Kwiecień minął mi jak z bicza strzelił, ale dzięki kilku wolnym dniom zdążyłam też nieco odetchnąć. Z kwestii czysto kosmetycznych udało mi się skorzystać z promocji w Rossmannie i jeśli jesteście ciekawi czy popłynęłam na niej finansowo, zapraszam do tego wpisu. Najbardziej ucieszył mnie jednak fakt, że w okresie wielkanocnym doczekałam się w końcu przepięknej słonecznej pogody, z której można było skorzystać dotleniając mózg i spacerując do woli po świątecznym obżarstwie. Ale z Wielkanocą kojarzy mi się jeszcze jedna rzecz...
ULUBIEŃCY KWIETNIA 2019
BALEA ŻEL POD PRYSZNIC BUTTERMILK & LEMON
Jeśli miałabym wymienić zapach, który kojarzy mi się z Wielkanocą, to zdecydowanie byłby to zapach babki cytrynowej. Nie powinien więc nikogo zdziwić fakt, że właśnie w kwietniu wyciągnęłam ze swoich kosmetycznych zapasów żel pod prysznic Balea o zapachu… babki cytrynowej! No dobra, co do zasady ma to być zapach cytryny i maślanki, ale gdy tylko pytałam kogoś, czym ten żel pachnie, słyszałam: ciastem! Zapach ten nie był dla mnie zaskoczeniem, ponieważ kilka lat temu miałam już krem do rąk z tej serii, który dzięki woni babki cytrynowej wywoływał u mnie przy każdym użyciu ślinotok ;) Ale nie samym zapachem człowiek żyje - żel Buttermilk & Lemon ma też piękny żółciutki kolor, kremową konsystencję, dobrze się pieni i nie przesusza skóry.
CATRICE BROW COLORIST SEMI-PERMANENT BROW MASCARA 020 MEDIUM
Kupiona na totalnym spontanie mascara do brwi Catrice okazała się być strzałem w 10! Szczerze mówiąc zupełnie nie byłam świadoma funkcji jaką powinna pełnić, ponieważ co do zasady ma to być na w pół permanentny produkt działający na zasadzie tintu czy też henny, powodujący przyciemnienie brwi po dwutygodniowym okresie stosowania. A ja kupiłam go, bo miała ładne opakowanie w odcieniu różanego złota (brawo ja!) ;) Po otwarciu okazało się, że mascara jest bardzo dobrze napigmentowana, choć wpada w odrobinę zbyt ciepłą tonację, ma również bardzo precyzyjną i wygodną w użytkowaniu wygiętą pod kątem 45 stopni szczoteczkę, która idealnie łapie wszystkie włoski w brwiach. Najbardziej cenię ją jednak za porządne utrwalanie moich długaśnych brwi, a czy je długotrwale farbuje? Nie zauważyłam ;)
EVREE ENERGIZUJĄCY KREM DO RĄK CANNABIS & PAPAYA
Długo zastanawiałam się czy wrzucać ten krem do ulubieńców, bo choć ma piękny jogurtowy zapach papai i poręczne opakowanie, to jednak jest ciut problematyczny w użyciu. A wszystko przez to, że choć ma małą liczącą 30 ml pojemność, dzięki której powinien idealnie nadawać się jako krem do torebki, to niestety pozostawia na skórze lekko tłustą warstwę. I tu powstaje dylemat – z jednej strony ma idealną pojemność „do torebki”, ale przez swą tłustość do torebki się za bardzo nie nadaje, a z drugiej strony idealnie sprawdziłby się jako krem na noc, ale ma z kolei za małą pojemność, więc i wydajność byłaby niska przy stosunkowo „wysokiej” cenie (ok. 9 zł). Co więc przeważyło szalę na jego korzyść? Działanie! Przy regularnym użytkowaniu niesamowicie poprawił stan moich przesuszonych wcześniej dłoni, świetnie odżywiał je i nawilżał. Najważniejsze, że nie wymagał wielokrotnej aplikacji w ciągu dnia – raz nałożony na skórę działał długotrwale. Pod względem działania to jeden z lepszych drogeryjnych kremów do rąk jaki dane mi było poznać w ciągu minionych lat ;)
FOREO LUNA PLAY
