1/08/2017

ULUBIEŃCY ROKU 2016 – PIELĘGNACJA NA KOLOROWO


Witajcie! Nieubłaganie zbliżał się czas rocznych podsumowań, więc na blogach na pewno zaobserwowaliście wysyp ulubieńców 2016 roku. Jako, że sama uwielbiam czytać tego typu wpisy, to tradycyjnie przyłączam się do akcji „ulubieńcy roku” ;) Dziś czeka na Was porcja produktów do pielęgnacji, które podbiły moje serce. Zapraszam!


ULUBIEŃCY ROKU 2016 – PIELĘGNACJA




ŻEL POD PRYSZNIC: ISANA MANGO, BALEA MANGO-POMARAŃCZA

W kategorii żeli pod prysznic mam ex aequo dwóch ulubieńców, którzy w gruncie rzeczy są do siebie bardzo podobni. Są to oczywiście dwa żele o zapachu mango. Zapach mango jest bez wątpienia moim ulubionym zapachem kosmetyków, dlatego wybór okazał się być dość prosty – zarówno żel marki Isana jak i Balea cieszyły mnie cudownym słodkim zapachem mango, aż chciałoby się je zjeść! Branie prysznica z żelami o takim zapachu było niczym słodkie drinki na plaży ;) Żele miały idealną kremową konsystencję i nie przesuszyły mi skóry. Kolorowe opakowania cieszyły oko na łazienkowej półce. Obie serie są limitowane, ale kto wie, może tego lata znowu się pojawią w drogeriach.


NAWILŻANIE CIAŁA: THE BODY SHOP MASŁO MORINGA

Moringa, czyli inaczej drzewo chrzanowe, zaliczane jest do grupy super food, ponieważ posiada wyjątkowe wartości odżywcze, naszpikowana jest witaminami  A, C i E, zawiera mnóstwo antyoksydantów (które zwalczają wolne rodniki wpływające na starzenie się skóry). Nazywana jest również „drzewem długowieczności” – tyle teorii. W praktyce masło Moringa to dla mnie ósmy cud świata! Ma cudowny świeży zapach kwiatów i trawy pomieszany z lekką nutą bzu oraz gęstą, maślaną konsystencję, która bez problemu wchłania się w skórę. Najlepsze w tym masełku jest jednak nawilżenie – nawet po upływie kilkunastu godzin skóra jest widocznie nawilżona i odżywiona, mięciutka niczym pupcia niemowlaka. Jeśli dorzucimy do tego całkiem niezłą wydajność, to chyba mamy ideał! W sumie masło Moringa ma jak dla mnie tylko jeden minus – wysoką cenę (ok. 70 zł)! Pisałam o nim tutaj.


PRODUKT DO WŁOSÓW: YVES ROCHER PŁUKANKA OCTOWA Z MALIN

Jest to dość kontrowersyjny produkt, ponieważ ani z niej prawdziwa płukanka, ani nie leżała koło malin ;) Ale po kolei, pierwsza różnica – płukanką należałoby wykonać ostatnie płukanie włosów i dać im wyschnąć, a płukanka od Yves Rocher musi być jeszcze dodatkowo spłukana wodą, niczym zwykła odżywka. Po drugie – w składzie nie widać malin. Ale najważniejsze jest to, że płukanka działa! Jeśli Twoje włosy straciły blask, to powinnaś wypróbować właśnie tą płukankę – domyka ona łuski włosa sprawiając, że włosy odzyskują utracony blask! Nie dzieje się to oczywiście za pierwszym użyciem, ale po kilku razach efekty są widoczne gołym okiem. U mnie rezultat utrzymuje się nawet po odstawieniu płukanki. Dodatkowo pachnie „prawdziwymi” kwaskowatymi malinami. Polecam! Pisałam o niej tutaj.


PIELĘGNACJA UST: ALTERRA RUMIANEK BIO

Pomadka, która towarzyszy mi już drugą zimę i nie wyobrażam sobie sięgania po inny produkt zimową porą. Pomadka jest bardzo treściwa, zawiera w składzie m.in. olej rycynowy, olej kokosowy, wosk pszczeli, olej jojoba, masło shea, oliwę z oliwek, wit. E, olej z nasion słonecznika, olejek z rumianku, ekstrakt z marchwi czy beta-karoten. Ma tłustą, ale przyjemną konsystencję, wystarczy nałożyć ją na noc, by rano cieszyć się miękkimi i odżywionymi wargami! I to wszystko bez wazelinkowych zapychaczy w cenie 5 zł. Niektórzy nakładają ją również na rzęsy niczym odżywkę, ale u mnie niestety nie dawało to żadnych efektów. Pisałam o tym szczegółowo tutaj.


