We wrześniowym denku udało mi się zgromadzić całkiem niezłą ilość pustych opakowań. Nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy, ponieważ jednocześnie zwiększyło mi się wolne miejsce w szafce. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby w końcu udało mi się zużyć jakieś perfumy, ale na to trzeba będzie chyba dłużej poczekać 😉 27 pustych opakowań w ciągu miesiąca to i tak niezły wynik…
KOSMETYCZNE ZUŻYCIA WRZEŚNIA 2021
TOŁPA DERMO FACE SEBIO PEELING 3 ENZYMY – najskuteczniejszy peeling enzymatyczny do twarzy. Skóra po każdym użyciu z miejsca staje się mega miękka i gładka. Pisałam o nim we wpisie Peeling enzymatyczny Tołpa. HIT!
AQUAFRESH PASTA DO ZĘBÓW SENSES ARBUZ, OGÓREK I MIĘTA – uwielbiam „smakowe” pasty do zębów, ta arbuzowa dobrze myła zęby i odświeżała oddech. Oczywiście miała arbuzowo-ogórkowy posmak. POLECAM
AA BIO NATURAL VEGAN PASTA PEELINGUJĄCA DO TWARZY – liczyłam na to, że będzie mocnym zdzierakiem, ale miała zbyt mało drobinek. Niemniej to całkiem niezły peeling do suchej cery, ponieważ pozostawiał skórę miękką i odżywioną bez uczucia ściągnięcia. MOŻE BYĆ
LUKSJA CREAMY OILS MYDŁO W KOSTCE – mydło jak mydło, niczym szczególnym się nie wyróżniało. MOŻE BYĆ
BABUSHKA AGAFII SZAMPON DO WŁOSÓW ODŻYWCZY – pewnie gdybym zliczyła zużyte opakowania, wyszłoby, że przerobiłam już ze 20 sztuk tego cuda. Szampon jest delikatny dla skóry głowy, ale naprawdę dobrze domywa włosy i nie przyspiesza przetłuszczania. HIT!
BIELENDA ECO NATURE WODA MICELARNA – miała przepiękny owocowy zapach, który przypominał dojrzałe w słońcu mirabelki. Dobrze domywała makijaż twarzy, trochę gorzej było z wodoodpornymi kosmetykami do malowania oczu. Pozostawiała skórę nawilżoną, bez uczucia ściągnięcia. POLECAM
FA ŻEL POD PRYSZNIC IPANEMA NIGHTS – nie spodziewałam się, że zapach tego żelu tak mi się spodoba. Faktycznie kojarzył się z upalną nocą w tropikach. Na dodatek żel dobrze mył i nie przesuszał skóry. POLECAM
L’OREAL ELSEVE FIBRALOGY SZAMPON DO WŁOSÓW – mój ulubiony szampon z drogerii. Zwiększa objętość włosów, stosowany w rozsądnych ilościach nie podrażnia skóry głowy oraz świetnie domywa wszelkie zanieczyszczenia. HIT!
HIMALAYA FRESH SHOT OIL CLEAR FACE WASH STRAWBERRY – bardzo lubiłam ten żel do mycia twarzy. Miał piękny truskawkowy zapach, domywał wszelkie zanieczyszczenia i pozostałości makijażu z twarzy, a przy tym nie przesuszał skóry. POLECAM
BARWA COSMETICS MASKA ZIOŁOWA LAWENDA – używałam jej jak odżywki do włosów, czyli aplikowałam na chwilę po myciu i spłukiwałam. To produkt proteinowy, ładnie wygładza włosy i nabłyszcza je bez obciążania. Nawet lawendowy zapach mi nie przeszkadzał. POLECAM
L’OREAL PREFERENCE FARBA – odcień 3.0 Brasilia jest tak pięknym chłodnym brązem, że nawet po wizycie u fryzjera nie jestem w stanie osiągnąć podobnego odcienia. Regularnie powracam więc do farby L’Oreal. Włosy po farbowaniu przepięknie błyszczą i wyglądają na o wiele zdrowsze. HIT!
