Lipiec był dla mnie niezwykle upierdliwym miesiącem nie tylko pod względem upałów i chorób. Znacząca była w nim bowiem ilość zużytych bubli. W zasadzie wiele z tych słabych kosmetyków męczyłam miesiącami, ale dopiero w lipcu pozbywam się ich na dobre. Na pocieszenie mogę dodać, że wartość lipcowego denka wynosi ok. 180 zł, a więc buble nie należały do drogich (co cieszy mój portfel i mnie). Zapraszam na denko!
DENKO LIPIEC 2017
W trakcie nagłego przebłysku geniuszu doszłam do wniosku, że stwierdzenia „KUPIĘ/NIE KUPIĘ” mogą wprowadzać moich czytelników w błąd, bo jakiś produkt mógł być naprawdę dobry, ale nie kupię go ponownie, bo znam lepsze. Wówczas piszę „Nie kupię”, a osoby które omiatają denko jedynie wzrokiem myślą, że produkt nie jest godny uwagi. Od dziś zmieniam więc zasady i używam bardziej przejrzystych zwrotów: POLECAM/ NIE POLECAM/ MOŻE BYĆ.
MYDŁO W PŁYNIE LINDA GRUSZKA I ŚLIWKA – to nie żaden bubel, to zdecydowanie mój mydlany ulubieniec! Gdyby nie fakt, że przy większej ilości opakowań potrafi przesuszyć dłonie, to gościłby w mojej łazience non stop! A wszystko to przez obłędny, niemalże luksusowy zapach, który pozostaje na skórze. Uwielbiam, to najlepsze mydło pod względem zapachu, jakie miałam. POLECAM.
NATURA SIBERICA ŻEL POD PRYSZNIC/SZAMPON FURY OF THE TIGER – to szampon i żel pod prysznic dla mężczyzn 2w1. Gościnnie oczywiście recenzja: „Jest super, bo potem pachnę tygrysem, szkoda, że kosztuje aż 15 zł” :D POLECAMY!
BALEA MEN ŻEL POD PRYSZNIC ARCTIC FRESH – żel miał dawać uczucie chłodzenia, ale tego nie robił. Miał słaby zapach (opinia gościnna). NIE POLECAMY.
BALEA ŻEL DO GOLENIA ORIENTAL FLOWER – choć opakowanie ma piękne, to zapach nie powalił mnie jakoś szczególnie na kolana. Całe szczęście pianka działała tak jak inne warianty zapachowe – była gęsta, puszysta, bardzo wydajna, dawała poślizg maszynce, zapobiegała podrażnieniom. I to wszystko za ok. 5 zł! POLECAM.
BE BEAUTY NAWILŻAJĄCY PŁYN MICELARNY 2W1 – o mniejszej jego wersji pisałam tutaj. Niestety zawartość dużej butli nie radziła sobie kompletnie z demakijażem oczu, a nawet podkładu! Przyznam, że byłam w szoku, bo kiedyś miałam małą wersję i podkład akurat domywała bez zarzutu. Nie wiem, dlaczego teraz micel miał taki problem z domyciem makijażu twarzy. Za każdym razem, gdy tonizowałam później skórę, to wacik z tonikiem był uwalony w podkładzie. Ponadto to ciągłe „niedomywanie” twarzy spowodowało u mnie wysyp gul na brodzie, choć średnio na twarzy wyskakuje mi może z jeden pryszcz na kwartał. 1/3 butli wylałam do zlewu, bo szkoda mojej cery. PS. Nie piszcie proszę w komentarzach, że „trzeba było resztę domyć jakimś żelem” bo: a) mam cerę suchą i nie mogę myć żelem twarzy codziennie, b) nie po to płacę za kosmetyk, żeby mi domywał makijaż w połowie, a drugą połową mam się martwić sama. Kto chciałby mieć auto działające w połowie? Albo wsiąść do autobusu, by kierowca wysadził go w połowie trasy? U mnie kosmetyk ma działać i już. Bubel, NIE POLECAM.
