Przed Wami druga część obiecanego gigantycznego denka grudnia. Pozbyłam się wielu kosmetyków do makijażu, których nie byłam w stanie zużyć – w końcu twarz ma się jedną, a kolorówkę się używa, nie zużywa. Już teraz wiem, że w styczniu w koszu wylądują kolejne palety cieni, więc kosmetyczne czystki będą kontynuowane :D
DENKO GRUDNIA 2021 CZ. II
ESSENCE MY MUST HAVES CIENIE – miałam ich całkiem niezłą kolekcję. Nie wiem czy są jeszcze dostępne, ale mają formę wkładów do palety i kosztowały niewiele. Kiedyś naprawdę często po nie sięgałam, co widać choćby po prawie zdenkowanym beżowym cieniu. Miały ciekawe odcienie jak na drogeryjne produkty, choć jakościowo szału nie było. MOŻE BYĆ
I HEART REVOLUTION ROSE GOLD MINI CHOCOLATE PALETTE – mini czekoladka miała chłodne odcienie różu i fioletu, a ja właśnie takie cienie lubię. Pod względem jakości były na drogeryjnym poziomie – pigmentacja spoko, z trwałością nieco gorzej. MOŻE BYĆ
ESSENCE PALETA CIENI SALUT PARIS – skusiła mnie swoją różaną kolorystyką, ale ostatecznie cienie na powiece wyglądały szaro, buro i ponuro. Poza tym pigmentacją również nie powalały. NIE POLECAM
KOBO PALETA CIENI MIDNIGHT WONDERS – cienie Kobo znam i kupuję od wielu, wielu lat. Mają świetną pigmentację, a ich maty były jednymi z pierwszych, które dawały radę na moich tłustych powiekach. Jeśli chodzi o paletę Midnight Wonder, to pokazywałam Wam swatche odcieni we wpisie Makijażowe nowości z Drogerii Natura. Cienie po prostu wymiatają! Zresztą wszystkie produkty Kobo tworzone we współpracy z Danielem Sobieśniewskim mają gwarancję jakości. POLECAM
EVELINE FACEMED ENZYMATYCZNY PEELING GOMMAGE – miał cudowny ananasowy zapach, który roznosił się po całej łazience. Peeling należało zaaplikować na skórę, pozostawić na chwilę, a następnie zrolować za pomocą palców. Tworzyły się takie charakterystyczne „farfocle”, które wyglądały jak zdarta skóra. Bardzo fajnie wygładzał skórę i usuwał martwy naskórek. POLECAM
AVON PLANET SPA GREEK SEAS MASECZKA – wygładzająca maseczka do twarzy typu peel-off zawierała ekstrakt z alg i miała charakterystyczny świeży „avonowy” zapach. Była przezroczysta, łatwo aplikowała się na skórę, a po zastygnięciu schodziła elegancko całym płatem. Lekko oczyszczała skórę i ją odświeżała. Taki przyjemniaczek do codziennego stosowania. MOŻE BYĆ
CALIFORNIA MANGO EXTREME CREME – miniatura kremu do pielęgnacji ciała, która była dołączona do jednego z kobiecych magazynów. Krem faktycznie pachniał soczystym mango i bardzo dobrze odżywiał skórę. POLECAM
LINDA MYDŁO W PŁYNIE BEZ I BIAŁE KWIATY – miało zapach białych kwiatów z wyraźnie wyczuwalną nutą bzu. Przesuszało dłonie jak każde inne mydło. MOŻE BYĆ
MAYBELLINE LEMONADE CRAZE PALETA CIENI – totalnie moja kolorystyka do codziennego makijażu. Cienie miały standardową jakość jak na Maybelline (przypominały kultową The Nudes), czyli bez szału. W sumie największy problem był z pigmentacją, która wypadała średnio, ale makijaż przetrwał na moich tłustych powiekach, a to już dobrze o produkcie świadczy. Trzeba przyznać, że je lubiłam. MOŻE BYĆ
LOVELY SURPRISE ME PEACHY SIGHT EDITION – w opakowaniu cienie wyglądały fajnie, pod względem pigmentacji też robiły dobre wrażenie, ale trwałością zupełnie nie grzeszyły. Na moich tłustych powiekach szybko się rolowały. NIE POLECAM