PRODUKT SAMOOPALAJĄCY: VITA LIBERATA SELF TANNING NIGHT MOISTURE MASK

Maska całonocna, która powszechnie uważana jest za samoopalacz, a nie do końca taka jest prawda. Maska Vita Liberata przede wszystkim idealnie nawilżała i odżywiała moją skórę twarzy, nie zapychając jej przy tym. Opalenizna była jedynie przyjemnym „skutkiem ubocznym” stosowania maski, ponieważ cera stopniowo nabierała ciepłego kolorytu. Nie ma przy tym mowy o żadnej transformacji w „pomarańczkę” czy Mulatkę – efekt opalonej skóry był bardzo delikatny, maska nie robiła żadnych smug na skórze, nie było nieprzyjemnych niespodzianek. Skład maski jest naprawdę bogaty, znajduje się w niej, m.in. olej z nasion słonecznika, masło shea, masło kakaowe, wosk pszczeli, gliceryna, oliwa z oliwek, olej lniany, sproszkowany aloes, wit. E, kwas mlekowy, ekstrakt z bylicy alpejskiej, ekstrakt z owoców jabłoni, olej z nasion kiwi, algi i łubin biały, ekstrakt z lnu, ekstrakt z kwiatów malwy, olej z kwiatów rumianku, olejek eteryczny z Neroli. Jednym zdaniem: pielęgnacja na bogato! O masce mogliście szczegółowo przeczytać tutaj oraz tutaj.


PEELING DO CIAŁA: ORGANIQUE ETERNAL GOLD

Ten peeling pojawia się w ulubieńcach roku już po raz drugi! Żaden inny peeling nie zdążył do zdeklasować. Jest to treściwy peeling cukrowy, który mocno zdziera naskórek, a przy tym pachnie niczym drogie waniliowe perfumy. Zapach luksusu w czystej postaci ;) Jeśli nie lubicie tłustych peelingów, to nie jest produkt dla Was – pomimo, że nie ma w składzie parafiny, to pozostawia na ciele otulającą tłustą warstewkę. Nie ma potrzeby używania po nim żadnych balsamów do ciała. Pozostawia skórę jedwabiście miękką i stan ten utrzymuje się minimum 24h. Jak zwykle minusem jest wysoka cena – ok. 70 zł.


SZAMPON: YVES ROCHER VOLUME

Szampon zwiększający objętość włosów marki Yves Rocher na moich włosach zdziałał cuda – dodawał im objętości odbijając od nasady. Dobrze oczyszczał włosy pomimo braku SLS/SLES w składzie (ma ALS). Nie podrażnił mojego super wrażliwego skalpu. To chyba jedyny szampon poza Babydream, którego mogłam używać w sposób ciągły. Tym samym zasłużył sobie na miano ulubieńca roku ;) Pisałam o nim tutaj.


MYDŁO: LINDA GRUSZKA I ŚLIWKA

To naprawdę zadziwiające, że taki produkt jak mydło znalazł swoje miejsce aż w ulubieńcach roku. Ale to mydło było wyjątkowe pod względem zapachu – połączenie gruszki i śliwki okazało się być strzałem w dziesiątkę! Mydło pachniało niczym ekskluzywne perfumy, a zapach przez długi czas utrzymywał się na dłoniach, więc można było je wąchać i wąchać ;) Kosztowało jakieś 3-4 zł, więc warto na nie zapolować, jeśli kiedyś pokaże się znowu jako limitka w Biedronce.


DEMAKIJAŻ: BIELENDA EXPERT CZYSTEJ SKÓRY KOJĄCY PŁYN MICELARNY DO CERY SUCHEJ

Jedyny micel, zaraz po Biodermie, który daje u mnie radę zmyć zarówno makijaż twarzy jak i oczu! Zazwyczaj jestem zmuszona zmywać tusz płynami dwufazowymi, bo micele są zbyt słabe. Z Bielendą nie mam tego problemu: płyn jest tani, łatwodostępny i naprawdę skuteczny! Na dodatek odniosłam wrażenie, że nie tylko koił, ale też nawilżał moją skórę. Najlepszy micel z drogerii, z jakim miałam do czynienia!