ORGANIC SHOP CZEKOLADOWY SCRUB DO CIAŁA – pisałam o nim tutaj. Nie popisał się ten peeling, oj, nie popisał… Nie wiem w zasadzie, co w nim było najgorsze – zapach czy konsystencja. Bo działaniu nie mogę niczego zarzucić, peeling złuszczał tak, jak powinien. Niestety jego zapach był ledwo czekoladopodobny, a w zasadzie „niewiadomojaki”. Konsystencja za to przypominała plastelinę, drobinki były „plastikowe” w dotyku, choć jest to peeling cukrowy. NIE POLECAM.
ISANA OLEJEK POD PRYSZNIC – słynny „śmierdziuszek”, tudzież „rybka”, bo wali od niego stęchłą rybą. Do ciała absolutnie nie miałam zamiaru go stosować, ze względu na towarzyszący mu smród, do mycia pędzli się nie nadaje, bo potrafi rozpuścić klej w skuwce, za to chociaż gąbki do makijażu domywa porządnie. Jak dla mnie jest nie do zużycia, więc wylałam go do odpływu, a wiecznie upierniczonego opakowania nie zamierzam wyciągać z woreczka. NIE POLECAM.
ZIAJA OLIWKOWA WODA TONIZUJĄCA Z WIT. C LIŚCIE ZIELONEJ OLIWKI – za oliwkami nie przepadam, to nie jest żadna tajemnica. Całe szczęście nie czułam w nim klasycznych oliwek. Tonik Ziai świetnie sprawdził się w roli fixera, pięknie scalał makijaż i ściągał z niego pudrowość. Atomizer rozpylał idealną wprost ilość produktu. Pojawił się nawet w ulubieńcach jako fixer. Jako tonik wypadł niestety słabo – nie zauważyłam żadnych efektów. Jako fixer POLECAM.
NACOMI OLEJ JOJOBA – olej jojoba jest moim ulubionym olejem w pielęgnacji twarzy. Obojętne jest dla mnie z jakiej marki pochodzi. Działa świetnie, reguluje proces wydzielania sebum, normalizuje „pracę” skóry, nie zapycha. POLECAM do OCM.
VICHY ANTYPERSPIRANT – słynna kulka Vichy u mnie KOMPLETNIE się nie sprawdziła. Nie chroniła przed potem nawet przez 2h od wyjścia z domu. Była gorsza od „kulek” za 5-10 zł. Nie rozumiem jej fenomenu. NIE POLECAM.
ZIAJA NATURALNY KREM OLIWKOWY PRZECIW ZMARSZCZKOM 30+ - chyba jedyny krem Ziai bez parafiny w składzie. Mimo wszystko zapchał mnie tak jak inne kremy tej marki. Był tłusty niczym zimowy krem ochronny do smarowania skóry przed mrozem. NIE POLECAM.
EBELIN GĄBECZKA DO MAKIJAŻU – rzadko sięgam po gąbeczki, wolę pracować „palcami”. Gąbeczka Ebelin była w porządku, dobrze mi się nią pracowało, ale już posypała się ze starości. MOŻE BYĆ.
PRÓBKA LANCOME LA VIE EST BELLE – pisałam o tym zapachu w bardzo popularnym poście o tańszym zamienniku. Jak widać, próbka rok przeleżała zapomniana w szufladzie, ale w końcu ją zużyłam i jestem tym zapachem wciąż zachwycona. Jest to zapach z kategorii słodkich, ale przy tym ultrakobiecy, przyciągający uwagę i bardzo, ale to bardzo trwały. Kto raz powącha, ten przepadnie z kretesem. POLECAM.
BE BEAUTY PŁATKI KOSMETYCZNE – wciąż ulubione, wciąż w użyciu. POLECAM.
MAKEUP REVOLUTION BLUSH & CONTOUR HOT SPICE – moja ukochana paletka róży w zasadzie była już rok po terminie, ale co tam :D Naprawdę uwielbiałam te róże za ciepłe odcienie, niesamowitą pigmentację i trwałość. POLECAM.
EVREE REGENERUJĄCE SERUM DO PAZNOKCI MAX REPAIR – używałam je od czasu do czasu, więc za bardzo nie miało okazji się wykazać. Miało formę olejku wyciskanego z pędzelka. Efektów nie zauważyłam, ale nie będę oceniać, bo nie aplikowałam regularnie na paznokcie.
