Z
wiatrakiem włączonym na full spieszę z czerwcowym denkiem ;) Zdjęcia porobiłam
już dawno, pojemniki zniknęły w otchłani kosza, ale przez upały nie byłam w
stanie zebrać się, by napisać recenzje tak wielu produktów ;) Zapraszam do
zapoznania się z moimi opiniami o zużytych produktach.
CIAŁO
1. ŻEL
POD PRYSZNIC BALEA CABANA DREAM MARAKUJA I BRZOSKWINIA – mój upragniony żel,
całe szczęście okazał się być całkiem przyjemny. Miał dość kremową płynną
konsystencję. Dla mnie bardziej wyczuwalna była w nim nuta marakuji od
brzoskwini. W czerwcu wyszedł pewien „żelowy” paradoks – nie przepadam za
brzoskwiniowymi kosmetykami, ale zużyłam aż dwa ;) Cabana Dream był limitką,
ale jeśli mi się uda, to kupię ponownie.
2. FARMONA
TUTTI FRUTTI OLEJEK DO KĄPIELI BRZOSKWINIA I MANGO – niestety w momencie
testowania nie miałam dostępu do wanny, ale olejek zużyłam pod prysznicem.
Całkiem nieźle sprawował się w roli żelu pod prysznic, choć pienił się minimalnie
mniej od tych standardowych. Nie miał konsystencji olejku, był to zwykły żel.
Bardzo wydajny, posiadał przyzwoity zapach. Ale brzoskwini w kosmetyce mówię w
tym roku już dość, więc nie kupię ponownie. Może skuszę się na inny wariant
zapachowy? ;)
3. EVELINE
SLIM EXTREME 3D – od kilku miesięcy stale gości na mojej łazienkowej półce.
Widziałam, że nie tylko na mojej ;) To serum intensywnie wyszczuplające robi
naprawdę dobrą robotę – skóra jest o wiele bardziej napięta, fałdki się
zmniejszają, aż strach pomyśleć, co może zdziałać z odpowiednią dietą i
ćwiczeniami :D Póki co stosuję go solo i na pewno kupię ponownie. Mój must
have! Był w ulubieńcach maja.
4. FARMONA
SWEET SECRET BALSAM DO CIAŁA SŁODKIE TRUFLE I MIGDAŁY – jak łatwo się domyślić,
jest to pozostałość po gwiazdkowych prezentach ;) Nie mogłam go zużyć, ponieważ
miał w sobie bodajże zmieloną laskę wanilii, więc po każdym balsamowaniu
wyglądałam, jakby mnie ktoś pieprzem posypał – cała w czarne kropki. Ale w
czerwcu spięłam pośladki i go zdenkowałam. Na plus zapach (słodki, ciężki
migdałowy), działanie (ładnie zmiękczał skórę i efekt długo się utrzymywał), na
minus czarne drobinki i opakowanie, z którego nie da się na koniec wycisnąć
balsamu. Z tego powodu może kupię ponownie.
5. MYDŁO
STENDERS ŻURAWINOWE – brak na zdjęciach, bo folię wyrzuciłam przy
rozpakowywaniu mydełka, a samo mydełko przecież się zużyło ;) Otrzymałam je w
Joyboxie (tutaj).
Bardzo fajne mydełko, nie wysuszało dłoni, było bardzo wydajne i zużywało się
równomiernie, ale nie dałabym raczej ponad 20 zł za mydło, dlatego nie kupię
ponownie.
6. BALEA
KREM DO RĄK FRUITY HARMONY – pisałam o nim ostatnio tutaj.
Piękny i intensywny owocowy zapach, plus mega kolorowe opakowanie niestety nie
dało rady przyćmić totalnego braku działania połączonego z zerową
wchłanialnością. Dlatego nie kupię ponownie.
7. GARNIER
HYDRA ADAPT DYNAMIZUJĄCY KREM-ŻEL 24H NAWILŻENIA – co do nawilżenia miałabym
pewnie wątpliwości, ale zaletą tego cudaka jest jego konsystencja. Przypomina
bardzo lepki żel, do którego możemy potem naprawdę trwale „przykleić” podkład.
Nie polecałabym go jednak na upalnie dni, bo podejrzewam całą tę serię o
zapychanie porów w wysokich temperaturach. W pozostałe pory roku sprawował się
naprawdę dobrze, ale wolę kremy Vichy, więc może kupię ponownie.
8. STARA
MYDLARNIA OLEJEK Z CZARNUSZKI – jako olejkomaniaczka nie mogłam go nie
spróbować. Pisałam o nim w zeszłym roku, naprawdę potrafi załagodzić cerę, gdy
jest w gorszym stanie. Teoretycznie powinien pomagać osobom z cerą trądzikową,
ale nie miałam jak tego sprawdzić. Minusem olejku jest niestety
charakterystyczny smrodliwy zapach, ale trzeba cierpieć, by być piękną ;) Kupię
ponownie.
9. BIELENDA
SUPER POWER MEZO SERUM NAWILŻAJĄCE – pisałam o nim tutaj.
Trzeba przyznać, że szału nie robi, ale nawilża trochę buźkę, choć trzeba
najpierw przywyknąć do charakterystycznego „ściągnięcia” skóry tuż po aplikacji
serum. Wolę poszukać czegoś bardziej skutecznego, więc nie kupię ponownie.
10. BIELENDA
DWUFAZOWY PŁYN DO DEMAKIJAŻU BAWEŁNA – ten to jest dopiero gagatek! Na
opakowaniu zawarto informację, że wzmacnia rzęsy, a spowodował u mnie ich
masowe wypadanie! Kompletnie nie radził sobie z tuszami do rzęs, przypominał
wodę z kranu, jednym zdaniem – nie robił niczego. Przestrzegam Was przed nim i
na pewno nie kupię ponownie.