MYSECRET PALETY NATURAL BEAUTY & HELLO PRETTY – MySecret wypuściło mnóstwo edycji limitowanych swych potrójnych paletek cieni i miałam okazję poznać chyba większość z nich. Jakość matów świetna, a jeśli chodzi o błyski czy metaliki, to już w ogóle petarda. Nie wszystkie wersje przypasowały mi kolorystycznie, ale udawało mi się niektóre zużywać do zera. Teraz niestety muszę pozbyć się pozostałych ze względu na termin ważności. POLECAM
SENSIQUE TRENDY EYESHADOWS – paletki „czwórki” Sensique również mają fajną jakość jak na drogeryjną półkę. Czasem lepiej pójść w jakość zamiast ilość i tworzyć małe paletki z dobrymi cieniami. Pod względem blendowania są nieco gorsze od MySecret. MOŻE BYĆ
MYSECRET FIXER LIQUID – drogeryjny zamiennik Duraline z Inglota. Najczęściej używam go do przedłużania życia tuszów do rzęs. Wystarczy jedna kropelka, by rozrzedzić formułę i odratować podsychający tusz. Można go również stosować do tworzenia własnych eyelinerów z cieni do powiek. POLECAM
MAYBELLINE SKY HIGH MASCARA – był na nią mega hype na Tik Toku i faktycznie nieziemsko wydłużała rzęsy, ale wyglądały przy tym na trochę posklejane (przynajmniej moje :P). MOŻE BYĆ
NARS VELVET MATTE LIP PENCIL – pomadka do ust w formie grubej kredki w odcieniu Intriguing była „lepszym odcieniem moich ust”. Gładko sunęła po wargach i była komfortowa w noszeniu. POLECAM
KOBO SPARKLE EYELINER DIAMOND DUST - eyeliner ma postać bezbarwnego żelu, w którym zatopione są błękitne oraz łososiowe drobinki. Zaaplikowany na ciemniejszy eyeliner cudnie mienił się między rzęsami. POLECAM
MYSECRET EXTREME GLEAM SUN KISS – ultra trwały cień w płynie. Łatwo aplikował się na powiekę i rozprowadzał cienką warstwą za pomocą palców, a następnie szybko zastygał i trzymał się cały dzień. Świetna opcja na ekspresowy a zarazem efektowny makijaż. POLECAM
NIVEA MEN ACTIVE CLEAN ŻEL POD PRYSZNIC – średnio się pienił i miał nieprzyjemny zapach. NIE POLECAMY
KOBO PRO FORMULA FOIL EYESHADOW – cienie miały formę prasowaną, ale wystarczył delikatny wstrząs, by zamieniały się w to, co widać na zdjęciu 😉 Niemniej pod względem jakości to prawdziwa petarda. Sporo odcieni pokazywałam Wam we wpisie Najlepsze nowości kosmetyczne. Tworzą na powiece prawdziwą metaliczną „powłokę”, a ich blask praktycznie oślepia. POLECAM
KOBO FANTASY PURE PIGMENT – termin ważności mojej kolekcji pigmentów z Kobo już dawno minął, więc z bólem serca się z nimi żegnam. Mają świetną jakość, oryginalne odcienie, pięknie się mienią, a także są mega intensywne oraz trwałe. Na dobrej bazie nie osypują się w ciągu dnia. POLECAM
ALTERRA MYDŁO W KOSTCE POMARAŃCZA – albo mój węch się lekko stępił, albo zmienili skład tych mydełek, bo pamiętam, że kiedyś intensywnie pachniały świętami 😉 Teraz to zwykła mydlana pomarańcza. MOŻE BYĆ
YANKEE CANDLE CRAKLING WOOD FIRE – zapach faktycznie przywodzi na myśl ognisko palone na siarczystym mrozie. Idealny wybór na śnieżne dni, by przywołać zimową atmosferę w swoich wnętrzach. Łączy nuty zapachowe wanilii, cynamonu, mirry, kadzidła i bursztynu z drzewem cedrowym, sandałowym oraz dymnym akcentem. POLECAM
SENSIQUE HIGHLIGHTING LOOSE POWDER – oślepiający blask tego rozświetlacza widać chyba z kosmosu. To zdecydowanie propozycja dla odważnych w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Kosmetyk tworzy niesamowitą taflę. Można go również stosować na mokro, ale nie próbowałam 😉 POLECAM
