Z każdym kolejnym rokiem tworząc wpisy z kategorii „ulubieńcy roku”, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ciężko mi zmienić przyzwyczajenia i polubić nowe produkty :D Generalnie trzymam się moich sprawdzonych „hitów” odkrytych lata temu. Być może są takimi perełkami, że ciężko je zastąpić. Tak naprawdę do zmiany kolorówki głównie zmusza mnie fakt, że… niektóre kosmetyki zostają wycofane z produkcji, więc po prostu MUSZĘ znaleźć coś nowego. I przy odrobinie szczęścia udaje mi się wyszukać naprawdę trafione nowości! Przed Wami crème de la crème kolorówki, po którą sięgałam najczęściej w 2021 roku.
ULUBIEŃCY ROKU: KOSMETYKI DO MAKIJAŻU
PODKŁADY
W tej kategorii po prostu MUSZĘ wspomnieć o moim wieloletnim ulubieńcu, czyli Catrice All Matt Plus. Podkład ten kochałam za łatwą aplikację, dobre krycie, trwałość i naturalne wykończenie. Był moim „codziennym” wyborem. Niestety w minionym roku został wycofany, a w zasadzie „ulepszony” przez producenta (jeszcze nie testowałam nowej wersji!). Na szczęście w zamian udało mi się odkryć dwie zupełnie świeżutkie podkładowe perełki! Pierwsza z nich, bardziej naturalna, to Soraya Plante Naturalny Podkład dopasowujący się. Jest on po prostu przedziwny! Ma taką specyficzną „gumową” konsystencję, przez co mocno lepi się do skóry, niczym przytwierdzony na klej. Jest dzięki temu naprawdę trwały i ma lekko mokrawe wykończenie. Po aplikacji skóra wygląda na ujednoliconą, świeżą, nawilżoną i niezwykle promienną. Po drugiej stronie barykady znajduje się Physicians Formula The Healthy Foundation z SPF 20, którego do naturalnych podkładów zaliczyć nie można. To typowo drogeryjna propozycja, ale za to jaka! Na cerze prezentuje się przecudnie, optycznie wygładza wszelkie nierówności jak z Photoshopa. Bardzo przypomina mi wysokopółkowy Lancome Teint Idole Ultra Wear, ale jest od niego zdecydowanie tańszy. Gwarantuje cerę jak z okładki kolorowego magazynu!
KOREKTORY
Jako korektor pod oczy najlepiej sprawdzał się u mnie oczywiście Bell Multi-Mineral Anti Age Concealer z Biedronki, jednak o nim marudzę od lat. Równie dobrze sprawdza się u mnie Eveline Liquid Camouflage HD. Ma mega przyjemną kremową konsystencję, taką „cieniutką" - wystarczy naprawdę minimalna ilość, by przykryć zasinienia pod oczami. Wszystko to za sprawą imponującego krycia. Do tego nie podkreśla zmarszczek i nie warzy się w ciągu dnia. Świetna drogeryjna opcja! Z kolei w celu przykrycia niedoskonałości cery od lat sięgam po hit z Drogerii Natura: Sensique High Coverage Liquid Concealer. Jest gęstszy od korektora z Eveline, a kryciem przebija niejeden wysokopółkowy produkt. Świetnie maskuje niedoskonałości oraz nie warzy się aplikowany w okolicach nosa, gdzie skóra w ciągu dnia najbardziej się błyszczy.
PUDRY
Puder pod oczy nikogo nie zaskoczy (aż mi się zrymowało!) – w tym roku moim odkryciem był słynny Paese Puff Cloud. Jest drobniutko zmielony, nie przesusza skóry, świetnie utrwala korektor i nie podkreśla zmarszczek, a wręcz delikatnie „bluruje” okolicę pod oczami. Z kolei zarówno do aplikowania pod oczy jak i na całą cerę idealnie nadaje się kultowy Laura Mercier Translucent Loose Setting Powder. Drobniutki niczym pyłek puder skutecznie utrwala makijaż, nie jest widoczny na skórze i daje delikatny efekt rozświetlenia. Jeśli chcielibyście dodać swojemu podkładowi nieco krycia, sięgnijcie po prasowany Max Factor Creme Puff. Jest dostępny w wielu odcieniach, utrwala podkład, ujednolica koloryt cery i pięknie się z nią stapia.
BAZA POD CIENIE
Zawsze pojawiał się w tym miejscu cień w kremie Maybelline Color Tattoo Creme de Rose, ale również został wycofany z produkcji 😉 W 2021 roku zachwycił mnie wielki ulubieniec youtuberek Urban Decay Eyeshadow Primer Potion Original. Baza jest przezroczysta, ma śliską silikonową konsystencję i bardzo dobrze radzi sobie z utrzymaniem cieni na moich tłustych powiekach.