LUPILU SENSITIVE CHUSTECZKI BIODEGRADOWALNE – lubię nawilżane chusteczki Lupilu, ale akurat ta wersja z „bobasem” strasznie się rwie i jest słabiej nasączona. Tego egzemplarza NIE POLECAM
MARION KREMOWA MASECZKA DO TWARZY ZIMOWY RELAKS Z KAKAO I POMARAŃCZĄ – maseczka kupiona w Lidlu w zeszłym roku ma przyjemną kremową konsystencję, przyjemnie odżywia i regeneruje skórę, ale jest to jednorazowy efekt – następnego dnia skóra jest tak samo sucha jak wcześniej. MOŻE BYĆ
BIELENDA EXOTIC PARADISE PEELINGUJĄCY ŻEL MELON – miał cudowny słodki zapach melona, dobrze mył i delikatnie peelingował skórę, jednak o obiecanym nawilżeniu nie ma mowy. MOŻE BYĆ
L’OREAL SERIEEXPERT MASKA GOLD QUINOA + PROTEIN – wielkie było moje zaskoczenie, gdy otworzyłam saszetkę i w środku znalazłam… błyszczącą maź. Produkt jest napakowany połyskującymi drobinami, wygląda jak płynne złoto. Niby fajnie, ale z drugiej strony bałam się, że na moich prawie czarnych włosach drobiny będą widoczne po myciu. Wydaje mi się, że było ok, ale działanie tego kosmetyku okazało się niewystarczające. Włosy nie chciały się rozczesać i bardziej się puszyły. NIE POLECAM
GARNIER INVISIBLE ANTYPERSPIRANT – bardzo lubię „kulki” Garniera, a różowa wersja jest moją ulubioną. Ma przyjemny delikatny zapach, dobrze chroni przed potem i nie niszczy ubrań. POLECAM
OLD SPICE ROAMER DEZODORANT W SZTYFCIE – działał, nie niszczył ubrań, tyłka nie urwał. MOŻE BYĆ
REVOLUTION SERUM KOFEINOWE POD OCZY – pisałam o nim we wpisie Kofeinowe serum pod oczy Revolution. Bardzo dobrze nawilża skórę pod oczami, napina ją, łagodzi podrażnienia i koi. POLECAM
ORIGINS GINZING PEEL OFF MASK – wydziela jakieś dziwne niewidoczne „opary”, które powodują łzawienie oczu. Ładnie zastyga i łatwo się zrywa ze skóry, ale niczego z niej nie usuwa. NIE POLECAM
AVON ANEW CLINICAL LIFT&FIRM - peptydowy kosmetyk pod oczy składał się z dwóch oddzielnie zamkniętych produktów: treściwego kremu i lekkiego żelu. Krem pozostawia delikatną aksamitną powłoczkę, która chroni skórę przed przesuszeniem. Dobrze nawilża i odżywia okolicę pod oczami. POLECAM
BE BEAUTY CARE PŁATKI KOSMETYCZNE Z EKSTRAKTEM Z NAGIETKA – wspominałam w poprzednim denku, że uwielbiam płatki z Biedronki, ale wersja z nagietkiem jest bardzo nieudana. Płatki są całkowicie gładkie, przez co nie radzą sobie ze ściągnięciem resztek makijażu ze skóry. Tej wersji NIE POLECAM
TAMI BAWEŁNIANE RĘCZNICZKI – czyżby kolejny z moich ulubieńców został wycofany z rynku? Od 3 miesięcy nie mogę zastać tych ręczniczków w Rossmannie, a teraz nawet zniknęła od nich „cenówka”, więc chyba nie powrócą… Ręczniczki świetnie spisywały się w higienicznym osuszaniu twarzy, nie rwały się i bardzo dobrze chłonęły wodę. POLECAM
AVON SENSES CACTUS RIDGE ŻEL POD PRYSZNIC – był wodnisty, ale wydajny. Trochę ciężko się wyciskał, a jego zapach był słabo wyczuwalny. NIE POLECAM
TUTTI FRUTTI OLEJEK DO KĄPIELI I POD PRYSZNIC PAPAJA I TAMARILLO – używałam go jako płynu do kąpieli. Trochę słabo się pienił, a piana nie była zbyt trwała, ale za to miał ładny owocowy zapach. MOŻE BYĆ
VIANEK REWITALIZUJĄCY ŻEL MYJĄCY DO TWARZY – szybko zepsuła mi się w nim pompka, żel oblepiał twarz, słabo się pienił i pozostawiał skórę przesuszoną. NIE POLECAM
BABYDREAM SZAMPON – przegapiłam jego datę ważności, ale zużyłam do mycia koszy na śmieci. Nic się nie zmarnuje :P
WIBO PRIMER UNICORN TEARS – generalnie nie jestem fanką baz pod makijaż, ponieważ uważam, że najlepszą bazą jest zadbana skóra i odpowiednio dobrana pielęgnacja. Jednak bardzo polubiłam się z Unicorn Tears, które miało formę lekkiego serum w perłowo-różowym odcieniu, delikatnie nawilżało skórę i dodawało jej świeżości oraz promienności. POLECAM
Zdarza Wam się przegapić termin ważności kosmetyków?