BEE NATURAL POMEGRANATE - plus za dobry skład („100% natural”). Zapachowo był ok, działanie nie było powalające, ale też nie było słabe. MOŻE BYĆ, bez szału.
BIELENDA GŁĘBOKO NAWILŻAJĄCA MASECZKA – maseczka ma bardzo zaskakującą formę, ponieważ jest maską nawilżającą w postaci… peel-off. Zazwyczaj maseczki „zrywalne” są raczej oczyszczające, bo jak zerwać nawilżenie? :D A jednak działa i skóra po jej aplikacji jest miękka i miła w dotyku. Jednak szału nie ma, znam lepiej nawilżające maski. MOŻE BYĆ.
PRÓBKA NIVEA KWIAT WIŚNI – kwiat wiśni oczywiście pachnie jak Nivea. Nic szczególnego.
PRÓBKA BIELENDA ALGI MORSKIE MLECZNY OLEJEK – nie porwał mnie ani zapach ani działanie.
PRÓBKA VICHY SLOW AGE – odniosłam wrażenie, że zawartość próbki była naprawdę minimalna. Zazwyczaj próbka kremu starcza mi na kilka dni, a tu ledwie na 1,5 aplikacji, więc nie oceniam.
ESTEE LAUDER REVITALIZNG SUPREME CC CREAM – jak zawsze „błoto w płynie”. Nie, nie i nie.
CHANEL NO 5 L’EAU – zapach ładny, ale nie dla mnie.
To było chyba najmniejsze denko tego roku ;)
Ja tez wole palce niz gabeczki.. szczerze mowiac, mysle by wyrzuc moj bb, ktory jest w stanie idealnym, ale tylko sie wala po lazience
OdpowiedzUsuńZ gąbeczkami jest za dużo zabawy :P
Usuńwiele razy miałam ten olejek pod prysznic isany i bardzo go lubię, jak dla mnie to on nie śmierdzi. wiele dziewczyn używa go do oczyszczania pędzli, ja do ciała
OdpowiedzUsuńKażdemu przeszkadzają inne zapachy ;)
UsuńZnam dobrze płyn micelarny i u mnie daje sobie radę, choć nie ukrywam,że potem myję buzię żelem, bo zawsze tak robiłam. Nie mogłabym zasnąć z myślą,że zrobiłam pielęgnację, ale pominęłam etap z żelem. Znam też i bardzo lubię tonik z Ziaji, którego używam w wersji podstawowej oraz jako fixer. Dla mnie bomba. A na ich kremy do twarzy od dawna już nie patrzę. Rzadko który nie ma w składzie parafiny, a dodatkowo odstraszająco działa fakt, że są one mega tłuste i ciężkie do zniesienia :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, kremy Ziai również nie są dla mnie :P
UsuńPo wodę tonizującą Ziaji muszę się dziś wybrać :))) przyda się !
OdpowiedzUsuńsporo tego! ;) ja strasznie bym się rozczarowała zapachem tego produktu z Organic Shop... dobrze, że przestrzegasz, bo kocham czekoladowe zapachy w kosmetykach, ale nienawidzę właśnie takiej "sztucznizny". A bardzo mnie kusił. Teraz będę wiedziała, że nie warto.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie warto :P
UsuńSzkoda, że trafiło się tyle bubli. Muszę skusić się na ten olejek Isany, bo tyle o nim czytam, ale nigdy go nie testowałam, a też chciałabym wyrobić sobie opinie.
OdpowiedzUsuńKosztuje grosze, więc nawet jeśli zapach się nie spodoba, to dużo się nie traci ;)
UsuńFajne denko i sporo tego.