CIENIE DO POWIEK
W tej kategorii nic się nie zmieniło – wciąż wielbię utrzymaną w totalnie chłodnej kolorystyce paletę Zoeva En Taupe. Od lat staram się znaleźć dla niej jakiś zamiennik, bo po pierwsze, jest droga, a po drugie naprawdę ciężko ją gdzieś dostać. Generalnie moje wysiłki nie przynoszą rezultatów 😉 En Taupe cenię za średnią pigmentację cieni, dzięki której nie boję się o plamy i mogę malować się nią po ciemku nawet w środku nocy. Bardziej „budżetową” opcją jest paletka W7 Soft Hues w odcieniu Rose Quartz, która również zawiera głównie chłodne róże i fiolety. Fajna opcja na wyjazd, ponieważ nie zajmuje zbyt wiele miejsca.
KREDKI DO OCZU
Codziennie sięgam po dwie woododporne czarne kredki: Maybelline Tattoo Liner oraz Bourjois Contour Clubbing. Obie mają klasyczną "temperowalną" formę i kruczoczarny odcień. Kredka z Bourjois jest bardziej „miękka” i łatwiej maluje się nią kreski, natomiast egzemplarz z Maybelline potrafi wytrwać na dolnej powiece od rana do nocy (żadna inna kredka u mnie nie dawała rady w tym problematycznym miejscu).
TUSZE DO RZĘS
Tutaj zaskoczenia nie będzie – choć testuję nawet po kilkanaście tuszów do rzęs w ciągu roku, żaden nie daje rady przebić połączenia mascar Lovely Lashmania z Wibo Burlesque. Lashmania wyposażona jest w silikonową szczoteczkę o mega długich wypustkach, dzięki czemu idealnie rozczesuje rzęsy i niebotycznie je wręcz wydłuża. Zazwyczaj aplikuję dwie warstwy na rzęsy. Następnie w ruch idzie Wibo Burlesque, która optycznie zagęszcza rzęsy u nasady i niesamowicie je pogrubia, tworząc imponujący czarny wachlarz. I mówię to ja, która praktycznie nie ma rzęs :D Magia! Poza tym mascary pozwalają na dokładanie niezliczonej ilości warstw bez grudek.
BRONZERY
Jestem wielką fanką konturowania twarzy i bez bronzera praktycznie nie ruszam się z domu. Mam w tej kategorii swoich trzech ulubieńców, których ze sobą łączę. Jako pierwszy na mojej twarzy ląduje delikatny i mięciutki prasowany bronzer Wibo I Choose What I Want w odcieniu 01 Sweet Coffee. Daje mega naturalny efekt, który pasuje nawet chłodniejszym karnacjom. Następnie konturowanie „wzmacniam” za pomocą bronzera pochodzącego z Lily Lolo Sculpt & Glow Contour Duo. Ma świetną pigmentację, łatwo się rozciera i utrzymuje się na moich problematycznych policzkach przez cały dzień. Całość wykańczam połyskującym złotem, czyli Golden Rose Terracotta Powder w odcieniu 04. Przepięknie wygładza krawędzie konturowania i dodaje cerze promiennego blasku (warto przeciągnąć nim również na skronie!).
ROZŚWIETLACZE
Najczęściej w codziennym makijażu sięgałam po delikatny a zarazem dziewczęcy rozświetlacz z paletki Sculpt & Glow Contour Duo Lily Lolo, który widzicie na zdjęciu powyżej. Ma piękny szampański odcień oraz daje subtelny blask zdrowej i młodziutkiej skóry. Nie jest to produkt widoczny z kosmosu, tylko propozycja do szkoły, na uczelnię czy do pracy. O palecie do konturowania Lily Lolo pisałam szczegółowo we wpisie Sprawdzam produkty Lily Lolo.
RÓŻE
Tę kategorię w minionym roku zdecydowanie zdominowały kosmetyki marki Tarte. Najczęściej sięgałam po potrójną „kostkę” różów Tarte Amazonian Clay Blush Authority w fioletowej kasetce. Moimi ulubieńcami stały się: matowy Into You o wyrazistej pigmentacji (środkowy) oraz iskrzący Your Truly (przy lusterku), który przypomina NARS Orgasm. Świetna jakość i trwałość gwarantowana. O różach Tarte pisałam we wpisie Róże Tarte Amazonian Clay.
PRODUKTY DO BRWI
Jeśli chodzi o podkreślanie brwi, to żadnej rewolucji nie było. Wciąż najlepiej sprawdza się u mnie Maybelline Brow Satin w odcieniu Dark Brown. Produkt składa się z dwóch części – wykręcanego rysika i gąbeczki z pudrem. Używam jedynie pudru, delikatnie wypełniając brwi. Uwielbiam go za ekspresową pracę i ładny odcień. Jeśli chodzi o utrwalanie włosków, to najlepiej sprawdza się u mnie transparentny żel MySecret Wow! Eyebrow. Mógłby mieć nieco mniejszą szczoteczkę, by móc precyzyjniej rozczesywać brwi, ale najważniejsze, że naprawdę porządnie utrwala grube, długie i zarazem mega niesforne włoski.
