAB FACTORY ELEGANT BEAUTY PALETA CIENI – ten zakup był ewidentnie owocem mojego zaćmienia umysłu, ponieważ pod względem kolorystycznym ta paleta jest dla mnie zbyt ciemna. Poza tym pod względem jakości przypomina cienie z lat 90. NIE POLECAM
ALTERRA SZAMPON DO WŁOSÓW BIO HIBISKUS BEZ SILIKONÓW – najlepszy szampon do włosów ostatnich lat. Mam ultra wrażliwą skórę głowy, nie mogę używać szamponów z cocamidopropyl betaine, a nowe szampony Alterry w tubkach tego składnika nie zawierają. Kosmetyk bardzo dobrze się pieni, skutecznie doczyszcza skórę i włosy, nie przyspiesza przetłuszczania i nie przesusza. Ideał! Dodam tylko, że pod względem zapachowym od hibiskusa wolę jednak wersję Kwiat pomarańczy. POLECAM
HAPPY PEH ODŻYWKA HUMEKTANTOWA – mój „game changer” w pielęgnacji włosów. Na początku roku borykałam się z ultra suchymi włosami przez zaniedbanie pielęgnacji i ciągłe ich prostowanie. Dalej je prostuję, ale po użyciu tej humektantowej odżywki i „domknięciu” jej odżywką emolientową, by włosy się nie puszyły, mogę cieszyć się miękkimi i lśniącymi kosmykami. POLECAM
KOBO PROFESSIONAL BROW BAR – fajna opcja dla osób, które lubią na brwiach efekt ombre, ponieważ paletka zawiera aż 6 cieni do brwi. Łatwo się z niej korzysta, jest poręczna, a same cienie mają praktyczną chłodnawą kolorystykę. MOŻE BYĆ
REVOLUTION MAKEUP LONDON – kolejna poręczna paletka, ale niestety nie „moje” odcienie. Nie używałam jej, więc pod względem jakości się nie wypowiem.
KOBO FANTASY PURE PIGMENT – pozbywam się ostatnich odcieni pigmentów z Kobo, ponieważ rzadko korzystam z tego typu produktów. Kiedyś je uwielbiałam – na powiekach prezentują się przepięknie i przyklejają się do zwykłej bazy. Są bardzo trwałe i drobniutko zmielone. Jeśli szukacie dobrych pigmentów, to zdecydowanie Wam POLECAM. PS. Moc pigmentów z Kobo pokazywałam Wam kiedyś w tym poście.
KOBO PRO FORMULA EYE SHADOW SEASHELL – odcień „Seashell” to przepiękny „ślubniak” do wewnętrznego kącika oka. Jego nazwa idealnie oddaje szlachetny „muszlowy” odcień. Cienie Kobo bardzo lubię za jakość, więc i ten POLECAM
MY SECRET MAGIC DUST PIGMENT / LOOSE EYESHADOW – oba produkty z MySecret mogę z całego serca polecić. Podobnie jak pigmenty z Kobo cechują je piękne odcienie oraz dobra trwałość bez użycia specjalnej bazy pod pigmenty. POLECAM
BELL SHINE EYE POWDER / EYESHADOW 02 SUGAR SPRINKLE – cieni sypkich z Bell polecić nie mogę, ponieważ na moich powiekach zawsze dają jakiś taki badziewny efekt. Są zbyt grubo zmielone? Mają zbyt nachalne drobiny? Nie są jednolite jak pigmenty Kobo? Trudno ująć to słowami, ale zawsze przypominają mi zmielony tani brokat. NIE POLECAM
Też robicie takie czystki w kosmetykach co jakiś czas?
bardzo fajne denko ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne denko, teraz wiem których kosmetyków unikać, a które są warte zakupu.
OdpowiedzUsuńOgrom kolorówki i mniej pielęgnacji, dlatego nic nie znam :D Znaczy miałam kiedyś puder wibo photo ready, ale jak jeszcze składał się z 4 kolorów. Muszę wypróbować ten nowy :)
OdpowiedzUsuńDwa kosmetyki czyli Tusz do rzęs z Wibo i odżywka Happy Peh mnie zainteresowały na maxa:)
OdpowiedzUsuńCo jakiś czas robię 😀 miałam puder z Wibo tą pierwszą wersję sypką uwielbiałam go. Ten z max factor też był fajny, a tusz do rzęs z Wibo był w porządku 😀
OdpowiedzUsuń