W listopadzie miałam mniej pracy, złapałam tym samym nieco więcej oddechu i mogłam cieszyć się wolnym czasem. Sprzyjało to denkowaniu maseczek do twarzy, zapachów oraz miniatur kosmetyków. Zużyłam też kilka kosmetycznych hitów, do których powracam regularnie niczym bumerang. Uwaga spoiler! Nie będzie ani jednego bubla ;)
KOSMETYCZNE ZUŻYCIA LISTOPADA
SEYO MYDŁO W PŁYNIE SWEET VANILLA PUMPKIN – liczyłam na więcej dyni, a dostałam więcej waniliowej słodyczy. Ogólnie mydło przyzwoite, robiło co miało robić. MOŻE BYĆ
BALEA ŻEL POD PRYSZNIC SILKY DIAMOND – miał najcudowniejszy jesienny zapach, jaki mogłam sobie wymarzyć! Idealne połączenie słodkiego otulającego karmelu z kwaśnymi jagodami leśnymi. Mogłabym wcinać muffiny o takim smaku 😉 POLECAM
L’OREAL PREFERENCE FARBA DO WŁOSÓW – uwielbiam tę farbę, efekt podoba mi się bardziej niż po wizycie u fryzjera na profesjonalnej koloryzacji. Odcień 3.0 Brasilia jest nie do podrobienia! Przepiękny, głęboki chłodny brąz niczym gorzka czekolada. Włosy po farbowaniu cudownie lśnią i są mięciutkie. Do każdego opakowania dołączona jest tubka odżywki, którą możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej. Wystarcza na kilka tygodni użytkowania. Idealnie wygładza włosy, dociąża je i ułatwia rozczesywanie. HIT!!!
NATURA SIBERICA ŻEL DO MYCIA TWARZY BEAR HUG – świetny produkt, skutecznie oczyszcza twarz i nie przesusza skóry. POLECAMY
LUPILU CHUSTECZKI NAWILŻANE – używam ich w trakcie wykonywania makijażu do doczyszczania dłoni. Są dobrze nasączone, nie rwą się i nie wysychają aż do momentu zużycia całego opakowania. POLECAM
BE BEAUTY CARE KULE DO KĄPIELI – to biedronkowy odpowiednik kul z rossmannowskiej Manufaktury Piękna. Mają świetne zapachy, szybko się rozpuszczają i przyjemnie natłuszczają wodę, dzięki czemu skóra jest mięciutka i odżywiona. Można w trakcie kąpieli spokojnie golić nogi bez pianki 😉 POLECAM
AVON PŁYN DO KĄPIELI WHITE LILY – wiernie odwzorowywał zapach konwalii <3 Poza tym jak to płyny z Avonu – tworzył fajną i trwałą pianę. POLECAM
BIELENDA SKIN SHOT MATCHA TEA – miała formę kapsułki wypełnionej gotową maseczką z zieloną glinką i matchą. Przyjemnie chłodziła, łatwo się rozprowadzała, jednak trzeba było uważać, bo zastygała na skórze. Świetnie oczyściła i odświeżała skórę. Bardzo byłam z niej zadowolona. POLECAM
BIELENDA SKIN SHOT RICE POWDER – peeling enzymatyczny podobnie jak maseczka powyżej został zamknięty w charakterystycznej kapsułce. Fajnie złuszczył martwy naskórek i wygładził cerę nie podrażniając jej. Warto jednak nadmienić, że wbrew obietnicom producenta kapsułka raczej nie wystarcza na dwie aplikacje :P POLECAM
BIELENDA PŁYN MICELARNY FRESH JUICE YUZU – miniatura uzupełnienia płynu micelarnego w wersji Yuzu okazała się być super skuteczna i przyjemna w użytkowaniu. Sprawnie domywa nawet wodoodporny makijaż i nie szczypie w oczy. POLECAM
COLGATE MAX WHITE PASTA DO ZĘBÓW – klasyczna pasta wzbogacona węglem aktywnym. Dobrze myła, ale niczym mnie nie zachwyciła. MOŻE BYĆ
AVON CARE KREM DO RĄK ROYAL JELLY – żółta wersja kremu do rąk z Avon nie do końca mi podeszła. Nie była jakoś super nawilżająca, a dłonie po jej użyciu trochę się lepiły. Nie było najgorzej, ale mogło być lepiej. MOŻE BYĆ
MARION KREMOWA MASECZKA DO TWARZY ZIMOWY RELAKS Z ŻURAWINĄ I MAKIEM – nie porwała mnie zapachem ani działaniem. Była całkiem poprawna – trochę nawilżyła skórę, trochę ją odżywiła i nie zapychała. MOŻE BYĆ
ORIENTANA KREM DO TWARZY DRZEWO SANDAŁOWE I KURKUMA – miał intensywny zapach drogich perfum (to przez tytułowe drzewo sandałowe), był treściwy i fajnie sprawdzał się jako krem na noc. Odżywiał skórę, regenerował ją i nie zapychał. Z przyjemnością wypróbowałabym pełnowymiarowe opakowanie. POLECAM
D’ALCHEMY NECK & DECOLLETAGE WRINKLE REFILL – próbka (a w zasadzie próbeczka) wypełniacza zmarszczek do szyi i dekoltu d’Alchemy była tak niewielka, że nie wystarczyła nawet na jedno użycie, więc ciężko mówić o jakimkolwiek działaniu.
