3/30/2023

DENKO LUTEGO 2023 PEŁNE ROZCZAROWAŃ (ZA PONAD 900 ZŁ!)

 


W ostatnim czasie dość często zastanawiałam się czy jakość kosmetyków oferowanych przez producentów po pandemii nie zaczęła się pogarszać? Wiele lat temu produkty do pielęgnacji miały słabe składy, po fali mody na naturalne kosmetyki zdecydowanie się to poprawiło, ale teraz chyba coś „tąpnęło” w kwestii funkcjonalności. Toniki nie tonizują, płyny micelarne niedokładnie zmywają makijaż, produkty do mycia twarzy pozostawiają niedomytą cerę… A może tylko ja na takie trafiam? Dzisiejsze denko będzie tego idealnym przykładem…

DENKO LUTY 2023



BE BEAUTY CARE KULE DO KĄPIELI – żeby od razu nie zaczynać od słabych produktów, na początek coś, co zawsze się u mnie sprawdza czyli kule do kąpieli z Biedronki. Piękne pachną i łatwo się rozpuszczają w wodzie „uwalniając” substancje natłuszczające skórę. Do tego mają przystępną cenę – ok. 12 złotych za 6 kul (często są dostępne w promocji!). POLECAM


BIELENDA SMOOTHIE FOAM BANAN – oczekiwałam lekkiej pianki do mycia twarzy, a otrzymałam krem, który bardzo ciężko wyciskało się z opakowania. Choć jestem posiadaczką suchej cery, to ten wynalazek był dla mnie zbyt treściwy - tak jakby tłusty? Skóra nie była po nim przesuszona, ale też ciężko powiedzieć, by była odpowiednio oczyszczona. Bardzo męczył mnie ten kosmetyk. NIE POLECAM

BIELENDA ECO SORBET BRZOSKWINIOWA WODA MICELARNA – choć Bielenda „umie” w demakijaż, to ten płyn był dla mnie małym nieporozumieniem… Ładnie pachniał i nie obklejał skóry, ale nie był w stanie domyć tuszu do rzęs ani kredki do oczu. W dzisiejszych czasach skuteczność to must have! Jeśli ktoś nosi lekki makijaż to, ten płyn MOŻE BYĆ


EVELINE COSMETICS AROMA COFFEE REGENERUJĄCA MASKA DO WŁOSÓW – gdy wypatrzyłam ją w Lidlu, wpadłam w euforię, bo nie było jeszcze o niej nigdzie słychać, to była totalna nowość. I tak przeleżała sobie u mnie dwa lata 😉 Jestem wielką fanką kawy, dlatego miałam dość spore oczekiwania wobec tej maski, ale nie zachwyciła mnie ona ani konsystencją, ani zapachem, ani działaniem. Pachnie kawopodobnie i choć nie była przeterminowana, to w konsystencji była zbita niczym wyjęty z lodówki smalec. Na dodatek podobnie jak smalec potrafi obciążyć włosy. Nie zauważyłam żadnych właściwości pielęgnacyjnych, więc się jej pozbywam. NIE POLECAM


L’OREAL PREFERENCE FARBA DO WŁOSÓW – drugim pozytywnym akcentem lutowego denka jest moja ulubiona i niezawodna farba do włosów w odcieniu 3.0 Brasilia. Ma szlachetny odcień chłodnego brązu i skutecznie pokrywa siwe włosy. Po jej użyciu kosmyki są mięciutkie i błyszczące. HIT!!!


LE PETIT MARSEILLAIS ŻEL POD PRYSZNIC PORZECZKA I MIĘTA – nigdy nie przepadałam za klasycznymi żelami pod prysznic tej marki, ponieważ ich zapachy wydawały mi się sztuczne. Dopiero wersja BIO mnie do siebie przekonała. Kilka lat temu miałam z tej serii żel o zapachu arbuzowo-miętowym i był to pierwszy kosmetyczny zapach arbuza, który nie trącił sztucznością. Wersja porzeczkowa może mnie nie porwała, ale wyraźnie wyczuwalna była w niej charakterystyczna cierpka porzeczkowa nuta. MOŻE BYĆ

L’OREAL PROFESSIONNEL SERIE EXPERT SZAMPON PROLONGER – po drogim szamponie mogłabym się spodziewać czegoś więcej, ale nic bardziej mylnego… Włosy po jego użyciu były klapnięte i sianowate, a do tego bardzo się plątały. NIE POLECAM