Trafiła do mnie zimą w Winterboxie z Iperfumy od Notino. Przez wiele lat opierałam się zachwytom nad szczoteczkami sonicznymi do oczyszczania twarzy od Foreo, ale w końcu dopadło i mnie ;) I choć wydanie 700 zł na przyrząd do mycia twarzy wciąż wydaje mi się być lekko szalone, to jednak tańsza (kosztuje poniżej 200 zł), mniejsza i przez to bardziej poręczna wersja Luna Play zdobyła moje serce (i skórę). Wiele osób chwali sobie fakt, że szczoteczki Foreo ładuje się raz na pół roku przez USB, ale ja po prostu nie cierpię ładowania czegokolwiek przez USB, ponieważ nigdy nie pamiętam, by to do ładowania podłączyć :P Wkurza mnie też plątanina kabli, dlatego preferuję urządzenia na baterie. Luna Play jest urządzeniem na baterie, ale jej minusem jest to, że bateria wystarcza jedynie na około 100 użyć i… koniec. Nie da się jej wymienić ani naładować. Jest to więc poniekąd produkt „jednorazowy”. Moja Luna Play służy mi już minimum od grudnia 2018 roku i wciąż żyje, więc na pewno przekroczyła magiczną liczbę 100 użyć. Bardzo dobrze oczyszcza skórę jednocześnie ją złuszczając, potrafi spienić żele do mycia twarzy, które normalnie pienić się nie chcą i pozostawia twarz miękką i gładką. To dobra opcja na przetestowanie Luny bez fundowania traumy naszym portfelom ;)
WIBO MASCARA BURLESQUE
Wspominałam Wam już o niej we wpisie Co ciekawego można kupić na promocji -55% w Rossmannie, jednak wtedy jeszcze zbyt krótko ją stosowałam, by w pełni docenić jej działanie. A obecnie jestem w niej zakochana na maxa! To, co robi z moimi rzęsami, obliguje ją do nominacji do Nagrody Nobla (szkoda, że nie ma takiej kategorii…)! Dopiero co wychwalałam pod niebiosa mascarę They’re Real! Benefitu kosztującą (bagatela!) 149 zł, a pod nosem miałam już takie cudeńko od Wibo za… około 27 zł! Wibo Burlesque ma silikonową szczoteczkę, która w niebywały wręcz sposób wydłuża i pogrubia moje rzęsy, ale to nie wszystko - w jakiś magiczny sposób zagęszcza je tak, że wydaje się, że mam ich co najmniej trzy razy tyle co zwykle. Na dodatek pięknie wywija rzęsy aż po same brwi i utrzymuje ich kształt przez cały dzień. Gdybym tego nie widziała na własne oczy, to bym nie uwierzyła ;) Polecam wypróbować! PS. Mascara ma jedną małą wadę, bo dość szybko zasycha w opakowaniu (około miesiąca), ale po dolaniu płynnego fixera z My Secret odzyskuje w pełni swe właściwości ;)
ULUBIEŃCY POPRZEDNICH MIESIĘCY:
Znacie moich ulubieńców?
Ta luna kusi, ale szkoda, że tylko 100 użyć, dobrze, że działa troszkę dłużej i jej koszt jest sporo mniejszy :D
OdpowiedzUsuńCałe szczęście mam tez wersję Play Plus, które jest na wymienne baterie ;)
UsuńCoś czuję, że cytrynkowa Balea także i mi przypadła by do gustu ;-) A o maskarze Wibo słyszę coraz to lepsze recenzje, chyba czas dac jej szansę! ;-)
OdpowiedzUsuńMascara Burlesque to prawdziwa petarda, na pewno zaopatrzę się w kolejne opakowania ;)
UsuńKusi mnie ten tusz do rzęs 😉
OdpowiedzUsuńJest po prosty fenomenalny!
UsuńO luna tez jest moim wieloletnim ulubiencem, a ten zel z Catrice wyglada bardzo fajnie :D
OdpowiedzUsuńŻel do brwi z Catrice naprawdę dobrze utrwala moje długie włoski :D
UsuńZaciekawił mnie ten żel Balea, zapach na pewno by mi się spodobał, ale niestety nie mam zwykle okazji bywac w DM :(
OdpowiedzUsuńJa również w DM bywam raz na długi czas, ale robię wówczas spore zakupy ;)
UsuńTen żel Balea mam w zapasach. Będę musiała go wyjąć :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :D
Usuńbardzo lubię kremy do rąk Evree, ale zaczęły znikać z półek w sklepach ;(
OdpowiedzUsuńSłyszałam słuchy, że marka znika z rynku, ale nie wiem czy to czasem nie plotki :P
UsuńBurlesque jest prześwietna! Najlepszy tusz, jaki miałam do tej pory!
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia :D Na pewno kupię kolejną ;)
UsuńNie miałam żadnego z tych produktów. Jestem bardzo ciekawa zapachu tego żelu pod prysznic. :)
OdpowiedzUsuńZapach jest naprawdę przyjemny i pobudza apetyt na słodycze :P
UsuńByłam ostatnio w czeskim DM i nie widziałam tego żelu, a szkoda bo zapach pewnie by mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńMoże był wersją limitowaną, ale nie jestem pewna ;)
UsuńNie używałam nigdy tego tuszu.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, tym bardziej, że cena jest niewielka :)
Usuńne znam nic, ale powiem Ci, że do cudo do brwi do Catrice wygląda kosmicznie! i to chcę!