MYCIE TWARZY: VICHY PURETE THERMALE FRESH CLEANSING GEL

Pięknie się prezentuje na zdjęciach i dobrze oczyszcza twarz. Jego skład, delikatnie mówiąc, nie powala, zawiera potencjalne alergeny i substancje drażniące skórę, ale nie zrobił krzywdy nawet mojej suchej cerze. Nie jest to jednak produkt do codziennego oczyszczania skóry suchej, używam go obecnie dwa razy w tygodniu, gdy potrzebuję, by moja skóra aż „skrzypiała” z czystości. Żel z Vichy nadaje się do tego idealnie – ma przyjazną dla użytkownika pompkę, łatwo aplikuje się na twarzy i bardzo dobrze pieni w kontakcie z wodą. Nie można go jednak stosować w okolicy oczu. Pisałam o nim tutaj.


ODŻYWKA DO WŁOSÓW: BALEA GRANAT I JAGODY GOJI

Odżywka, która okazała się być idealna do cienkich włosów. Nigdy z nią nie „przedobrzyłam”, nigdy nie obciążyła moich włosów. Jest wolna od silikonów, a dzięki niej włosy są miękkie, gładkie, lśniące i dociążone. Gdy dorzucimy do tego niską cenę (ok. 0,55 euro) i zapach owocowych landrynek, to może okazać się wręcz idealna ;) Pisałam o niej tutaj.


MASECZKA DO TWARZY: ORIGINS DRINK UP-INTENSIVE

Kolejna maska całonocna w zestawieniu. Nie ukrywam, że lubię tego typu rozwiązania, ponieważ maskę nakładamy na noc niczym zwykły krem, a ona działa, gdy śpimy. Wystarczy nakładać ją 1-2 razy w tygodniu, by cieszyć się miękką i nawilżoną skórą. No i muszę to dodać – pachnie mango (całe może życie pachnie mango) :P Poza tym ma chyba najbogatszy skład, jaki widziałam w życiu. Więcej o niej napiszę w osobnym poście. Jest warta każdej wydanej złotówki.


KREM DO RĄK: EVELINE COSMETICS LUKSUSOWY KREM-SERUM DO RĄK I PAZNOKCI

Kolejny „luksus” za grosze. Nie jest to najlepiej nawilżający krem, ale jest moim ideałem do torebki. Po aplikacji na dłonie szybko się wchłania (to ważne przy pracy na komputerze) i pachnie nim w całym pomieszczeniu! Nawilżenie utrzymuje się przez dłuższy czas, nie ma potrzeby ponownego smarowania dłoni po kilku minutach. Zapach wanilii w tym kremie oznacza zapach luksusowych perfum, bo każdy, kto wchodzi do pomieszczenia, pyta, kto tak ładnie pachnie ;) Oczywiście nie każdemu się spodoba, ale fankom eleganckich słodkich zapachów na pewno tak.


PEELING DO TWARZY: HIMALAYA HERBALS APRICOT SCRUB

Kolejny produkt, który w ulubieńcach roku pojawia się drugi rok pod rząd. Moc zdzierania peelingu opiera się na zmielonych pestkach moreli, które są naprawdę ostre. Jednocześnie sam peeling ma przyjemną kremową konsystencję, która łagodzi ewentualne podrażnienia. Bardzo dobrze usuwa suche skórki.


ANTYPERSPIRANT: GARNIER MINERAL INVISIBLE

Kulka, która nie pozostawia plam na moich ubraniach, po aplikacji szybko się wchłania. Zapach nie jest dla mnie najważniejszy w tego typu produktach. Antyperspirant ma po prostu działać! Kulka Garniera właśnie to robi i to najlepiej ze wszystkich znanych mi antyperspirantów. Jest tania, łatwodostępna i skuteczna. Choć trzeba pamiętać, że nie jest tak silna jak blokery.




To już wszyscy ulubieńcy w kategorii „pielęgnacja”, oczekujcie w najbliższym czasie kolorówki ;)






115 komentarzy:

  1. Płukanka z malin sprawdza się u mnie rewelacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam płyn z Bielendy i jestem nim zachwycona tak jak Ty. Przy mocnym makijażu oka daje sobie świetnie radę :)
    Obserwuję i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masełko z Moringa z TBS muszę mieć i ja. Podobno pachnie obłędnie. Marzy mi się w końcu dorwać ten zapach. W ogóle masła z TBS kocham :)
    Poza tym chyba nic z Twoich ulubieńców nie miałam oprócz tej kulki z Garniera, ale w innej wersji.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecny rok będzie chyba upływał mi pod znakiem zużywania maseł TBS :P Póki co moringa oczywiście najlepsza ;)