LUPILU CHUSTECZKI NAWILŻANE – używam ich do zmywania produktów do makijażu z dłoni i w tej roli sprawdzają się świetnie. Nie wysychają aż do zużycia ostatniej chusteczki. POLECAM


L’OREAL AIR VOLUME MASCARA – miała klasyczną wielką szczotkę z krótkimi włoskami przez co źle rozczesywała moje rzęsy i tworzyła na nich nieestetyczne grudki. NIE POLECAM

MAX FACTOR FACEFINITY ALL DAY FLAWLESS CONCEALER – to taki korektor, z którym nie wiadomo do końca co zrobić… Nie maskował cieni tak dobrze jak inne drogeryjne korektory (np. Gosh czy Eveline) i za mało rozświetlał okolicę pod oczami, a do kamuflowania niedoskonałości był zbyt lekki i warzył się w okolicach nosa. Niby ładny odcień i przyjemna konsystencja, ale w tej cenie można znaleźć lepsze korektory. MOŻE BYĆ


ORGANIC SHOP SOFTENING BATH FOAM CHOCOLATE & MACADAMIA NUT – wielkie wiadro skrywało „budyń” do kąpieli o zapachu czekoladowo-orzechowym. Stosunkowo ciężko rozpuszczał się w wodzie i tworzył niezbyt trwałą pianę, ale za to był piekielnie wydajny i wypełniał zapachem całą łazienkę. MOŻE BYĆ


PETITFEE GOLD HYDROGEL EYE PATCH – w opakowaniu znajdowało się 60 sztuk (30 par) hydrożelowych płatków pod oczy. Jeśli ktoś lubi używać tego typu produktów, to taki zestaw wychodzi pod względem cenowym o wiele korzystniej niż kupowanie pojedynczych par w drogerii. Płatki są odpowiednio nasączone i nie wysychają w opakowaniu. Na początku (gdy esencji jest najwięcej) lubią się ześlizgiwać z okolicy pod oczami, z czasem ten problem znika. Fajnie odświeżają skórę i doraźnie ją napinają, jednak nie zauważyłam długofalowych efektów. MOGĄ BYĆ

KLAIRS FRESHLY JUICED VITAMIN DROP SERUM – w czasie mody na koreańską pielęgnację internet pełen był pozytywnych recenzji wynoszących pod niebiosa serum Klairs z witaminą C. Nie należy ono do najtańszych, więc tym bardziej czuję się rozczarowana jego działaniem. Ma ono oleistą konsystencję, za którą jakoś szczególnie nie przepadam, ale ewentualne efekty mogłyby wynagrodzić tę małą niedogodność. Niestety nie zauważyłam żadnego efektu rozjaśniającego przebarwienia w trakcie jego stosowania. W ogóle ciężko byłoby mi stwierdzić, co to serum rzeczywiście robi. NIE POLECAM


BE BEAUTY CARE PŁATKI KOSMETYCZNE – moje ulubione, kupuję zarówno te klasyczne jak i wersję maxi. Świetnie współpracują z płynami micelarnymi i skutecznie ściągają ze skóry resztki makijażu. POLECAM


RESIBO KREM POD OCZY – miałam go w „starej” wersji. Krem ma mocno lejącą konsystencję i szybko się wchłania przynosząc uczucie ulgi napiętej skórze. Nie „gryzie się” z produktami do makijażu, nie zapycha i nie obciąża skóry, za to fajnie uelastycznia okolicę pod oczami i utrzymuje optymalny poziom nawilżenia przez cały dzień. POLECAM

NATURE QUEEN OLEJ MAKADAMIA – dostałam go kiedyś w prezencie i zużyłam dolewając po kilka kropel do kąpieli. Lubię w ten sposób „natłuszczać” swoją skórę bez obciążenia. W innych celach go nie testowałam. MOŻE BYĆ


SORAYA PLANTE OCZYSZCZAJĄ MASKA NA TKANINIE – miała dobrze dociętą płachtę, była odpowiednio nasączona i fajnie odświeżyła cerę. MOŻE BYĆ


NATURE ON LAWENDOWA PASTA DO ZĘBÓW – nie wiem co mnie podkusiło, by sięgnąć po tę pastę… Nie cierpię lawendowego zapachu, pasta miała obrzydliwy smak praktycznie nie do zniesienia i słabo się pieniła. Ledwo udało mi się ją zużyć. NIE POLECAM