Zobaczcie jeszcze pierwszą część dzisiejszego denka:
Ile cieni, paletek :o Jakby porównać ilość kolorówki z Twojego denka i kosmetyki kolorowe na mojej półce to u mnie byłoby ich chyba mniej xD
OdpowiedzUsuńPaletki w większości pochodziły z paczek PR ;) Choć nie przeczę, że makijaż oczu to mój konik i uwielbiam testować nowe cienie :D
Usuńto mydlo linda musze kupic
OdpowiedzUsuńMam teraz podobne z Drogerii Natura marki Seyo :)
UsuńPaletki z kobo i pigmenty bardzo lubię, mają fajną trwałość jak za taką cenę :)
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam, z tego względu bardzo lubię produkty do makijażu KOBO :)
UsuńLubię pomadki Nars❤
OdpowiedzUsuńTa była akurat moją pierwszą ;)
Usuńpokaźne denko ;)
OdpowiedzUsuńStyczniowe jest identyczne ;)
UsuńPrzeglądając Twoje denko, sama nabrałam ochotę, by móc zrobić czystki u siebie w toaletce ;)
OdpowiedzUsuńMega oczyszczające doświadczenie :D Nie ma to jak wiosenne porządki zimą :D
Usuńkurcze, takie coś to i ja muszę w końcu zrobić... motywacja!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby wyszło :D
UsuńWidzę, że Kobo nadal utrzymuje wysoki poziom. Super jest zrobić takie porządki z kolorówki, początek roku to dobra pora na takie.
OdpowiedzUsuńPo produkty do makijażu Kobo sięgam od lat, mają bardzo dobre cienie dla tłustych powiek ;)
UsuńUwielbiam maseczki Planet SPA :)
OdpowiedzUsuńDawno ich nie miałam, miło było wrócić ;)
UsuńCałkiem spore denko :D Fajna jest ta paletka z KOBO :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kobo ma sporo ciekawych palet, które jakością przebijają wysokopółkowe produkty :)
UsuńZnam Peeling enzymatyczny z Eveline i lubię go :) California Mango kusi, bo uwielbiam zapach mango w kosmetykach :) Lubię te trójki z My Secret ze sporej kolekcji została mi już tylko jedna ulubiona :D Ogólnie spoglądając na Twoje denko mam ochotę na małą kosmetyczną rewolucję w moim kuferku z kolorówką :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że sporo osób poczuło inspirację widząc moje czystki i o to chodziło :D Muszę rozejrzeć się za nowymi "trójeczkami" z MySecret, ale zazwyczaj mają już mocno szalone odcienie :P
UsuńFaktycznie denko niezłe o.o. W zeszłym roku też robiłam większe porządki w styczniu ale aż tyle mi nie wyszło. Raczej też mniej kolorówek kupuję :). Ale fajnie się czyta taki szybki przegląd dużej ilości kosmetyków :).
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że styczeń jest dobrym miesiącem na robienie porządków, bo w tym roku również w styczniu zrobiłam czystki ;) Też bardzo lubię przeglądać denka na blogach ze względu na krótkie recenzje :)
Usuńno tak, lepiej pozbyć się kosmetyków których sie nei używa niż trzymać w nieskończoność. Z powyższego zestawienia nic nie miałam no może po za woskiem z YC
OdpowiedzUsuńNiektóre rzeczy trzymamy z sentymentu, ale czasem trzeba się ogarnąć i odgruzować przestrzeń ;)
UsuńMam paletę z Lovely i u mnie się trzymają bez problemu 😀
OdpowiedzUsuńMam problematyczne powieki niestety ;)
UsuńUwielbiam pigmenty Kobo :)
OdpowiedzUsuńJa również <3
UsuńBardzo duże denko, jestem pod wrażeniem:). Kolorówkę jednak trudno zużyć.
OdpowiedzUsuńCzasem zużycie niektórych produktów graniczy z cudem, zwłaszcza wypiekanych ;)
Usuń