Fa kultowe :) Dawno nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNie pamiętam nawet, od ilu lat nie sięgałam po ich żele, ale było warto wrócić ;)
UsuńIle kosmetyków wow. Gratuluję zużyć. Dużo z nich nie znam :D
OdpowiedzUsuńIm więcej kosmetyków zdenkuję przed końcem roku, tym lepiej ;)
UsuńWow spore denko. Kilka produktów znam. Co do przeoczenia ważności kosmetyków kiedyś mi się zdarzało, ale teraz mam wszystko w miarę poukładane datami i jakoś udaje mi sie to ogarną. A to czego wiem, że nie dam rady zużyć rozdaję rodzince.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo racjonalne podejście i to się chwali :)
UsuńDuże denko :) bardzo lubię farby do włosów l'Oreal :) niestety też mi się zdarza przeoczenie ważności kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńZdarza się najlepszym ;) Czasem nie da się nad wszystkim w pełni panować ;)
UsuńMiałam jedynie peeling 3 enzymy, ale dla mnie był za słaby. Jednak wolę mocniejsze zdzieraki, dlatego do niego nie wrócę :) A i jeszcze znam melonowy zapach bielenda (ja miałam peeling nie żel) - zapach sztos!
OdpowiedzUsuńKurczę, a u mnie okazał się być najmocniejszy z enzymatycznych, które miałam okazję poznać ;)
Usuńpokaźne denko :)
OdpowiedzUsuńTakie cieszą mnie najbardziej ;)
UsuńCałkiem spore denko :) ciekawe kosmetyki i dużo nowości dla mnie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Lubię czytać denka na innych blogach, ponieważ tego typu wpisy pozwalają na poznanie wielu ciekawych produktów za jednym zamachem ;)
UsuńUwielbiam ten żel Ipanema Night :)
OdpowiedzUsuńŚwietny ma zapach :)
UsuńTeż bardzo lubiłam peeling trzy enzymy. Miałam żel fa ipanama nights, ale z tego co pamiętam coś mi w nim nie pasowało.
OdpowiedzUsuńKojarzę, iż u kogoś czytałam, że nieładnie pachnie ten żel Fa, a ja zawsze kupuję w ciemno (nie otwieram kosmetyków w drogerii) i bałam się o jego zapach :P
Usuńspore denko, ja niestety nie potrafię zmobilizować się do zużywania kosmetyków do końca.
OdpowiedzUsuńTo chyba kwestia wypracowania sobie pewnych nawyków, choć początki zawsze bywają ciężkie ;)
UsuńBardzo fajne denko :D Najbardziej zaciekawił mnie ten szampon z Loreal :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo go lubię i regularnie do niego powracam :) Fajnie odczyszcza włosy i zwiększa ich objętość ;)
UsuńWynik naprawdę imponujący. Mnie nie udaje się zużyć nawet połowy tego w miesiącu. Ale widzę tutaj kilka kosmetyków, które i u mnie czekają na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńW sumie to tylko tak ogólnie można nazwać zużyciami miesiąca, ponieważ wiadomo, że niektóre z tych kosmetyków stosuję przez dłuższy czas i akurat we wrześniu dobiły dna ;)
Usuńtez planuje pofarbowac te farby lubie najbardziej
OdpowiedzUsuńTeż muszę się już brać za kolejne farbowanie, ale zawsze staram się to odwlekać najdłużej jak się da ;)
UsuńSpore denko, zaciekawił mnie żel Fa! :)
OdpowiedzUsuńChyba jest wciąż dostępny, więc można go wrzucić do koszyka przy okazji jakichś zakupów ;)
Usuń