      Usuń
  4. Uwielbiam micela z Bielendy, żel Isany i Balea :)
    To również moi ulubieńcy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo fajnych produktów. Płukankę używam już od dawna ale jakoś ją odstawiłam. Muszę koniecznie do niej wrócić bo mam całe pełne opakowanie w zapasach. Jak mi się skończy płyn micelarny musze wypróbować ten z Bielendy bo wiele dziewczyn go chwali. Uwielbiam masła do ciała z TBS ale najbardziej masło shea za jego zapach i działanie. Ja wolę szampon z YR pokrzywowy świetnie się u mnie sprawdza. Co do innych kosmetyków kusi mnie ta maska z origins. Ciekawa jestem czy sprawdziła by się do mojej mieszanej trądzikowej skóry.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sporo z tych produktów rownież sobie cenie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne zdjęcia ;)
    Ten antyperspirant jest najlepszy, polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W kremie do rąk Eveline nie podchodzi mi jednak zapach:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda... To co dla jednego jest atutem, dla drugiego może być minusem niestety :P

      Usuń
  9. Ten szampon YR znam i nawet lubię, bo faktycznie odbijał włosy u nasady!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten szampon YR znam i nawet lubię, bo faktycznie odbijał włosy u nasady!

    OdpowiedzUsuń
  11. Z Twoich ulubieńców znam dwa pierwsze żele oraz antyperspirant Garniera. Bardzo ciekawi mnie micel z Bielendy, wiele osób go właśnie zachwala, często spotykam się z dobrymi recenzjami, więc w przyszłości na pewno po niego sięgnę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o micel z Bielendy, to skusiłam się na kolejną butelkę ;)

      Usuń
  12. W sumie mogłaby to byc moja lista ulubieńców:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo miło wspominam żel mango Isana, ale za pomadką Alterra nie przepadam. Na micel Bielendy mam ogromną chęć :)

    OdpowiedzUsuń
  14. W tym roku jak skoncze soap and glory chce wypróbować masło z TBS :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei mam Soap & Glory jeszcze przed sobą ;)

      Usuń
  15. Miałam ten żel pod prysznic Balea, ładnie pachniał :) Chętnie wypróbowałabym w końcu tak zachwalanych maseł z TBS i maseczki Origins <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarówno masło Moringa jak i maskę Origins gorąco polecam, bo dają długofalowe efekty ;)

      Usuń
  16. Znam maskę Vitaliberata i odżywkę do włosów Balea - oba produkty świetnie się u mnie sprawdziły ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie kłamałam, że zasługują na miano kosmetyków roku ;))

      Usuń
  17. Bardzo fajni ulubieńcy. Podobają mi się też zdjęcia jakie zrobiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Używam pomadki z Alterry i też bardzo ją lubię. Niska cena i świetne działanie ;) Niczego więcej mi nie potrzeba ;) Kulki z Garnier też uwielbiam. To moje ulubione antyperspiranty.

    OdpowiedzUsuń
  19. Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz wypróbować, jeśli coś Cię zainteresowało ;)

      Usuń
  20. Szampon dodający objętości od YR również się u mnie sprawdził:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja też uwielbiałam latem ten żel z Isany o zapachu mango, a pomadka Alterra od niedawna jest również moim ulubieńcem :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Płukankę z YR mam zamiar kupić :) produkty isana niestety mi nie służą :( a balea bardzo polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo lubiłam ten letni żel Isany ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Wielu z tych ulubieńców to dla mnie nowości, origins ma świetne maseczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maska Origins za każdym razem zadziwia mnie swoim działaniem ;)

      Usuń
  25. Bardzo lubę kulki z Garniera zaintrygowałaś mnie tą maseczka z Origins

    OdpowiedzUsuń
  26. swietni ulubiency, duzo o nich slyszalam ale nie mialam okazji uzywac

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetne ulubieńcy. Nie miałam jednak przyjemności wypróbowania tych produktów.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uwielbiam pomadkę Alterra!. Przepiękna jest ta okładka Glamour :)

    OdpowiedzUsuń
  29. sporo się nazbierało tych ulubieńców :) ja swoich podzieliłam na pięć kategorii i do każdej wybrałam po pięć kosmetyków ;) no, z wyjątkiem jednej, gdzie ulubieńców jest tylko czterech.

