Rozpoczynając
z nowym rokiem projekt denko na blogu nawet nie przypuszczałam, że przyjmie on
aż tak duże rozmiary… Na początku szło mi kiepsko, ale wiadomo – trzeba
przestawić się mentalnie na „zakaz” otwierania kolejnych produktów i „nakaz”
wykańczania tych już otwartych. Każdego kolejnego miesiąca wydawało mi się, że
już pokończyłam wszystko i kolejne produkty będę zużywać bardzo długoooo i
denko zrobię dopiero po dwóch miesiącach, a tu proszę – ponad 20 kolejnych
pustych opakowań w kwietniu! Po zrobieniu zdjęć zdenkowałam kolejne kosmetyki,
ale „wpadną” już do majowego denka, bo torba z „pustakami” dosłownie wyskakuje
mi już z szafy! ;) Zapraszam więc do poznania moich opinii.
ZAPACHY
1. YANKEE
CANDLE BERRYLICIOUS – jeden z moich ulubionych zapachów. Teoretycznie pachnie
jagodami z wanilią, ale mi woń tego wosku przypomina zapach słodkich owocowych
żelków! Kupię ponownie.
2. ESSENCES
OF LIFE RASPBERRY – pisałam o nim tutaj.
Nie łudźcie się, że pachnie malinami ;) Zapach określiłabym raczej jako
delikatną woń truskawkowego jogurtu. Szału nie robi, nie kupię ponownie.
3. ESSENCES
OF LIFE LEMON CAKE – w opakowaniu pachniał cytrynowo-waniliowo. Odpaliłam wosk
i zaczęłam sprzątać. Po 15 minutach zaczęłam się zastanawiać, kto może piec
cytrynową babkę, że tak czuć u nas w całym mieszkaniu. Baaaardzooo
inteligentnie ;) Potwierdza to, że wosk jest udany w 100% i jeśli lubicie takie
nuty, to polecam. Kupię ponownie.
4. YANKEE
CANDLE AMBER MOON – w teorii: bursztyn, paczula, drzewo sandałowe, grejpfrut,
pomarańcza, woda kolońska. W praktyce czuć męskimi perfumami, ale zapach mnie
kompletnie nie urzekł. Spowodował ból głowy. Nie kupię ponownie.
5. ESSENCES
OF LIFE ROMANTIC – smrodek, że pozostaje tylko zwymiotować. Duszący, sztuczny
zapach. Nie kupię ponownie.
KOLORÓWKA
1. KOBO
KOREKTOR MODELING ILLUMINATOR – korektor o ładnym, jasnym kolorku. Ładnie
prezentuje się na skórze pod oczami, niestety słabo kryje, więc dla mnie
odpada. Produkt dobry, ale nie na moje potrzeby. Ponadto w trakcie użytkowania
pękła zatyczka. Nie kupię ponownie.
2. ESSENCE
EYE LINER PEN – był w ulubieńcach 2014 roku.
Tym razem coś było nie tak z jego zasychaniem, bo wytrzymał ok. miesiąc. Poprzedni egzemplarz używałam codziennie ok. 2-3 miesiące. Może ktoś go otworzył w sklepie.
Wodoodporny, nie do ruszenia w trakcie dnia. Banalnie prosty w użytkowaniu. Już
kupiłam ponownie.
3. ESSENCE
GET BIG LASHES – moja szara eminencja. Używam od kilku lat, jako drugą warstwę
na inne tusze do rzęs, by wzmocnić efekt pogrubienia. Ponadto jego wodoodporna
formuła utrwala tusz nr 1. Kosztuje grosze (ok. 11 zł). Nie wysycha przez ok. 3
miesiące. Już kupiłam ponownie.
4. SZCZOTECZKA
DO RZĘS I BRWI – ma już kilka lat, na zbliżeniu możecie zauważyć, że dużo
wycierpiała. Kupiona w Rossmanie, sklejona taśmą jak każda po jakimś czasie.
Każda sztuka potrafi rozpaść się na 3 części. Nie kupię ponownie.
