Październik zdecydowanie nie należy do moich ulubionych miesięcy, ponieważ jest tak jakby „zawieszony w próżni”. Z jednej strony to już nie lato, piękna złota polska jesień też odchodzi w zapomnienie, a z drugiej do świątecznej atmosfery też jeszcze daleko. Dlatego zawsze staram się maksymalnie umilić sobie ten czas. Tym razem pomógł mi w tym cudowny zapach od Chloé, typowo świąteczne masło do ciała, bogaty krem do pielęgnacji twarzy, puder optycznie wygładzający niedoskonałości oraz tani, ale dający widoczny efekt, tusz do rzęs.
ULUBIEŃCY PAŹDZIERNIKA 2020
CHLOÉ NOMADE
W ulubieńcach października nie mogłoby zabraknąć niesamowitego zapachu od Chloé! Chloé Nomade towarzyszył mi regularnie przez cały miesiąc, więc śmiało mogę nazwać go największym ulubieńcem dzisiejszego zestawienia. Stanowi idealne połączenie kobiecości z pierwiastkami męskimi, będzie idealnie pasował do młodej, niezależnej, chodzącej własnymi ścieżkami kobiety. Łączy w sobie słodkie nuty mirabelki ze zdecydowanie bardziej orzeźwiającą bergamotką i pomarańczą. Do tego dochodzą kwiatowe akordy frezji i jaśminu, okraszone szorstkim dębowym mchem. Szczegółową recenzję Chloé Nomade znajdziecie we wpisie Wyjątkowa niczym Chloe Nomade.
AA WINGS OF COLOR DUST MATT LOOSE POWDER
Nieco sfatygowane opakowanie pudru jedynie potwierdza fakt, że w październiku sięgałam po niego praktycznie non stop. Czytałam wiele pozytywnych recenzji na temat AA Wings of Color Dust Matt Loose Powder, wychwalających go głównie za efekt wygładzenia niczym z Photoshopa. Na moim codziennym podkładzie Catrice All Matt Plus nie zauważyłam specjalnego efektu, więc puder AA poszedł w odstawkę. Jednak obowiązkowe noszenie maseczki zmusiło mnie do sięgnięcia po podkład cięższego kalibru, czyli L’Oreal Infaillible Fresh Wear, na którym Color Dust Matt Loose Powder mógł już się wykazać. Po pierwsze, puder nie daje pełnego matu, nie obciąża skóry, ani jej nie przesusza. Wykończenie nazwałabym jedwabistym, w pełni naturalnym. Po drugie, w połączeniu z Infaillible Fresh Wear dawał niesamowity efekt wygładzenia skóry (tzw. blur) – moja twarz wyglądała niczym u porcelanowej lalki 😉 Po trzecie, puder świetnie trzyma podkład w ryzach. Obecnie to mój must have! PS. Mam odcień 22 Golden Beige.
LOVELY LASHMANIA MASCARA
Tusz Lovely Lashmania nie pojawia się na blogu pierwszy raz. Lubię do niego powracać, ponieważ jest tani (cena regularna w Rossmannie to jedyne 15,99 zł!), a jednocześnie niesamowicie wydłuża rzęsy – prawie do nieba! Wyposażony jest w twardą silikonową szczoteczkę, więc trzeba uważać, by nie zrobić sobie nią krzywdy. Mascara zawiera w składzie wosk ryżowy, naprawdę dobrze rozdziela rzęsy i nie oblepia ich. Oczywiście ma też swoje minusy – zdecydowanie jest to produkt bardziej wydłużający rzęsy niż pogrubiający, ale za to świetnie nadaje się jako „pierwsza warstwa” pod typowo pogrubiający tusz (nie trzeba obawiać się o efekt pajęczych nóżek). Uważajcie z nią w trakcie długiego noszenia maseczki, bo od „sapania” parą może odbić się na górnej powiece 😉
THE BODY SHOP MASŁO PEPPERMINT CANDY CANE
Fanką maseł do ciała The Body Shop jestem od wielu lat, dlatego z przyjemnością testuję kolejne warianty zapachowe. Najczęściej kupuję ich produkty na licznych promocjach i wyprzedażach (małe masełka kosztują wówczas mniej niż 10 zł, a duże ok. 30 zł). Na wariant Peppermint Candy Cane pochodzący ze świątecznej edycji limitowanej skusiłam się ponad rok temu, ale dopiero teraz po niego sięgnęłam. I wiecie co? Naprawdę pachnie jak świąteczne cukierki z opakowania 😉 To taka przyjemna i nienachalna mięta, wzbogacona dużą dawką słodyczy. Przypomina mi połączenie landrynek i miętówek z dzieciństwa. Do tego świetnie nawilża i odżywia przesuszoną skórę oraz skutecznie łagodzi podrażnienia po goleniu nóg. PS. Obecnie na stronie The Body Shop trwa Black Week i wiele produktów jest przecenionych o 50%, w tym masła do ciała. PS. 2. Tak, już zamówiłam kolejne masełka TBS do mojej kolekcji 😊
YVES ROCHER HYDRA VEGETAL RICH CREAM