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńWoda oliwkowa z Ziaji mnie ciekawi, sporo o niej słyszę :)
OdpowiedzUsuńTo najbardziej "idealna" mgiełka, jaką można stworzyć :D Warto zachować buteleczkę z atomizerem ;)
UsuńZnam wodę oliwkową i była świetna! Bardzo miło ją wspominam, chętnie wrócę - chociaż mam do wypróbowania kilka innych produktów tego typu. Płyn micelarny z biedry kiedyś lubiłam, ale po zmianach opakowania i pewnie składu już nie lubię - szczypał mnie w oczy :(
OdpowiedzUsuńJest coraz gorszy :/
UsuńJa właśnie skończyłam ten płyn micelarny z Biedry i nawet go lubiłam (ale chyba to jeszcze była stara wersja), teraz mam płyn Nivea i dopiero zobaczyłam różnicę! Płyn jest super :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tych nowych płynach Nivea :)
UsuńOj ile bubelków :( W sumie ja ostatnio trafiam dobrze w kosmetyki, ale był żel do mycia twarzy, który poleciał w kosz i krem, który mnie strasznie zapachał do tej pory nie mogę uporać się z cerą :(
OdpowiedzUsuńTakie kremy są najgorsze, bo skutki ich działania odczuwamy jeszcze przez kilka tygodni :/
UsuńMam pełnowymiarowe opakowanie Slow Age od Vichy i jak dla mnie to jest porażka :(
OdpowiedzUsuńOjej :/
UsuńOj nie fajnie jak trafia się na tyle bubli. To może wyprowadzić człowieka z równowagi ;) Tego peelingu z Organic Shop też nie polubiłam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej ;)
UsuńCałkiem tego sporo :D jeju ja też nie znoszę tego olejku z isany! No smród niesamowity.. w życiu nie mogłabym go używać w żaden sposób, bo jak go kupiłam ciągało mnie na hafty :P:P
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie :D
UsuńZależy jaki produkt mam nakładać ale lubię pracować i jajeczkiem i palcami :)
OdpowiedzUsuńMi jajkiem wychodzi zawsze o wiele dłużej :P
UsuńMam gąbeczkę Ebelin, ale jakoś nie umiem się do niej przekonać. Kilka razy próbowałam, a i tak na koniec nakładałam podkład palcami.
OdpowiedzUsuńJa ogólnie wolę palce od gąbeczek :D
UsuńTaaak, w końcu komuś się jeszcze nie sprawdził ten olejek Isana do mycia pędzli :D
OdpowiedzUsuńMiałam gąbeczkę z Ebelin, ale jak dla mnie była ciut za twarda jak na to patrzę po czasie ;)
Nie rozumiem właśnie tego wychwalania śmierdziuszka Isany :P
UsuńO wielu z tych produktów już wcześniej słyszałam, ale jakoś nie po drodze mi było z testowaniem ich :)
OdpowiedzUsuńCzasem tak bywa ;)
UsuńCiekawe opinie. Moge z czystym sercem polecic Slow Age. Mam teraz krem na dzien i bardzo fajnie sie sprawdza.
OdpowiedzUsuńWidzę, że Slow Age zbiera mieszane opinie ;)
UsuńMasz rację z tymi oznaczeniami, lepiej w ten sposób :) A co do płynu micelarnego - szkoda skóry, to prawda. Ja słabe micele zużywam do twarzy, ale jeżeli nawet z tym sobie nie radzi, to co teraz? Wylać badziewie i tyle ;) Olejek Isana uwielbiam do gąbek, do pędzli też nie używam z obawy o klej. Mi zapach aż tak nie przeszkadza :) A Evree fajnie pielęgnuje skórki.
OdpowiedzUsuńBadziewie najlepiej wyrzucić i tyle :D
UsuńPrzyznam szczerze, że i tak znalazłam coś dla siebie. Tę Naturę Sibericę.
OdpowiedzUsuńMogłabym z wielką chęcią przetestować.
Naprawdę świetna sprawa.
Pozdrowionka poniedziałkowe! :)
To raczej męska wersja :D
UsuńPeeling brzmi naprawdę paskudnie :P
OdpowiedzUsuńNiestety :P
UsuńMiałam tylko płatki i maseczkę z Bielendy i bardzo mnie irytowała;) szkoda, że natrafiłaś aż na tyle bubli.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej ;)
UsuńTeż lubimy te płatki kosmetyczne ;)
OdpowiedzUsuńSą tanie i dobre :D
Usuńolej jojoba znam i bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńTo mój ulubiony olej ;)
UsuńLubię pianki do golenia z Balea oraz maseczkę z Bielendy :)
OdpowiedzUsuńPianki uwielbiam :D
Usuńniczego nie miałam :D podoba mi się ta paletka z różami, ale obawiam się, że też bym nie zdołała jej wykorzystać :D
OdpowiedzUsuńPonoć produkty do makijażu się używa a nie zużywa :D
UsuńA ja lubię ten olejek Isana i do ciała i do pędzli i do gąbeczek. Dla mnie nie śmierdzi. Ma bardzo skrajne opinie, więc rozumiem Twoją. Polubiłam też wodę oliwkową ziaja.