PIELĘGNACJA
1. ŻEL
POD PRYSZNIC PLAYBOY PLAY IT SPICY – moja ulubiona seria zapachowa Playboya.
Zapach jest seksowny, lekki, nie jest uciążliwy. Żel jak każdy zwykły żel, poza
zapachem szału nie robi. Może kupię ponownie.
2. ŻEL
POD PRYSZNIC ORIGINAL SOURCE LIME – bardzo energetyczny żel, o mega
intensywnym, kwaśnym zapachu limonki. Daje kopa o poranku, ale jako, że biorę
prysznic wieczorem, to raczej nie kupię tego egzemplarza ponownie. Bardzo
wydajny.
3. ŻEL
POD PRYSZNIC YVES ROCHER JARDINS DU MONDE GREJPFRUT Z FLORYDY – podobnie jak
kolega z góry mega energetyczny zapach. 100% gorzkiego, kwaśnego grejfruta.
Bardzo przypadł mi do gustu, ale jest bardzo mało wydajny, więc może zakupię
ponownie.
4. FARMONA
MIGDAŁOWY KREM DO RĄK I PAZNOKCI – zapach truflowo-migdałowy jest bardzo
przyjemny i słodki, choć dosyć ciężki. Sprawował się podobnie do
bananowo-kokosowego z ulubieńców stycznia.
Może kupię ponownie, bo wolę wersję z bananem.
5. EVELINE
COSMETICS LUKSUSOWY KREM-SERUM DO RĄK I PAZNOKCI ARGAN I VANILLA – najlepszy produkt
do rąk jaki miałam. Co prawda testowałam jedynie miniaturkę z Joyboxa, ale jak
zużyję kremy z zapasów, to na pewno kupię ponownie. To mój hit. Pachnie
obłędnie, niczym babka cytrynowa z perfumową nutą. Gdy smarowałam nim ręce w
pracy, to każdy, kto wchodził do biura, pytał, co tak pięknie pachnie ;)
Wchłania się ekspresowo, idealnie wygładza skórę. Powtórzę ponownie – hit, hit,
hit!
6. GARNIER
HYDRA ADAPT ODŻYWCZY KREM-BALSAM (RÓŻOWY) – był w zimowych ulubieńcach. Nadaje
się jedynie porą zimową i do cer suchych. Bardzo tłusty, nie nadaje się na
ciepłe dni, bo może zapchać i skóra będzie się świecić. Wymaga zmatowienia.
Może kupię ponownie.
7. SZAMPON
BABYDREAM – stały ulubieniec. Na pewno kupię ponownie.
8. SZAMPON
JOANNA NATURIA Z MIODEM I CYTRYNĄ – pomimo miodowo-cytrynowego zapachu, okazał
się być okropny. Już po pierwszym użyciu spowodował mega łupież, podobnie jak
kiedyś inne szampony z tej serii. Tragedia, na pewno nie kupię ponownie.
9. KREM
POSE POD OCZY – super skład, pisałam o nim osobny post tutaj.
Jestem bardzo zadowolona z jego działania, jeszcze się nie skończył, nie wiem
ile zostało (minus opakowania), ale ma datę ważności do maja. Używałam go od
końca grudnia co wieczór i jeszcze się nie skończył! Polecam, ale ze względu na
wysoką cenę na razie nie kupię ponownie.
10. L’OREAL
ŁAGODNY PŁYN DO UCZU I UST – świetnie usuwa wodoodporny makijaż oczu. Wystarcza
JEDEN płatek kosmetyczny! Bardzo wydajny, jedyny minus, to niewygodna końcówka,
przez którą wylewamy produkt. Wolę te zakończone „dziubkiem”. Wydajny,
wystarczy raz porządnie potrząsnąć i dwie fazy mieszają się na dłuższy czas. W
promocji kupię ponownie.
11. SENSIQUE
PRO LIPS – miodowa pomadka ochronna do ust z rokitnikiem, wiesołkiem i masłem kakaowym, która nigdy się nie kończy… Idealna zimą, bo
nałożona na noc pięknie regeneruje usta. Bardzo tania (ok. 4-5 zł). Niestety
jak dla mnie śmierdzi nie z tej ziemi, więc na pewno nie kupię ponownie.