    OdpowiedzUsuń
  30. Osobiście znam tylko Baleę i Płukanke malinową ( muszę dorwac ją bo dawno jej nie miałam a uwielbiam 1 :D )

    OdpowiedzUsuń
  31. Tą płukankę malinową muszę koniecznie poszukać. Ciekawi mnie zwłaszcza zapach. Lubię takie ''kwaśne'' aromaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja bardzo lubiłam produkty BALEA dopóki mnie nie uczuliły. Od tamtej pory każdy, ale to każdy produkt powoduje u mnie reakcję alergiczną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, przykro :( Mam nadzieję, że to tylko wyjątek i zbyt często nie uczulają :(

      Usuń
  33. ten letni żel Isany i mnie przypadł do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  34. też lubię micel Bielendy i antyperspirant Garniera :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Bardzo fajne produkty ;) Krem do rąk waniliowy też bardzo polubiłam. Muszę wreszcie wypróbować te sławne już maseczki od Origins ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Miałam chyba kiedyś dezodoranty z Isany, ale niestety nie wspominam ich najlepiej dlatego nie wróciłam już później do tej marki :P Co do szamponu z Yves Rocher, to bardzo sobie chwalę :D

    Zapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szampon ma chyba tyle samo zwolenników, co przeciwników ;)

      Usuń
  37. Maseczka Origins to mój mały cudotwórca, uwielbiam jej działanie! Płyn micelarny Bielendy muszę koniecznie wypróbować czytałam na jego temat wiele bardzo pozytywnych opinii.

    OdpowiedzUsuń
  38. Lubię żele Balea. Moim hitem jest wersja waniliowo-kokosowa :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Ciekawe produkty, używałam tylko tej pomadki ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Mnie ta pomadka ochronna strasznie uczuliła ;(

    OdpowiedzUsuń
  41. Żel z Isany był bardzo fajny, pomadke Alterry tez bardzo lubię i octową malinową płukankę, a szampon YR najbardziej oczyszczający choć ten też jest fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Interesujący post!

    Zapraszam do mnie: http://roxyolsen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  43. TBS, Yves i Origins muszę w końcu nadrobić :P

    OdpowiedzUsuń
  44. Uwielbiam masełka z TBS, malinową płukankę mam chęć już od dłuższego czasu wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masełka TBS będę wytrwale testować w tym roku ;)

      Usuń
  45. Musze kiedys wypróbowac tę płukankę z malin. Dużo osób ją chwali.

    OdpowiedzUsuń
  46. Masło TBS o zapachu moringa uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Wiele z tych produktów to również moi ulubieńcy ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Widzę tu mnóstwo perełek :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Ja bardzo polubiłam szampon z YR tylko ten z serduszkiem na opakowaniu. =)

    OdpowiedzUsuń
  50. Szampon Yves Volume to mój ulubieniec wszechczasów! Jest świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  51. Uwielbiam zapachy z mango! Musze koniecznie zakupić. Szampon YR wart zastanowienia.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  52. Moringa to i mój ulubieniec ;), kulkę Garniera już zakupiłam, jeszcze tylko muszę się przyczaić na peeling Organique i maskę Origins. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby wszystko Ci się równie dobrze sprawdziło :)

      Usuń
  53. Kosmetyki od YR zrobiły widzę furorę nie tylko u mnie :)
    Ten szampon jest genialny a płukanka z malin ekstra, choć zbyt rzadko jej używam :)
    Przypomniałaś mi o niej w odpowiednim momencie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja swoją płukankę też muszę w końcu zużyć :D

      Usuń
  54. pomadka z alterry to już chyba blogowy hit i dobrze też działa jako serum na rzęsy :) Leci obserwacja i pozdrowienia z Azji :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Ja również uwielbiam ten micel z Bielendy, jest absolutnie rewelacyjny. Miałam pomadkę Alterra, ale jej zapach strasznie mi przeszkadzał, wolę wersję z granatem. Zaciekawiłaś mnie też odżywką Balea, choć chyba wkradł Ci się błąd w cenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i ja wypróbuję później wersję z granatem ;)

      Usuń
  56. Mnie ciekawi żel do mycia Vichy.

    OdpowiedzUsuń
  57. Mi niestety płukanka powoli się kończy :P

    OdpowiedzUsuń
  58. Ach ten płyn micelarny z Bielendy, cud miód malina. Uwielbiam go używać, nie dość że genialnie sobie radzi to skóra jest po nim taka świeża :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger