4/12/2024

DENKO MARCA 2024 (ZA PRAWIE 900 ZŁ)

 


Myślałam, że będzie gorzej, ale ostatecznie w marcu udało mi się uzbierać całkiem niezłe denko 😊 W sumie zobaczycie dziś 23 zużyte kosmetyki i jedną próbkę. Co ciekawe – większość z nich znakomicie się u mnie sprawdziła, więc pokażę Wam parę moich totalnych hitów! W sumie w minionym miesiącu zużyłam kosmetyki warte prawie 900 złotych.


KOSMETYCZNE ZUŻYCIA MARCA 2024



ALTERRA SZAMPON DO WŁOSÓW BIO KWIAT POMARAŃCZY – skradł moje serce (a w sumie głowę) od momentu, gdy pojawił się w Rossmannie. Mam bardzo wrażliwą skórę głowy i dosłownie może ze 3 szampony jej nie podrażniają. Wśród nich prym zdecydowanie wiedzie pomarańczowa Alterra. Szampon świetnie się pieni, ma cudowny zapach i skutecznie domywa włosy – jak normalny drogeryjny szampon. Nie przesusza włosów, ani ich nie obciąża. Nie wywołuje u mnie swędzenia skóry głowy ani wysypu suchego łupieżu. Nie zawiera w składzie silikonów ani Cocamidopropyl Betaine. HIT!!!

SEYO MYDŁO W PŁYNIE APPLE PIE – to mój bezkonkurencyjny ulubieniec, jeśli chodzi o mydła tej marki. Testowałam różne wersje zapachowe, lubiłam np. dyniową, ale Apple Pie przebija wszystkie cudownym zapachem szarlotki! Jeśli lubicie „jedzeniowe” zapachy w kosmetykach, to POLECAM


FRUDIA BLUEBERRY HONEY OVERNIGHT MASK – jestem fanką masek całonocnych, ponieważ najskuteczniej odżywiają i nawilżają moją suchą cerę. Maseczka Blueberry Honey w swoim składzie poza tytułowymi składnikami zawiera odżywcze masło shea, trehalozę, betainę i bogactwo różnorakich ekstraktów. Skóra po jej użyciu jest ultra mięciutka w dotyku, gładka i wygląda promiennie. Taka saszetka wystarczyła mi na 3-4 użycia. POLECAM

SAFFEE CLEANSING FACIAL WASH GEL – żel przeznaczony jest do mycia twarzy szczoteczkami sonicznymi. Ma charakterystyczną tępą konsystencję, która bez szczoteczki nieco trudniej się spienia. Żel dobrze doczyszcza skórę, ale dla mnie jest zbyt mocny. MOŻE BYĆ

BE BEAUTY CARE PŁATKI KOSMETYCZNE – moje ulubione. Są tanie, dobre i łatwo dostępne w Biedronkach. POLECAM


ISANA ŻEL POD PRYSZNIC HAPPY SUNRAYS – uwielbiam zapach mango w kosmetykach, więc żel „kupił mnie” od pierwszego użycia. Pachniał soczystymi tropikalnymi owocami prosto ze słonecznej wyspy 😉 POLECAM

BALEA ŻEL POD PRYSZNIC DREAM ON – miał dość nieoczywisty zapach, który łączył pudrowość białych kwiatów z orzeźwiającymi owocowymi nutami. Bardzo przyjemny. POLECAM


ISANA KULE DO KĄPIELI – są droższe niż te z Biedronki, ale na promocji warto się skusić. W opakowaniu znajduje się sześć kul – po dwie o zapachu kandyzowanego jabłka, słodkiej borówki i kawy dyniowej. Uwielbiam po nie sięgać w okresie zimowym. Pięknie pachną, barwią wodę i natłuszczają skórę w trakcie kąpieli. POLECAM


L’OREAL PREFERENCE – farba jest prosta w użytkowaniu, z łatwością pokrywa odrosty i siwe włosy oraz ma piękny głęboki odcień ciemnego brązu (3.0 Brasilia). Używam jej od kilku lat i nie zamieniłabym na inną. HIT!!!


LOVELY LASHMANIA MASCARA – mój ulubiony tusz do rzęs z drogeryjnej półki, który przebija maskary wysokopółkowe. Silikonowa szczoteczka wyposażona w dłuższe wypustki idealnie rozdziela rzęsy pokrywając je formułą od nasady aż po same końce. Dzięki temu rzęsy są mega długie i się nie sklejają. Może dokładać kolejne warstwy tuszu praktycznie bez ograniczeń 😉 HIT!!!

WIBO BURLESQUE MASCARA – drugi mój ulubiony tusz. O ile Lashmania wydłuża i unosi rzęsy, to Burlesque niesamowicie zagęszcza je u nasady i pogrubia dając efekt wachlarza sztucznych rzęs. Również w tym przypadku można nakładać wiele warstw tuszu. HIT!!!