MYDLARNIA CZTERY SZPAKI SZAMPON W KOSTCE UNIWERSALNY – moim skromnym zdaniem najlepszy szampon w kostce ever. Skutecznie domywa włosy jednocześnie je odżywiając i zmiękczając. Nie ma problemu z pienieniem się, ani spłukiwaniem. Pisałam o nim we wpisie Mydlarnia Cztery Szpaki Uniwersalny szampon. POLECAM
KRINGLE CANDLE WOSK APPLE CIDER DONUT – pachniał mokrymi, tłustymi pączkami z jabłkami i cynamonem. Idealny wybór dla wielbicieli słodyczy, ponieważ wypełnia pomieszczenie zapachem świeżych wypieków! POLECAM
L’OREAL PARIS PODKŁAD INFAILLIBLE FRESH WEAR – przekozacki drogeryjny podkład o mocnym kryciu bez efektu maski. Wizualnie wygładza skórę, zakrywa wszelkie niedoskonałości i jest ultratrwały. Pisałam o nim na blogu we wpisie L’Oreal Infaillible. Już mam kolejne opakowanie. POLECAM
LANCOME TEINT IDOLE ULTRA WEAR – często przy kosmetykach z wyższej półki mam wrażenie, że produkt nie jest wart swojej ceny. Ale nie w tym przypadku! Teint Idole Ultra Wear idealnie wtapia się w skórę, dając naturalne aksamitne wykończenie. Serwuje również efekt photoshopa ujednolicając cerę, a pod względem trwałości daje radę nawet w najbardziej upalne dni. Jeśli szukacie dobrego podkładu z wyższej półki, to mogę go Wam szczerze polecić. Pisałam o nim we wpisie Podkład Lancome Teint Idole Ultra Wear. POLECAM
AVON LITTLE BLACK DRESS EAU FRAICHE – świeży cytrusowy zapach idealny na sezon wiosenno-letni. Był mega lekki, więc i trwałością nie grzeszył, ale bardzo go lubiłam. POLECAM
ORIGINS MASKA CLEAR IMPROVEMENT – maseczka z węglem aktywnym dobrze oczyszczała skórę, choć miałam wrażenie, że było to powierzchowne oczyszczenie. Na pory nie działała. Skóra była mocno ściągnięta po jej użyciu. Za tę cenę szału nie ma. MOŻE BYĆ
ORIGINS MEGA-MUSHROOM RELIEF & RESILLENCE – jest kremowa i ma pieczarkowy zapach. Działa na skórę kojąco i odświeżająco oraz lekko nawilża. Mojego serca nie podbiła. MOŻE BYĆ
ORIGINS DRINK UP INTENSIVE OVERNIGHT HYDRATING MASK – niegdyś moja ulubiona maska do twarzy, niestety zmienili jej skład i zapycha mi czoło ;( Pozostawia się ją na twarzy na całą noc, a rano skóra jest idealnie „rozpulchniona”, niebywale mięciutka i odżywiona. Na tak zregenerowaną skórę makijaż nakłada się później jak marzenie! Gdyby tylko nie to zapychanie… MOŻE BYĆ
WIBO I CHOOSE WHAT I WANT BRONZER 01 SWEET COFFEE – najlepszy bronzer ever, jeśli chodzi o naturalny kontur. Ma odcień kawy z mlekiem, jest ultra mięciutki, świetnie transferuje się na pędzel i idealnie rozciera. HIT!!!
WIBO I CHOOSE WHAT I WANT RÓŻ CAYENNE – odcień nie do końca mi przypasował, dlatego rzadko po niego sięgałam. Nie mam mu jednak nic do zarzucenia pod względem technicznym. MOŻE BYĆ
WIBO BURLESQUE MASCARA – mój najulubieńszy tusz, zużyłam już pewnie z 8 opakowań. Dzięki silikonowej szczoteczce z dwoma rodzajami wypustek idealnie rozczesuje rzęsy, utrwala ich podkręcenie, wydłuża, pogrubia i zagęszcza u nasady. No cudo po prostu! HIT!!!
SENSIQUE HIGH COVERAGE LIQUID CONCEALER – najlepszy korektor do kamuflowania niedoskonałości. Świetnie kryje, nie warzy się w problematycznych miejscach i jest trwały. HIT!!!
Ile kosmetyków udało Wam się zużyć w listopadzie?