OdpowiedzUsuńZadziwiające jest to, że jeden produkt ma tak skrajne opinie ;)
UsuńOlejek z Isany to Ci się musiał faktycznie narazić jak jeszcze w woreczek go przyodziałaś, a że klej w skuwce pędzli rozpuścić potrafi to rozbójnik z niego
OdpowiedzUsuńZasłużył na kwarantannę :D
UsuńJa już dawno temu zrezygnowałam z "słynnego" płynu BeBeauty :) O toniku z Ziaji mam podobne zdanie :) na olejek jojoba mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńCzyli mamy podobnie ;)
Usuńwooow Tobie w miare sporo udało się zużyć! aż też mam cohotę zaczął podliczać ile pieniędzy wyrzuciłam haha, ale nie wiem czy by mnie to za bardzo nie rpzeraziło ;D
OdpowiedzUsuńMogłoby i tak być :D
UsuńFajne zużycia choć co niektórzy Ci się nie sprawdziły - ziaje muszę wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńCzasem tak bywa ;)
UsuńTeż zawiodłam się na marce Organic Shop, dlatego nawet nie kuszą mnie masła czy ich scruby. Miałam maskę do włosów, nie robiła nic specjalnego, pachniała brzydko, jakby ciastoliną. Teraz mam odżywkę, jest lepiej, ale dalej bez szału...
OdpowiedzUsuńPóki co miałam od nich jedynie scruby :P
Usuńwow, dużo tego, muszę kiedyś zainwestować w jojoba, przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńWarto :D
UsuńA chciałam kupić ten peeling, dziękuję za informację! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam pomóc ;)
UsuńJa miałam ten peeling i nawet go lubiłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Super, że jesteś z niego zadowolona :)
UsuńMy mamy rybki w domu wiec czuć ryba Nin stop ale olejku nie miałam jeszcze :)
OdpowiedzUsuńU mnie czuć kotem :P
UsuńMam peeling z Organic Shop o zapachu papai, ja go uwielbiam. pachnie obłędnie, a działa na moją skórę bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńU mnie również daje efekty, ale niestety czekoladowa wersja jest nie do wytrzymania :P
UsuńSporo zużyć i rzeczywiście sporo bubli :< Szkoda ;<
OdpowiedzUsuńUdało mi się złowić w końcu to mydło Linda guszka-śliwka, które zawsze polecasz. ;) Zapach mnie nie powalił, a ponieważ pasuje bardziej na jesień/zimę to przetestuję je później. La Vie Est Belle kocham. Isanę bardzo lubię i wciąż używam do mycia pędzli.
OdpowiedzUsuńFaktycznie mydełko jest bardziej jesienne ;)
UsuńMam ten krem z Vichy Slow Age i powiem Ci że bez szału. Bardzo lekki , dla mnie za lekki nawet na dzień. Chociaż to i tak dobrze że mogę go używać bo zazwyczaj kosmetyki tej marki mnie uczulaja
OdpowiedzUsuńMuszę się zastanowić nad nim :P
UsuńFaktycznie sporo tego. Ja męczę peeling solny Organic Shop, ale za to olej z Isany nie jest według mnie taki zły, chociaż trochę rzadki ;)
OdpowiedzUsuńW sumie oleje zazwyczaj są rzadkie ;)
UsuńJa właśnie kupiłam ten olejek z Isany i jak dla mnie to nie śmierdzi. Do ciała używałam go dopiero raz i jest całkiem fajny
OdpowiedzUsuńDla mnie strasznie śmierdzi starą rybą :D
Usuń