Mam sentyment do kremów do twarzy z Yves Rocher, ponieważ lata temu zaopatrzyłam się na wyprzedaży w ogromną ich ilość i uwaga – wszystkie mi się sprawdziły! Testowałam poprzednią wersję kremu do twarzy z serii Hydra Vegetal, dlatego ochoczo sięgnęłam teraz po jego nową odsłonę. Do wyboru mamy kilka wersji kremu, moja to dokładnie Hydra Vegetal Aksamitny krem intensywnie nawilżający 48h przeznaczony do skóry normalnej i suchej. Jego działanie oparte jest na glicerynie, oleju kokosowym, moczniku, oleju z pestek słonecznika, maśle shea czy soku z liści aloesu. Skład produktu nie należy do naturalnych, ponieważ znajdziemy w nim choćby silikony. Ale! Ma naprawdę świetną konsystencję, szybko się wchłania pozostawiając na skórze przyjemny film, idealnie sprawdza się pod ciężki makijaż, ponieważ chroni skórę przed przesuszeniem i działaniem czynników zewnętrznych. Nic się na nim nie roluje, nie warzy, w ciągu dnia skóra trochę zaczyna się wyświecać, ale w okresie jesienno-zimowym akurat to lubię, bo nie wygląda sucho. Moja cera jest z jego działania naprawdę zadowolona i z chęcią sięgnę po niego ponownie.
POPRZEDNI ULUBIEŃCY:
Jaki zapach kojarzy Wam się z październikiem? ;)
Chloe jest boskie <3
OdpowiedzUsuńMam już dwa flakoniki, więc całkowicie się z Tobą zgadzam ;)
UsuńNie znam żadnego z Twoich ulubieńców, najmocniej zaciekawił mnie puder z AA, bo już kiedyś sie nad nim zastanawiałam :) A tak poza tym to totalnie kojarzysz mi się z masłami The Body Shop :D
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego, że kojarzę się z masłami TBS :D Zwłaszcza, że pierwsze podejście do nich miałam mocno nieudane ;))
UsuńPuder AA jest chyba najlepszym produktem z ich asortymentu ;)
W sumie masz fajnych ulubieńców. Ciekawi mnie zapach.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobały ;)
UsuńNomade bardzo lubię, ale używam raz na jakiś czas żeby mi się nie znudziły, mają właśnie męską nutę :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam męskie zapachy, więc Nomade to taki kompromis damsko-męski :D
UsuńBardzo lubie te maselka teraz na zime musze sobie kupic o jakims wlasnie ciekawym i swiatecznym zapachu :D
OdpowiedzUsuńZrobiłam sobie spory zapas ich masełek :D Z klasycznych wersji najbardziej kocham Moringę ;)
UsuńMuszę ten tusz wypróbować :)
OdpowiedzUsuńTylko uważaj z nim przy noszeniu maseczki ;)
UsuńFajni ulubieńcy :) bardzo lubię Twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :))
UsuńPazdziernik nie jest także moim ulubionym miesiącem ;p Zadnego z tych kosmetyków jeszcze nie miałam
OdpowiedzUsuńListopad chociaż optymistycznie zaczyna pachnieć "świętami" ;) Ale i tak cieszę się, że już praktycznie mamy grudzień <3
UsuńKusisz mnie tym tuszem do rzęs z Lovely :) A puder AA znam i uwielbiam. Totalnie zgadzam się, że robi genialnego Photoshopa na twarzy 😍
OdpowiedzUsuńPuder chyba u Ciebie wypatrzyłam właśnie :D I oczywiście trafiłam na niego w gazecie ;)
UsuńUwielbiam masła TBS <3 Skoro mówisz, że mają przeceny to muszę zwiedzić sklep internetowy :D Chociaz odstrasza mnie dość wysoka przesyłka :D Kocham świąteczne zapachy :)
OdpowiedzUsuńMi z październikiem kojarzy się nie zapach perfum a... palonych liści :D
Warto zrobić sobie zapas masełek raz na jakiś czas (np. raz na rok) i wówczas przesyłka już tak nie boli :D
UsuńNie znam Twoich ulubieńców, ale zainteresowało mnie to masełko z TBS. :)
OdpowiedzUsuńThe Body Shop ma różne produkty w asortymencie, ale to właśnie ich masła totalnie skradły moje serce ;)
UsuńNic nie znam, ale przypomniałaś mi o pudrze! Kiedyś miałam go w planach, ale jakoś totalnie o nim zapomniałam :D
OdpowiedzUsuńWięc może warto sobie go gdzieś zapisać - przynajmniej ja zawsze staram się zapisywać moje chciejstwa :D
UsuńBardzo fajny jest ten puder AA :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego, ale faktycznie jest świetny ;)
UsuńŚwietni ulubieńcy :D Jestem ciekawa zapachu tego od Chloe :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Żałuję, że internet nie potrafi jeszcze przekazywać zapachów ;)
UsuńMam puder AA wings i nie narzekam :) To masło do ciała musze koniecznie wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńCzyli kolejna zadowolona klientka ;) A jeśli chodzi o masełko, to była edycja limitowana, ale warto wybrać po prostu inną wersję zapachową ;)
UsuńPuder AA też mam, ale w sumie rzadko używam sypkiego pudru. :) Reszty rzeczy nie miałam. Masła TBS też lubię, a tusz mnie zainteresował, skoro tak wydłuża. ;)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś nie lubiłam sypkich pudrów, ale teraz chyba tylko takie wchodzą na rynek ;)) Masełka TBS to życie :D
UsuńUwielbiam zapach mięty w kosmetykach. Masełko TBS pewnie by mi się spodobało :)
OdpowiedzUsuńW sumie rzadko spotyka się teraz miętę w balsamach do ciała ;) Jeśli jest, to tylko w tych wyszczuplających ;)
UsuńTo masło do ciała z The Body Shop mnie dość mocno kusi.