12. SENSIQUE
ZMYWACZ DO PAZNOKCI O ZAPACHU ORCHIDEI – wszystkie inne przy nim śmierdzą ;)
Uwielbiam zmywacze z pompką. Naprawdę dobry produkt, zmywa paznokcie jak ten z
Isany. Nie zawiera acetonu i kosztuje grosze. Kupię ponownie.
PRÓBKI
W
końcu wzięłam się za próbki. Na pierwszy ogień poszły podkłady Rimmel Lasting
Finish i Lasting Finish with Comfort Serum. Niemalże identyczne. Odcień
tragedia, więc ciężko ocenić. Utrzymywały się cały dzień na twarzy, trochę
podkreślały włoski, ale może to przez bardzo ciemny kolor. Wyglądały dobrze na
skórze.
NIEKOSMETYCZNY BONUS
Bonus
niekosmetyczny, czyli „wykończone” ściereczki do prania. Nie wiem, czy kiedyś
zwróciliście na nie uwagę w Rossmannie albo Biedronce, bo w obu tych sklepach
możecie takie cudeńka dostać. Do czego służą? Wyłapują kolory z ubrań w trakcie
prania. Dla mnie są prawdziwym wybawieniem! Już od roku nie bawię się w
segregację prania na kolory, białe, czarne, itd. i wrzucam wszystko jak leci. Jak
to robię? Gdy mam lżejsze przypadki, które były już prane, to wystarczy, że
wrzucę jedną taką ściereczkę w środek prania, lub obok rzeczy, która
potencjalnie najbardziej farbuje. I tyle. Po prostu wrzucam do bębna i włączam
pranie jak zwykle. Po otwarciu pralki mam zafarbowaną ściereczkę i czyste
pranie. Magia ;) Do cięższych przypadków, jak np. nowe czerwone ręczniki
stosuję dodatkowo siatki do prania. Wrzucam wtedy ręczniki z jedną ściereczką
do siatki i zamykam, a drugą ściereczkę dodaję jak zawsze w środek prania. Albo
przy siatce. I piorę jak zwykle, a magiczne ściereczki zbierają kolory.
Opakowanie ściereczek kosztuje ok. 7 zł/20 szt., a siatki ok. 6-7 zł za 1 lub 2
sztuki w zależności od rozmiaru (Biedronka). Chusteczki są jednorazowe i należy
je wyrzucić do kosza. Woreczki są wielorazowe (nigdy mi się żadna nie
zniszczyła) i najlepiej kupować te zamykane na zamek, bo „ściągane” lubią się
otwierać w trakcie prania. Jeśli połączycie oba magiczne triki (ściereczki +
siatki), to możecie praktycznie bez zastanowienia prać wszystko :D W siatkach
piorę bieliznę, rajstopy, koronki, hafty, firany. Nic mi się nigdy nie
uszkodziło. No chyba, że wrzucicie do jednej siatki stanik z rajstopami, to
haftki zrobią swoje ;) Oba gadżety naprawdę potrafią ułatwić życie, więc
szczerze Wam polecam. Oczywiście lepiej nie próbujcie ich na swoich ulubionych
ubraniach, bo istnieje coś takiego jak złośliwość rzeczy martwych i może to się
źle skończyć ;)
zdjęcie podglądowe z internetu
To by
było na tyle. Jak Wasze denka? ;)
Widzę kolejny produkt do pielęgnacji dłoni, który muszę mieć - mowa oczywiście o kremie z Eveline! I pomimo, że zapasów dużo, będzie mój :-)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę cudowny :) Zapach obłędny!