11. LAURA
CONTI BALSAM ZERO CALORIE BUBBLE GUM – bardzo przyjemny balsam za jakieś 4-5 zł
z Rosska. W składzie pantenol i alantoina. Miły w użytkowaniu, mięciutki,
różowy, pachniał gumą balonową, ale smakował chemią. Stosowałam go na noc i
rano cieszyłam się bardzo nawilżonymi miękkimi ustami! Na pewno kupię ponownie
– może inny wariant zapachowy, np. czekoladę?;)
12. BALMI
BALSAM TRUSKAWKOWY – najlepiej obrazowałoby go słowo BUBEL. Pisałam o nim
dokładnie w tym poście.
Jak widzicie strasznie opornie szło mi zużywanie go, nie wspominając o tym, że
z każdym użyciem było coraz trudniej go aplikować, bo „cycek” się spłaszczał,
aż pod koniec smarowałam usta zupełnie płaskim plackiem. W opakowanie wkręcały
się wszystkie farfocle, nie nosiłam go w torebce (leżał na półce) a opakowanie
i tak lekko zżółkło. Zresztą mogę nazywać się szczęściarą, bo nie pękło tak jak
innym. Na pewno nie kupię ponownie.
13. PŁYN DO
PŁUKANIA UST COLGATE MAX WHITE ONE – zazwyczaj nie wrzucam do denka tego typu
produktów, ale ten był wyjątkowo łagodny, nie zawierał alkoholu, co jest dla
mnie istotnie jako kierowcy. Nie miałabym ochoty tłumaczyć się potem z wyniku
badania alkomatem policji ;) Używałam go jedynie w razie szczególnej potrzeby,
więc nie jestem w stanie stwierdzić, czy regularne użytkowanie wybiela zęby.
Kupię ponownie.
WŁOSY
14. BANIA
AGAFII BALSAM ODŻYWCZO-REGENERACYJNY OLEJ Z SZARŁATU… - ostatnimi czasy również
doczekał się osobnej recenzji (tutaj).
Solo nie zdziałał niczego poza utworzeniem szopy na głowie, ale świetnie
emulgował oleje. Nie po to go jednak kupiłam, więc nie kupię go ponownie.
15. SZAMPON
BABYDREAM WERSJA NIEPLĄCZĄCA WŁOSÓW – na początku byłam zachwycona, ponieważ
namiętnie stosuję Babydream, który plącze mi włosy. Ta wersja sprawdziła się o
tyle, że włosy o wiele łatwiej się rozczesywały. Niestety okazało się, że po
dłuższym stosowaniu wywołał u mnie łupież, więc nie kupię ponownie wersji z
lewkiem.
Blogger nie pozwala mi na dodanie pełnego posta, więc oczekujcie na część II.
Mam ten żel Balea, ale jeszcze czeka na swoją kolej ;) Fajne zmiany tu u Ciebie :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Żele Balea są naprawdę fajne :)
UsuńZainteresowała mnie 3 oraz 8 i już wiem co kupię na najbliższych zakupach :D
OdpowiedzUsuńZdecydowałaś się na naprawdę dobre produkty ;) Pamiętaj, że efekty są zauważalne przy regularnym stosowaniu ;)
UsuńBalmi chyba chciało być konkurencją dla EOSa ale raczej coś nie wyszło.
OdpowiedzUsuńEOSa nie miałam, ale Balmi bardzo nie wyszło ;)
UsuńTrójeczkę i czwóreczkę miałam:)
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie nr 11, ale w wersji czekoladowej :D
OdpowiedzUsuńAktualnie mam te serum wyszczuplające z Eveline, czekam na rezultaty ;) . Natomiast z Bielendy mam olejek do oczyszczania z tej serii i sprawuje się dobrze ;) .
OdpowiedzUsuńU mnie rezultaty są świetne - widocznie zmniejszyły mi się "boczki" ;)
UsuńBalmi tak słabo wypadło? I krem Balea? To chyba muszę Ci podziękować, chyba skreślę ze swojej listy te produkty :)
OdpowiedzUsuńBalmi to bubel nad bublami :P Ponoć EOS jest lepszy, ale osobiście nie miałam styczności ;)
UsuńZgadzam się z Tobą, Balmi to bubel :)
OdpowiedzUsuńJa chciałam wypróbować Balmi, ale teraz już wiem, że nie warto.:)
OdpowiedzUsuńMiałam migdałowy balsam i był w porządku :)
OdpowiedzUsuńNo denko jak na pierwsza czesc to spore :))
OdpowiedzUsuńZele pod prysznic Balea bardzo lubie :)
Miało nie być części, ale Blogger się zbuntował i nie chciał puścić w jednym kawałku ;)
UsuńKilka produktów z Twojego denka znam :) A jak mi się udało dodać tak długi post, to nie wiem :D
OdpowiedzUsuńAle poszalałaś ze zużyciami! Znam kilka produktów i mam podobne zdanie. ;)
OdpowiedzUsuńMnóstwo tu u Ciebie ciekawych postów - dołączam do obserwatorów :) Chcę być na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńJa mam serum z Bielendy do cery mieszanej i jest świetne!!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie TUTTI FRUTTI zrobił ogromne wrażenie, tylko że ja używałam przy kąpielach w wannie. ;)
OdpowiedzUsuńZapachu nadal nie mam dość i mogę go wciąż wąchać.
Pozdrawiam,
Birginsen.