MAX FACTOR 2000 CALORIE CURL ADDICT – tak jak lubię wielkie klasyczne szczoty w tuszach, tak szczoteczka 2000 Calorie Curl Addict wielkością przebiła wszystko… Była większa od całego mojego oka, więc strasznie ciężko malowało się nią rzęsy, a sama formuła słabo pogrubiała i tworzyła nieestetyczne pajęcze nóżki. NIE POLECAM


LANCOME IDOLE LASH – naprawdę świetna mascara, swym działaniem przypomina mi Lashmanię. Stożkowa silikonowa szczoteczka sięgała do nasady rzęs pięknie je wydłużając. Dawała całkiem dobry efekt pogrubienia, choć nie aż taki jak z Burlesque. Była trwała i bardzo wygodnie malowało się nią dolne rzęsy. POLECAM

VIANEK ŁAGODZĄCA POMADKA OCHRONNA Z OLEJEM KOKOSOWYM – chyba ktoś „majstrował” przy mojej ulubionej pomadce, bo ten egzemplarz był zdecydowanie mniej kremowy i mniej odżywczy… Usta po jej użyciu dziwnie szybko wysychały… Zużyłam kilka sztuk, kochałam je, ale tym razem NIE POLECAM

MAYBELLINE SUPER STAY ACTIVE WEAR KOREKTOR 15 – prześwietny korektor. Ma leciutką wodnistą konsystencję, a jednocześnie swym kryciem może zawstydzić niejednego konkurenta. Świetnie sprawdza się nawet w okolicy pod oczami, ponieważ perfekcyjnie kryje zasinienia, nie podkreśla zmarszczek i nie daje efektu chropowatej „skóry słonia”. POLECAM


WIBO I CHOOSE WHAT I WANT BRONZER 01 SWEET COFFEE – zużyłam już bodajże piąte czy szóste opakowanie tego cuda. Ma odcień kawy z dużą ilością mleka, takiej typowej „Inki” zbożowej. Idealnie sprawdzi się nawet na jaśniejszych karnacjach. Mięciutko się blenduje, wygląda bardzo naturalnie na skórze i jest trwały. HIT!!!

NARCISO RODRIGUEZ FOR HER EAU DE TOILETTE – pisałam o niej tutaj. To zmysłowe połączenie piżma, wanilii, bursztynu, wetiwerii, kwiatu pomarańczy i bergamotki. POLECAM


YOPE NATURALNY KREM DO RĄK BEZ I WANILIA – dzięki niemu kończę swoją przygodę z kremami do rąk Yope. Pomimo przyjemnego zapachu nie mają do zaoferowania dosłownie nic. Na moich dłoniach nie zaobserwowałam żadnego działania pielęgnacyjnego. NIE POLECAM

NIVEA DWUFAZOWY PŁYN MICELARNY (RÓŻOWY) – idealnie rozpuszcza nawet wodoodporny makijaż i nie pozostawia mgły na oczach. Skuteczny a zarazem delikatny. POLECAM


HIMALAYA SENSI-WHITE HERBAL TOOTHPASTE – zakwalifikowałabym ją jako średnią – nie była zbyt mocna ani zbyt słaba. Myć myła. Po prostu była ok. MOŻE BYĆ

SORAYA GLAM OILS KREM DO DEMAKIJAŻU I MYCIA TWARZY – producent odpowiednio nazwał ten produkt, ponieważ faktycznie miał konsystencję lejącego kremu. Nie przesuszał cery, delikatnie oczyszczał skórę nie pozostawiając uczucia ściągnięcia. Polubią się z nim cery suche, ale z tłustymi i mieszanymi może nie dać sobie rady. MOŻE BYĆ

DELIA PLANT ESSENCE NAWILŻAJĄCO-ŁAGODZĄCY TONIK DO TWARZY – miał cudowny kwiatowy zapach. Bardzo dobrze tonizował skórę minimalizując uczucie ściągnięcia. Może nie jest jakimś wyjątkowym kosmetycznym odkryciem, ale na pewno POLECAM


AQUAFRESH TRIPLE ACTION – pasta do zębów z gatunku tych mocniejszych. Bardzo dobrze myje i odświeża oddech. Opakowanie typu air less ułatwia zużycie produktu do końca. POLECAM

YOPE ZIMOWA NOC PIELĘGNUJĄCE MYDŁO DO RĄK – nie zauważyłam jakiegoś wyjątkowego pielęgnacyjnego działania na dłonie. Mydło miało naprawdę przyjemny i wyjątkowy zapach chłodnej wanilii. Nie sądziłam, że słodki zapach może być zarazem tak rześki! Na tym jednak koniec plusów, bo w przypadku droższego produktu oczekiwałabym lepszego działania i opakowania (pompka ciężko chodzi). NIE POLECAM


Znacie któryś z produktów?



5 komentarzy:

  1. Znam płatki z biedry, ale zdecydowanie bardziej wole te duże. Miałam też krem Yope o innym zapachu i mam identyczne zdanie co Ty - według mnie niewiele robi. Pomadkę Vianek miałam inną i była okej, ale ostatecznie dałam ją mamie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poza tuszem z Wibo, który Ty uwielbiasz, a ja lubię niczego nie znam 😀

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne produkty zużyłaś, mnie najbardziej zaciekawiło YOPE ZIMOWA NOC PIELĘGNUJĄCE MYDŁO DO RĄK

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi chyba dynia bardziej siedzi w zapachach seyo niż szarlotka. Szczerze mówiąc to już czekam na jesień, żeby je kupić. Ten korektor maybelline muszę sobie odkupić. Genialny był.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja miałam 2 pomadki Vianek i obie były słabe. Kremy do rąk Yope to również cienizna ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger