Nie wiem czy zauważyliście, ale ostatnio po fali hejtu skierowanego w stronę peelingów zawierających sztuczne mikrogranulki producenci kosmetyków coraz częściej sięgają po naturalne drobinki zdzierające. Poza najpopularniejszym cukrem i mniej lubianą solą, myślę, że warto zainteresować się peelingami opartymi na… pestkach moreli. Pierwszy raz po peeling z pestkami moreli sięgnęłam w 2015 roku i do dziś uważam, że nie ma on sobie równych ;) Ale nie martwcie się – wbrew pozorom nie tylko o peelingach będzie dzisiejszy wpis – mam dla Was też kilka słów o produktach z kolorówki. Zapraszam!
ULUBIEŃCY KOSMETYCZNI MAJ 2018
WIBO QUEEN SIZE MASCARA
Uwaga spoiler! Tusz jest zdatny do użycia tylko przez miesiąc od momentu otwarcia, bo szybko zasycha :( Całe szczęście kosztuje jedynie kilkanaście złotych w drogerii i daje naprawdę piękny efekt na rzęsach. Mascara ma zapewnić pogrubienie, podkręcenie i wydłużenie rzęs – i to właśnie robi! Jestem posiadaczką krótkich i cieniutkich rzęs, a Queen Size idealnie „łapie” każdą małą rzęskę i przepięknie ją wydłuża – prawie do nieba! Pogrubienie nie jest już tak spektakularne, ale dla mnie najważniejsza zawsze jest długość ;) Ma tradycyjną wygiętą w łuk szczoteczkę dzięki której pięknie podkręca rzęsy do góry. Idealny wybór na co dzień.
JOHN FRIEDA ODŻYWKA BRILLIANT BRUNETTE
W dzisiejszych ulubieńcach znajdziecie moje dwa wieloletnie hity. Jednym z nich jest właśnie nawilżająca odżywka do włosów Brilliant Brunette, która jak sama nazwa wskazuje przeznaczona jest do ciemnych włosów. Pierwszy raz pisałam o niej w styczniu 2016 roku, trafiła też do ulubieńców 2017 roku i wciąż jest to moja ulubiona odżywka z kategorii tych z „gorszym składem”. Nie ma ona bowiem w składzie niczego szczególnego, ale idealnie wygładza oraz nawilża moje cienkie i nieustannie prostowane włosy, sprawia, że są miękkie w dotyku i niesamowicie błyszczące, a przy tym nie obciąża włosów. Obecnie posiadam odżywkę w nowej odsłonie – ma nowe opakowanie oraz zmieniony skład, ale wciąż sprawdza się u mnie wyśmienicie. Jeśli macie problem z suchymi włosami – polecam.
HIMALAYA HERBALS GENTLE EXFOLIATING APRICOT SCRUB
Kolejny wieloletni hit, ale tym razem z kategorii pielęgnacji twarzy. Apricot Scrub poznałam na początku 2015 roku i do tej pory nie znalazłam silniejszego ani lepiej działającego peelingu mechanicznego. Scrub Himalaya Herbals oparty jest – a jakże – na drobno zmielonych pestkach moreli, które na skórze są odczuwalne niczym tysiące małych szpileczek. Wystarczy poświęcić chwilę na masaż twarzy takimi pestkami, by móc cieszyć się gładką a zarazem nawilżoną skórą. Najlepsze jest jednak to, że scrub kosztuje grosze – można dostać go już w okolicach 8-13 zł.
JOANNA NATURIA PEELING Z BALSAMEM OLIWA Z OLIWEK
Na pewno każdy z Was kojarzy małe owocowe peelingi z serii Joanna Naturia. W tym momencie możecie o nich zapomnieć, bo peeling z balsamem to coś zupełnie innego! Po pierwsze, oparty jest na moich ukochanych pestkach moreli, więc ma sporą moc zdzierania. Po drugie, zawiera idealnie zrównoważoną ilość składników nawilżających, dzięki czemu skóra jest cudownie miękka, ale absolutnie nie tłusta! Faktycznie mamy tu do czynienia z peelingiem z balsamem, a nie peelingiem z tłustym olejkiem. Po jego użyciu nie ma problemu z tłustym brodzikiem/wanną, a skóra się nie lepi. Bardzo dobrze nawilża i odżywia nawet tak suchą skórę jak moja. Do tego ma cudowny świeży zapach, który w ogóle nie kojarzy mi się z oliwkowym smrodkiem ;)
FREEDOM PRO ARTIST HD PRO REFILLS PRO CONTOUR 03
Nazwa co prawda długa i straszna, ale jest to po prostu wkład do palety magnetycznej w postaci bronzera. Numer 03 ma idealnie wyważony ciepły odcień, który zastępuje mi ostatnio droższego Inglota 505. Wkład udało mi się zakupić w fajnej promocji w Drogerii Natura za ok. 9 zł, więc jestem naprawdę zadowolona, że tak tani bronzer idealnie nadaje się do konturowania twarzy, jest trwały, dobrze napigmentowany i bajecznie łatwo się rozciera. Myślę, że sprawdzi się przy większości typów karnacji.
POZOSTALI ULUBIEŃCY Z TEGO ROKU:
ULUBIEŃCY KWIETNIA 2018
ULUBIEŃCY MARCA 2018
ULUBIEŃCY LUTEGO 2018
ULUBIEŃCY STYCZNIA 2018
Kochani, to wszystko na dzisiaj. Mieliście okazję poznać moich ulubieńców w praktyce? ;)
WIBO QUEEN SIZE MASCARA - miałam - jeden z lepszych tuszy jakie miałam
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak szybko zasycha :P
UsuńZ tym peelingiem z balsamem jeszcze się nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńJest świetny, totalnie się w nim zakochałam :P
UsuńHimalaje znam zpast do zębów ;p
OdpowiedzUsuńTeż miałam :D
UsuńTuszu z wibo nie miałam, ale widzę że warto wypróbować. Peelingi z Joanny chyba każdy zna:)
OdpowiedzUsuńTe nowe peelingi z pestkami moreli są jeszcze lepsze :D
UsuńMiałam ten peeling z Himalaya Herbals wieki temu i nadal uważam, że mocniej działa już tylko własna mieszanka z korundu i żelu :D Genialny jest!
OdpowiedzUsuńNie trafiłam jeszcze na lepszego zdzieraka :D
UsuńPeeling z balsamem na bank wypróbuję :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie :D Robi dobrą robotę :D
UsuńKurczę, niczego z Twoich majowych ulubieńców nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńPozostaje tylko nadrobić zaległości :D
UsuńTusz bym chętnie przetestowała
OdpowiedzUsuńWarto się skusić, bo kosztuje niewiele ;)
UsuńNiczego z tej gromadki nie miałam, a najbardziej zaciekawiła mnie odżywka :P
OdpowiedzUsuńTowarzyszy mi już kilka lat, a to chyba najlepsza rekomendacja, bo odżywki zmieniam jak rękawiczki :D
UsuńNie znam żadnego z tych kosmetyków, ale na te peelingi z Joanny się czaję ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam je w Rossmannie na dziale miniaturek ;)
Usuńnie wiem czy nie miałam kiedyś tego peelingu z pestkami moreli
OdpowiedzUsuńTo nowość, więc nie wiem, czy to możliwe ;)
UsuńKocham brązery, więc automatycznie jestem ciekawa tego z Freedom :P
OdpowiedzUsuńWięc jesteśmy współuzależnione :D
UsuńPeeling z balsamem z Joanny chętnie wypróbuję :) Miło wspominam wersje owocowe, więc i ten zapewne wpadnie w moje łapki :)
OdpowiedzUsuńPolecam, szaleję za tą wersją :D
UsuńPeelingi z linii Bio Joanna kompletnie mi nie leżą, zapachy są dla mnie sztuczne i mdłe :( Z Himalaya miałam kilka kosmetyków, ale nie było szalonej miłości, chociaż peelingi z pestkami moreli lubię :)
OdpowiedzUsuńW tym przypadku zapach najmniej się dla mnie liczy - ważne jest działanie :D
UsuńChętnie wypróbuję tusz Wibo, już kiedyś o nim słyszałam. :)
OdpowiedzUsuńWarto :)
UsuńMusze koniecznie wyprobowac te nowa wersje peelingu Joanny :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze w nim jest to, że dobrze złuszcza i idealnie nawilża :D
Usuńtusz fajny:D
OdpowiedzUsuńI do tego tani :D
UsuńTusz muszę wypróbować, bo nie pierwszy raz czytam o nim dobrą opinię ;)
OdpowiedzUsuńRównież sporo sobrego na jego temat czytałam wcześniej ;)
Usuńja sama niestety nie przepadam na produktami Johna Friedy :( jednak stosowałam jedynie te przeznaczone dla blond włosów...
OdpowiedzUsuńDo blondu nigdy nie miałam ;)
Usuńbardzo fajne produkty!
OdpowiedzUsuńCieszę się ;)
UsuńLubię peelingi Joanny :)
OdpowiedzUsuńPokochałam te z balsamem ;)
Usuńcieszę się że producenci zwracają uwagę na to co dodają do produktów ;) bo jak doskonale wiesz jestem peelingowym świrem :) a co do produktów przedstawionych przez ciebie to chyba nie miałam nic :)
OdpowiedzUsuńWięc warto skusić się właśnie na peeling :D
UsuńKurcze nie znam zadnego z wymienionych ale Himalaya brzmi ciekawie :D
OdpowiedzUsuńZdziera jak ta lala :D
UsuńNawet lubię produkty John Frieda :)
OdpowiedzUsuńUzależniłam się od tej odżywki ;)
UsuńPeeling z balsamem bardzo mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńJest tani i świetnie się spisuje ;)
Usuńzaintersował mnie scrub z himalaya :)
OdpowiedzUsuńTani i skuteczny :)
UsuńTeż lubię peelingi Joanny :)
OdpowiedzUsuńPeelingi od joanny bardzo lubię, tej wersji jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że jest najlepsza :D
UsuńBardzo lubię peelingi marki Joanna :)
OdpowiedzUsuńTe z balsamem to mój must have :D
UsuńWIBO QUEEN SIZE MASCARA miałam ją i niestety się zgodzę,szybko wysycha :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo daje piękny efekt na rzęsach :P
Usuńnie znam nic ztego:D
OdpowiedzUsuńWarto poznać:D
Usuńten tusz wibo mnie zastanawia hmmmmm
OdpowiedzUsuńMoże na promce -50% się skusisz :D
UsuńUżywam pilingu 🙂 ogólnie bardzo lubię pilingi z joanny 🙂
OdpowiedzUsuńTeż miałam kilka tych peelingowych "maluszków" ;)
UsuńMoim ulubieńcem (stałym) jest też John Frieda, tyko, że do blond. ;) Mascarę Queen Size będę musiała kiedyś wypróbować. A peelingu na bazie pestek z moreli używałam już w '96 ;), Eris wtedy takie robiła.
OdpowiedzUsuńWyprzedziłaś epokę :D
UsuńNigdy nie miałam produktów John Frieda :) Jakoś zawsze widywałam pochwały na temat kosmetyków dla blondynek, a nic o innych ;D Ale jak mówisz, że dla ciemnowłosych też fajne to spróbuję :)
OdpowiedzUsuńPięknie zmiękcza i nabłyszcza włosy :)
Usuńnie znam żadnego z twoich ulubieńców ;)
OdpowiedzUsuńNie są jeszcze zbyt popularni ;)
UsuńNic nie miałam, ale ten peeling z balsamem może być fajny :)
OdpowiedzUsuńPolecam wypróbować ;)
UsuńKochałam starą wersję peelingów z Joanny (kiwi <3), więc muszę tych też spróbować ;)
OdpowiedzUsuńKiwi chyba nie miałam :D
UsuńNiestety nie używałam niczego ale markę Revolution uwielbiam:D:D
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, mają wiele ciekawych a zarazem tanich kosmetyków :D
Usuń