Świetne zużycia, u mnie niestety w listopadzie słabo poszło. Z Twojego denka znam kule do kąpieli i bardzo je lubię. :)
OdpowiedzUsuńKażdemu zdarzają się słabsze miesiące, jeśli chodzi o zużycia kosmetyczne :) A kule do kąpieli tej marki uwielbiam :)
UsuńŁadne denko i przede wszystkim udane, bo kosmetyki były minimum zadowalające. Dobrze, że udało się zużyć trochę saszetek, bo mówiłaś kiedyś, że masz z nimi 'problem' :D Sama znam żel balea i jak kiedyś wspominałam lubiłam go :) Ten tusz MUSZĘ kupić, ale co chwila akurat wskakuje coś innego. Ogólnie zużywam dużo wolniej tusze od Ciebie, że będzie ciężko.. :D
OdpowiedzUsuńDenko było naprawdę wyjątkowo pozytywne :) Z maseczkami w formie saszetek zeszłam prawie do zera, ale na święta dostałam z 10 nowych, więc zabawa zaczyna się od nowa :P Jeśli chodzi o tusze, to aplikuję codziennie z 3-4 warstwy, więc sporo ich zużywam :)
UsuńTe maseczki z Origins mnie trochę rozczarowały❤
OdpowiedzUsuńMnie również - biorąc pod uwagę cenę za pełnowymiarowe opakowanie, liczyłam na coś więcej :P
Usuńtroszkę się tego nazbierało ;)
OdpowiedzUsuńA w grudniu jeszcze więcej :D Najlepsze, że styczeń będzie podobny, bo sporo miniatur mi się kończy ;)
UsuńJa już tego nawet nie liczę :D
OdpowiedzUsuńMoże to i dobre podejście :D
UsuńZgadzam się, ten płyn jest idealnie liliowy :D
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś lubuje się w tego typu zapachach, na pewno będzie zadowolony :)
UsuńBardoz dużo tego, super :) Ja też próbuję zużywać kosmetyki, których mam nadmiar :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze, jeśli fajny kosmetyk się zmarnuje przez przegapienie daty ważności :P
UsuńMiałam kule do kąpieli bebeauty i wspominam bardzo dobrze 👍 Akurat wpadły mi owocowe. Korektor Sensique to i mój hit. Po prostu go uwielbiam 😍
OdpowiedzUsuńW te kule zaopatruję się regularnie, gdy tylko pojawiają się w Biedronce ;) Na razie robię sobie przerwę od korektora Sensique, żeby zużyć pozostałe zapasy :P
UsuńKule do kąpieli z biedry były super. Miło je wspominam. Nawet niedawno zużyłam ostatnią sztukę jaką posiadałam. Właśnie testuję płyn micelarny bielendy z pomarańczą i mi też bardzo fajnie się sprawdza. A jaki ma zapach, identyczny co żywa, smakowita pomarańcza :D
OdpowiedzUsuńTen pomarańczowy zapach był obłędny, miał w sobie coś z Mirindy :D Jeśli chodzi o kule do kąpieli, to sięgam po nie regularnie, bo niewiele kosztują, a pięknie pachną :)
UsuńLittle Black Dress - uwielbiam tego klasyka z Avon :D
OdpowiedzUsuńKlasyczną wersję również posiadam :) Faktycznie pachnie przyjemnie :)
Usuńmiałam ten podkład z lancome - dla mojej tłustej cery się on kurcze nie nadaje:( lepszy jest Double Wear
OdpowiedzUsuńDouble Wear to już naprawdę ciężki kaliber ;) Lancome wygląda na skórze lżej
UsuńAle poszalałaś 😀
OdpowiedzUsuńZdarza się najlepszym :D
UsuńUwielbiam żele pod prysznic Balea :D Sama używam ich na potęgę! Kojarzę też te płyny do kąpieli z Avonu... Kiedyś kupowałam mamie regularnie :D
OdpowiedzUsuńŻele Balea to życie :D Uwielbiam otaczać się kosmetykami o pięknym zapachu ;)
UsuńCiekawe czy uda mi się jeszcze natrafić na te kule do kąpieli ;)
OdpowiedzUsuńPojawiają się w Biedronce regularnie, więc warto się za nimi rozglądać ;)
UsuńSuper denko :D Najbardziej zaciekawiła mnie ta farba z L’OREAL :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Farba jest świetna - kolor jest niepowtarzalny, a włosy pięknie lśnią :)
UsuńU mnie w listopadzie rekord zużyć, kończyło się wszystko po kolei :D Z Twoich znam tylko krem Orientana, kiedyś bardzo go lubiłam, miałam kilka opakowań :)
OdpowiedzUsuńIdentyczną sytuację mam teraz na przełomie grudnia i stycznia, bo kosmetyki kończą się jeden po drugim :)
Usuńlubie maski origins oraz te farby loreal
OdpowiedzUsuńŻałuję, że zmienili tę maskę całonocną Drink Up Intensive, bo kiedyś była lepsza ;)
Usuń