OdpowiedzUsuńUżywam cały czas tego żelu i jestem z niego mega zadowolona :)
UsuńKrem Evree w końcu kupię. Dla mnie na razie najlepszy był Yope z szałwią :)
OdpowiedzUsuńKremy do rąk Yope u mnie wylądowały w bublach :P
Usuńo bardzo fajne kosmetyki :DŻel pod prysznic bardzo lubię :D
OdpowiedzUsuńCieszę się :D
UsuńNie uzywalam jeszcze zadnego z tych kosmetykow.
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiadomo, co będzie w przyszłości ;)
UsuńMuszę koniecznie wypróbować ten tusz, bo ogólnie lubię zazwyczaj tusze Wibo, ale tego nigdy nie miałam.
OdpowiedzUsuńJest tego wart!
UsuńMascara do brwi mnie ciekawi, nigdy nie używałam takiego produktu :)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę łatwa w użytkowaniu i nie kosztuje wiele :)
UsuńWoń babki cytrynowej... zaciekawiłaś mnie, szkoda że nie mam dostępu do kosmetyków tej marki.
OdpowiedzUsuńFakt, z dostępnością u nas nie jest najlepiej :P
UsuńForeo luna mi się marzy, ale ceny tego gadżetu mnie zniechęcają:(
OdpowiedzUsuńDlatego warto zerknąć na wersje Play czy Play Plus, które są zdecydowanie tańsze od klasycznej ;)
Usuńbardzo fajne produkty :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńWibo i Catrice mnie zainteresowały :D
OdpowiedzUsuńZacny wybór :D
UsuńJa właśnie używam tego kremu Evree cannabis & lemon i on nie zostawia mi tłustego filmu ;) Może ten Ci się lepiej sprawdzi jako "torebkowy" krem :D
OdpowiedzUsuńW takim razie muszę go wypróbować, bo ta wersja zapachowa również mnie kusiła ;)
UsuńPo ten krem Evree sama chętnie bym sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo pięknie dba o dłonie :D
UsuńCytrynowa balea yum!
OdpowiedzUsuńŻałuję, że właśnie mi się skończyła :P
UsuńJeśli ta mascara potrafi takie cuda, to ja też ją chcę:).
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Reanimuję ją za pomocą fixera już trzeci miesiąc, bo wszystkie inne wypadają przy niej blado :P
UsuńForeo uwielbiam, choć miałam wyłącznie małą wersję na 100 użyć.
OdpowiedzUsuńMoja też taka jest ;)
UsuńAleż mi narobiłaś ochoty na ten żel pod prysznic.
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna czy jest dostępny w stałej ofercie :P
UsuńWłaśnie szukałam dobrego tuszu do brwi, muszę się mu pyjrzeć:)
OdpowiedzUsuńObecnie sięgam już tylko po ten tusz :D
UsuńZakupiłam ten tusz na promocji ale jeszcze nie używałam
OdpowiedzUsuńPolecam nadrobić zaległości, bo jest boski :D
UsuńZ Twoich ulubieńców znam krem Evree - dla mnie kremy tej marki to totalny ulubieniec! Chociaż ja akurat wolę te klasyczne wersje, ta mi trochę nie pasowała na dłuższą metę zapachowo. Ale działanie miała świetne :) Ten żel do brwi ma dziwną szczoteczkę :D Ja akurat jestem wierna lovely, więc raczej się nie skuszę. Za to ciekawi mnie efekt tuszu na rzęsach - szkoda, że go nie pokazałaś. Ale może mogę liczyć na jakąś recenzję? :D Balea mnie już nie przekonuje, szał na nią u mnie już minął :P
OdpowiedzUsuńJak kupię kolejne opakowanie tuszu, to na pewno porobię zdjęcia na rzęsach, ale on zasycha w miesiąc od otwarcia, więc nawet nie zdążyłam o tym pomyśleć :D Co prawda reanimuję go już trzeci miesiąc fixerem w płynie, ale efekt już nie ten sam co w oryginale ;)
UsuńForeo bardzo lubię❣
OdpowiedzUsuńFajnie, że u Ciebie również się sprawdza :D
UsuńChciałam kupić en tusz Wibo na ostatniej promocji w Rossmannie, ale szybko zniknął z półek ;)
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi, bo jest świetny!
UsuńNic z Twoich ulubieńców nie znam osobiście, jedynie z wpisów na blogach :)
OdpowiedzUsuńWarto przede wszystkim poznać mascarę Wibo :)
Usuń