UsuńSuper denko :) O coś czuję, że krem do rąk z Eveline też niebawem trafi w moje łapki :) :)
OdpowiedzUsuńKosztuje raptem kilka złotych i jest super :)
Usuńpokaźne denko ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci poszło. Znam raptem te chusteczki do prania i też je lubię,
OdpowiedzUsuńTe chusteczki, to prawdziwe wybawienie ;)
UsuńA ja się z tym kremem z Pose nie polubiłam... Za to lubię bardzo Grejpfruta z Florydy z YR :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma inną skórę i inne potrzeby :))
Usuńno brawo ja tam nic zużyć nie moge;)
OdpowiedzUsuńNiezłe denko :)
OdpowiedzUsuńTusz jest naprawdę fajny :) Ja się z nim bardzo polubiłam :)
OdpowiedzUsuńStały element mojego makijażu ;)
Usuńfaktycznie denko-gigant :)
OdpowiedzUsuńi ja bardzo lubię ten szampon dla dzieci :)
Miałam ten grapefruitowy żel pod prysznic YR i na pewno wrócę do tej wersji latem :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach berrylicious, szkoda tylko że jest to limitka :(
OdpowiedzUsuńMam ten krem, dla mnie ma odrobinę za mocny i perfumowany zapach.
Nawet nie wiedziałam, że limitka ;) Niektórzy nie lubią mocnych zapachów w kosmetykach pielęgnacyjnych ;)
UsuńUwielbiam zapach berrylicious, szkoda tylko że jest to limitka :(
OdpowiedzUsuńMam ten krem, dla mnie ma odrobinę za mocny i perfumowany zapach.
Ja mam 2 woski YC i palę je raz na jakiś czas - ciągle pachną! Są wyjątkowo długo wystarczalne.
OdpowiedzUsuńZ Twoich zużyć nam żele pod prysznic Orginal Source, ale jakoś za nimi nie przepadam za bardzo.
Szampon Babydream kupiłam z zamiarem łagodnego oczyszczania bez SLS, ale nie byłam zadowolona - strasznie plątał mi włosy, ciężko było rozczesać, i włosy były tępe.
Ostatnio kupiłam podklad Rimmel Lasting Finish nude i jestem w nim zakochana do tego stopnia, że wieloletni ulubieniec z MAC poszedł w odstawkę!
A zapomniałam dodać, że chętnie uzywam takich ściereczek wybielajacych do białego prania :)
UsuńSzkoda, że próbki Lasting Finish mają taki ciemny kolor, bo utrudnia mi to ocenę :p Nie wiem, czy są niewidoczne na skórze, bo ogólnie wyglądam po nich jak mulatka :D A te ściereczki nie są wybielające ;)
Usuńno nie są wybielające, ale napisane jest ze do białego tez sie nadaja, aby nie szarzały ubrania
UsuńŚciereczki! Rewelacja! Nawet o nich nie słyszałam!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że o nich wspomniałaś :)
Właśnie tak myślałam, że komuś się ta informacja może przydać ;)
UsuńFajne denko. U mnie używanie idzie średnio.
OdpowiedzUsuńZa mało się przykładasz :D :D
Usuńmoje DNO jest marne. Bardzo marne;p
OdpowiedzUsuńTrzeba się lepiej zmobilizować :D
Usuńchyba kupię ten krem do rąk z eveline ;)
OdpowiedzUsuńChusteczki do prania są jedną z najlepszych rzeczy z jakimi miałam ostatnio styczność :)
OdpowiedzUsuńWow, pokaźne denko, gratuluję:)
OdpowiedzUsuńfajna te niekosmetyczna czesc:)
OdpowiedzUsuńTeż muszę zrobić projekt denko :) produkty essence jak zawsze na plus :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać denka na blogach ;)
UsuńŁadnie zaszalałaś z tymi woskami! Widzę jednak, że nie wszystkie się sprawdziły :/
OdpowiedzUsuńMyślałam nad zakupem tego żelu pod prysznic z Playboya, bo perfumy i dezodoranty przypadły mi do gustu :)
Ładne wykończenia! :D
Też mam perfumy i dezodoranty z tej serii i bardzo je lubię :)