OdpowiedzUsuńThe Body Shop ma świetne masełka w ofercie ;) Jedynie różanego nie polubiłam :P
UsuńMasełko z TBS mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda, pięknie pachnie i świetnie działa ;)
UsuńCudownie musi pachnieć ten zapach od Chloè! :)
OdpowiedzUsuńhttps://redamancyy.blogspot.com/
Połączenie mirabelki z kwiatami i drewnem jest naprawdę magiczne :)
UsuńMiałam ten puder i faktycznie był świetny, bardzo dobra pozycja drogeryjna! Super są również kremy Yves Rocher, miałam kilka różnych i byłam pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńYves Rocher ma świetne kremy do twarzy, bardzo lubię po nie sięgać :) Kiedyś często zamawiałam również ich żele pod prysznic ;)
UsuńZapachy Chloe uwielbiam, ciekawi mnie ta werska NOMADE,bo nie miałam okazji powąchać.
OdpowiedzUsuńW takim razie naprawdę warto przy okazji je sprawdzić ;) Pewnie przypadną Ci do gustu, skoro lubisz Chloe ;)
UsuńCiekawi ulubieńcy, żadnego z nich nie miałam :)
OdpowiedzUsuńWyszedł z tego taki pielęgnacyjno-zapachowo-makijażowy misz masz ;)
UsuńJestem ciekawa tego masełka, musi pięknie pachnieć :P
OdpowiedzUsuń„Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK
To prawda, ten miętowo-cukierkowy zapach jest świetny ;)
UsuńChloe ma piękne zapachy :D
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam :)
UsuńUwielbiam masła do ciała z The Body Shopu ❤
OdpowiedzUsuńCzyli mamy tak samo z tą miłością do TBS ;)
UsuńNie znam nic z Twoich ulubieńców, tzn znam masła TBS ale nie wiem czy polubiłabym się z wersją z miętą w tle ;))) Te Chloe mnie strasznie kuszą! Muszę koniecznie je powąchać przy okazji ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wśród maseł TBS każdy znajdzie coś dla siebie :D Moje serce dawno temu skradła Moringa ;)
UsuńA jeśli chodzi o Nomade, to jeśli będziesz miała okazję koniecznie wypróbuj ;)
Nic nie znam po za oczywiście masłem z The Body Shop, które uwielbiam używać tylko w innej wersji zapachowej 😍 czekam już na styczniowe przeceny w TBS i mimo,że jestem na detoksie i kosmetyków nie kupuje to w promocji warto tam kupić kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńTeż ciekawi mnie czy będą wyprzedawać świąteczne zestawy w niskich cenach :D Póki co obkupiłam się u nich na Black Week ;)
UsuńTeż polubiłam ten puder. Lubię też masła TBS, choć dawno żadnego nie miałam. Na promce zamówiłam za to kilka żeli pod prysznic, bo są za dyszkę :)
OdpowiedzUsuńJeden żel wpadł też do mojego koszyka razem z masłami :D W sumie mogłam zamówić więcej, ale masła były priorytetem ;))
UsuńNajchętniej kupowałabym wszystkie ich świątecznie edycje limitowane, ale kiedy to wszystko potem zużyć? :D
OdpowiedzUsuńDosłownie godzinę temu zamówiłam chloe nomade. Miałam próbkę i z tego co pamiętam był piękny, mam nadzieję że dobrze pamiętam i sie nie zawiodę. Dust matt to świetny puder. Totalny must have!
OdpowiedzUsuńChloe Nomade dziś towarzyszyła mi w pracy ;) Zdecydowanie będzie to dłuższa przyjaźń, ale ciekawa jestem jak u Ciebie wypadła ;)
Usuń