ZOBACZ TAKŻE:
Odkryliście jakieś makijażowe perełki w 2021 roku?
Wow podziwiam ilość ulubieńców z każdej kategorii! U mnie były 2 produkty w tym jeden wspólny ulubieniec - Soraya Plante. Co prawda nie do końca odpowiada mi to mokre wykończenie, na pewno ne zniosłabym go latem :P Ale poza tym pięknie się prezentuje na twarzy przez co zawsze chętnie do niego sięgałam. Wibo Burlesque chciałabym wypróbować, ale.. chyba nie w tym roku, okazuje się, że mam zapas na cały rok :D
OdpowiedzUsuńSkóra z podkładem Soraya Plante prezentuje się przepięknie - mega świeżo :) A jeśli chodzi o mascary... to ja z kolei mam zapas Burlesque na cały rok :D
UsuńJa uwielbiam ten korektor z Eveline, używam go już od dłuższego czasu i jestem naprawdę zadowolona. Ale muszę przetestować chyba ten z Sensique, skoro już polecasz :)
OdpowiedzUsuńzofia-adam.blogspot.com
Obecnie też używam Eveline po dłuższej przerwie i wciąż jestem nim zachwycona jak za pierwszym razem ;)
UsuńMiałam podkład Phycisians Formula i również bardzo go lubiłam:).
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że podkład będzie aż tak pięknie wyglądał na skórze :)
UsuńNie lubiłam tej bazy UD :P. Zupełnie mi nie leżała i zdecydowanie bardziej wolę Zoevy. Zaciekawiłaś mnie mega tym podkładem Soraya. Choć nie używam tego typu produktów, to samo działanie itp. mnie zaciekawiło :)
OdpowiedzUsuńMi w sumie ona przypomina Zoevę, ale nie jestem w stanie obiektywnie porównać, bo miałam ją lata temu ;)
UsuńBardzo fajne podsumowanie. Ja takiego nie robię.
OdpowiedzUsuńCzy odkryłam perełkę makijażową? TAK, to tusz GOSH, który cuda czyni z moimi rzęsami i jeszcze ten jego KOLOR!!!! niebieski, który jest niebieski i widać go cudownie na rzęsach.
Dawno nie miałam okazji używać kolorowej mascary ;)
UsuńBaza pod cienie mnie ciekawi, nigdy nie używałam takiego produktu :)
OdpowiedzUsuńPrzy moich tłustych powiekach to element niezbędny ;)
Usuńciekawi mnie podklad physisians
OdpowiedzUsuńJest boski, jeśli będziesz miała okazję wypróbować, to polecam ;)
Usuńbede musiała się bliżej zapoznac z Twoimi ulubiencami poniewaz nic z tego nie znam!
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam :D
UsuńLashmania jest super :)
OdpowiedzUsuńTotalnie :D
UsuńSporo tego! Ten podkład z Sorayi używałam i faktycznie jest cudny :)
OdpowiedzUsuńMam już kolejne opakowanie tego podkładu, jestem nim zachwycona :D
UsuńZnam tylko kilka produktów, lubię je, ale moimi ulubieńcami nie są :)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńZawsze się boję gdy jakaś marka ulepsza jakiegoś mojego ulubieńca bo zazwyczaj to się źle kończy... Bardzo zainteresowałaś mnie podkładem Soraya a puder pod oczy Paese chodzi za mną już od jakiegoś czasu - muszę w końcu kupić!
OdpowiedzUsuńMam identyczne obawy, ale niedługo będę miała okazję je zweryfikować, bo podkład trafił właśnie w moje łapki ;)
Usuńpuder Paese i sławetną Laurę bym chętnie przygarnęła:) tylko obecnie mam w zapasie aż 5 pudrów... więc muszę się powstrzymać z zakupami
OdpowiedzUsuńAż boję się przeliczać pudry znajdujące się w moich zapasach :P
UsuńŚliczne te róże 😍
OdpowiedzUsuńCudnie wyglądają i świetnie się sprawują ;)
UsuńPaletka do konturowania Lily Lolo to też mój ulubieniec, rozświetlacz zużyłam w całości, został mi już tylko bronzer. Lubię też puder pod oczy Paese :)
OdpowiedzUsuńA u mnie zupełne na odwrót - bronzer z paletki Lily Lolo już praktycznie zdenkowany, a rozświetlacz ma lekkie wgłębienie ;)
UsuńSporo ciekawych produktów! Muszę wypróbować tą bazę pod cienie :)
OdpowiedzUsuńZawsze można wypróbować najpierw miniaturę, żeby nie stracić zbyt wielu pieniędzy w razie rozczarowania ;)
Usuń