UZDROVISCO ROŚLINNIE AKTYWNY TONIK-ESENCJA – kolejny produkt zbierający wiele pozytywnych recenzji, który mnie totalnie rozczarował… Idea bezwacikowej aplikacji toniku w formie żelu w stylu zero waste jest wprawdzie zacna, ale w praktyce okazała się dawać efekt przeciwny do zamierzonego. Bo czyż zadaniem toniku nie jest tonizowanie, a więc niwelowanie uczucia ściągniętej skóry? Otóż po tym żelowym cudaku moja skóra była ściągnięta do granic możliwości i wręcz błagała o… tonik. Żaden żel do mycia nie wywołał u mnie takiego dyskomfortu. NIE POLECAM


MAX&MORE BRONZE&HIGHLIGHT 505 GODDESS GLOW – te duo do konturowania kosztuje w Action ok. 7 złotych! Prawie jak za darmo 😉 Bronzer ma piękny stonowany odcień i łatwo się rozciera. Jest tak dobry, że znalazł się w ULUBIEŃCACH 2022 ROKU! POLECAM

YVES SAINT LAURENT BLACK OPIUM – kiedyś uwielbiałam takie słodkie zapachy, dziś nie do końca mi z nim po drodze, dlatego cieszę się, że zawartość flakonika sięgnęła dna 😉 Dla mnie to typowa propozycja na jesień, słodka wanilia idealnie komponuje się z ciepłymi sweterkami. MOŻE BYĆ


Trafiliście ostatnio na totalne buble? Jeśli tak, to jakie?


13 komentarzy:

  1. Farby Loreal też bardzo lubię ;) Płatki pod oczy jsk dla mnie są dziwnie wykrojone. Mi się nie ześlizgiwały ale czasem powodowały pieczenie. Płynów micelarnych już nie kupuje od dawna, czasem używam to co już mam ale nowych nid kuouhs

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to nie takie najgorsze te kosmetyki, spodziewałam się większej ilości bubli czytają sam tytuł. A Widzę że kosmetyki i waciki z biedronki też całkiem fajne. Co do kolorówki to często bywam zawiedziona dlatego kupuje bardzo mało i nie maluje się prawie wcale.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogromne to twoje denko ;)
    Na takiego całkowitego bubla to dawno nie trafiłam, ale pare produktów się u mnie nie sprawdziło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam tylko płyn micelarny bielenda Eco Sorbet właśnie ten brzoskiwiony. I zgadzam się, że ma problem z tuszem do rzęs. U mnie nie dawał sobie rady z tuszem Eveline na przykład, gdzie jak kończyłam tani tusz lovely i zmywałam oczy tym płynem nie było problemu. I sama nie wiem, od czego to zależy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie sporo bubli i przeciętniaków :D Ja zauważyłam, że np nowości kosmetyczne nie są już dla mnie tak kuszące jak kiedyś.. A z denka w sumie nic nie znam. Mam tonik esencję uzdrowisko w zapasach i niedługo ją otworzę, no ale nie zachęciłaś do niej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, ciekawe spostrzeżenie! Ja sobie właśnie piszę denko z 3 miesięcy i większość produktów całkiem mi się sprawdziła. W sumie do tego stopnia, że chętnie do nich wrócę! No, ale u Ciebie faktycznie jakieś przeciętniaki... black opium kocham :)

    OdpowiedzUsuń
  7. wow naprawdę sporo zużyć, szkoda że mało ulubieńców a tyle rozczarowań

    OdpowiedzUsuń
  8. Życzę by w kolejnym podsumowaniu było mniej rozczarowań, a więcej perełek. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też uwielbiam farbę do włosów od L'Oreal i jestem fanką Black Opium. Ja ostatnio zawiodłam się na kilku drogeryjnych produktach. Wracam z podkulonymi ogonem do natury 😉

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam żadnego z tych produktów, ale denko jest konkretne 😀 U mnie ostatnio akurat na odwrót z większości produktów jestem zadowolona 😀

    OdpowiedzUsuń
  11. Moje odczucia są akurat inne, bo na typowego bubla to już dawno nie trafiłam, za to widzę, że w taniej półce cenowej można znaleźć też fajne produkty :) Ale nie testuję też dużo kosmetyków, wybieram to co zakładam m.in. po składzie, że raczej mi się spodoba :)

    Z Twojego denka znam tylko micel Bielendy, ale miałam wersję malinową i u mnie sprawdziła się fajnie :) Teraz jednak wolę zmywać oczy balsamem / olejkiem / żelem, aby uniknąć tarcia, a micel stosuję głównie do twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. nie kupowalam jeszcze kolorowki w action

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!

Copyright © MAKE-UP FULL OF COLORS , Blogger