UsuńMojego denka nie ma, podobnie jak zaufania do takich szmatek ;) nawet po Twoim poście boję się sama spróbować ;)
OdpowiedzUsuńJa zawsze chciałam te szmatki kupić ale zapominam o tym.. teraz na pewno kupię :) tez lubię kremy do rąk z farmony i również moim ulubieńcem jest banan& kokos , :)
OdpowiedzUsuńTylko czytaj dokładnie informacje na opakowaniach, bo niektóre są wybielające i nie wiem jak działają, bo ich nie miałam ;)
UsuńU mnie pomysły na prezenty dla Mam z okazji Dnia Matki :) www.sylvestrra.blogspot.com Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńJakie duże denko :) a z essences of life miałam tylko olejki, wosków jeszcze nie, ale nie do końca przypadły mi do gustu :P
OdpowiedzUsuńWczoraj trafił mi się straszny gniot z tych wosków :P Są naprawdę różnej jakości, ale zawsze w denku wszystkie omawiam, więc można się ustrzec przed tymi badziewnymi ;)
UsuńUwielbiam BERRYLICIOUS! :D
OdpowiedzUsuńHeh, właśnie u mnie się pali resztka w kominku ;)
UsuńZ Farmony miałam tylko balsam do ciała,ten sam zapach co Twój krem d rąk,ale jakoś nie przypadł mi do gustu;)
OdpowiedzUsuńKrem do rąk Farmona bardzo lubię, zapach świetny. Szampon Babydream też lubię, ale przy długotrwałym stosowaniu przesusza mi skalp i powoduje wypadanie.
OdpowiedzUsuńMi Babydream plącze włosy, ale ogólnie mam z plątaniem problem, więc aż tak bardzo tego nie odczuwam ;)
UsuńTez mam ten krem pod oczy Pose - zdaje się nie kończyć.. ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie :d U mnie jeszcze w opakowaniu było trochę, ale datę ważności miał do maja i coś ostatnimi dniami piekły mnie rano oczy, więc stwierdziłam, że już czas na wyrzutkę ;)
UsuńPokaźne denko:) Miałam jedynie limonkowy żel z OS i dla mnie też był mega orzeźwiający,. Do tego, chyba jako jedyny OS, nawilżał skórę, dzięki czemu nie trzeba było używać balsamu po kąpieli;)
OdpowiedzUsuńOoo tak, zapach ma naprawdę intensywny :)) Nawilżenia nie zauważyłam, ale może dlatego, że odruchowo się balsamuję po kąpieli :)
UsuńGratuluję tak pięknych zużyć.
OdpowiedzUsuńUwielbiam projekty denko, tyle się można z nich dowiedzieć i zaczerpnąć co nieco dla siebie. Ja od Ciebie biorę na pewno tę mascarę z Esscence, jak za tę cenę to warto na pewno wypróbować. Zapraszam w wolnej chwili do mnie. Pozdrawiam cieplutko i życzę udanego weekendu majowego, pomimo pogody ;) Megly (megly.pl)
OdpowiedzUsuńJa również kocham czytać denka, bo to skarbnica wiedzy :) Mascary z Essence nigdy nie stosuję osobno, a jedynie jako "drugą" warstwę na inne tusze, bo mega pogrubia :)
UsuńGratuluję denka ! :)
OdpowiedzUsuńFajne denko :) Miałam tylko szampon z Babydream i też go bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńNiezłe denko. Też używam takich woreczków do prania, świetne rozwiązanie. Muszę zobaczyć te ściereczki wyłapujące kolor!
OdpowiedzUsuńO wow, ile wosków! Ja do tej pory dorobiłam się dwóch - jeden poleciał w świat, bo bolała mnie od niego głowa, a drugi jest jeszcze niezużyty nawet do połowy :D Ale to może być efekt braku przyzwoitego kominka...
OdpowiedzUsuńChusteczki wyłapujące kolor uwielbiam! Najczęściej kupuję te z Biedry, ale rossmannowe też się sprawdzają :)
Zgadzam się , że ten krem z Garniera wymaga zmatowienia. Pokaźne denko! :)
OdpowiedzUsuńPomadka Sensique pachnie cudnie!
OdpowiedzUsuń