Choć miniony rok będzie nam się pewnie kojarzył głównie z siedzeniem w domu, które automatycznie oznaczało większą ilość wolnego czasu jaki mogliśmy przeznaczyć na dbanie o siebie, to jednak nie skutkowało to nagłym wzrostem ilości odkrytych przeze mnie kosmetycznych hitów… Całe szczęście udało mi się wyłowić kilkanaście perełek, które wywarły na mnie naprawdę spore wrażenie. Wśród nich znajdziecie odkrycie mojego życia, czyli kosmetyk, który skutecznie powstrzymuje powstawanie niedoskonałości 😉
ULUBIEŃCY 2020 ROKU: PRODUKTY DO PIELĘGNACJI
ARTISTE HENNA DO BRWI W KREMIE BRĄZOWA
Dwuskładnikowa Henna Artiste dostępna jest w Drogeriach Natura. W opakowaniu znajdziemy tubkę z kremem oraz pojemniczek z aktywatorem. Przed aplikacją należy zmieszać oba produkty w odpowiedniej proporcji za pomocą dołączonego do zestawu aplikatora. W zależności od tego, jak intensywny odcień brązu chcemy uzyskać na brwiach, trzymamy hennę na włoskach od 5 do 10 minut. Nie jest to produkt dla osób początkujących, ponieważ równie mocno „farbuje” włoski jak i skórę – trzeba więc nakładać go bardzo precyzyjnie. W zamian za to otrzymujemy naprawdę intensywny i trwały efekt (u mnie utrzymuje się do dwóch tygodni). Tani i skuteczny produkt w neutralnym odcieniu brązu – czego chcieć więcej?
BANIA AGAFII SZAMPON ODŻYWCZY DO WŁOSÓW
Uratował moją hiperwrażliwą skórę głowy przed łuszczącą katastrofą. Około 2 lata temu drogeryjne szampony doprowadziły moją skórę do takiego stanu, że odpadała wielkimi płatami. Nie muszę chyba dodawać, że żaden szampon przeciwłupieżowy nie był w stanie sobie z tym problemem poradzić. Dopiero świadoma pielęgnacja, czyli zmiana szamponu na taki bez drażniących substancji sprawiła, że skóra wróciła do normalnego stanu. Od tego czasu stale sięgam po szampon odżywczy Bania Agafii, w którym nie znajdziemy SLS, SLES, ALS, ALES czy Cocamidopropyl Betaine. To szampon ziołowy, więc nie spodziewajcie się po nim odżywienia – po prostu dobrze oczyszcza włosy i nie sieje spustoszenia na skórze głowy.
BIELENDA BLUEBERRY C-TOX KREM-PIANKA DO TWARZY
Borówkowy krem-pianka do twarzy Bielendy zachwycił mnie zarówno swą wyjątkową konsystencją jak i cudownym zapachem. Tuż po otwarciu słoiczka ukazuje nam się cudownie „napompowany” mus, który pachnie niczym słodziutki jogurt z owoców leśnych. Kosmetyk przyjemnie nawilża skórę, nie zapycha i stanowi fajną bazę pod makijaż. Recenzja: Krem pianka do twarzy Bielenda Blueberry C-Tox.
BOTANIC SKINFOOD HYDROLAT LAWENDOWY DO SKÓRY I WŁOSÓW
Botanic SkinFood to naturalna marka dostępna w Drogeriach Natura. Miałam okazję przetestować garść ich produktów i największe wrażenie zrobił na mnie hydrolat lawendowy. Warto w tym miejscu nadmienić, że podchodziłam do niego ze sporą rezerwą, ponieważ nie przepadam za lawendowym zapachem. Kosmetyk okazał się być cudownym remedium na wszelkie problemy cery wynikające z letniej aury – przyjemnie chłodził rozgrzaną skórę, przywracał jej równowagę oraz działał antyseptycznie, dzięki czemu zmniejszał częstotliwość pojawiania się niedoskonałości. Z przyjemnością powrócę do niego tego lata. Recenzja: Botanic SkinFood Hydrolat lawendowy.
NOVA KOSMETYKI CZARNA PORZECZKA & SŁONECZNIK KREM POD OCZY
W kategorii pielęgnacji okolic oczu na podium niespodziewanie znalazł się krem, który odkryłam stosunkowo późno, ponieważ praktycznie pod sam koniec minionego roku. Krem pod oczy Czarna Porzeczka & Słonecznik od Nova Kosmetyki zachwycił mnie swą lekką niczym chmurka konsystencją, dobrym składem, pięknym i ekologicznym opakowaniem (etykieta zawiera pozostałości skórek owoców po produkcji soku!) oraz przede wszystkim świetnym działaniem. Cudownie koi przesuszoną skórę, odpowiednio ją nawilża oraz regeneruje. Nie mam już problemu z poranną opuchlizną, a moje cienie przestały straszyć przypadkowych przechodniów 😉 Recenzja: Nova Kosmetyki Czarna Porzeczka i Słonecznik.
NOVA KOSMETYKI CZARNA PORZECZKA & SŁONECZNIK TONIK DO TWARZY
Kolejnym produktem z naturalnej serii Czarna Porzeczka & Słonecznik, który zrobił na mnie ogromne wrażenie, był tonik do twarzy. Zamknięty jest w szklanej buteleczce wyposażonej w praktyczną pompkę, która znacznie ułatwia dozowanie kosmetyku. To jeden z niewielu tego typu produktów, który faktycznie niweluje u mnie uczucie ściągnięcia skóry (warto w tym miejscu podkreślić, że jestem posiadaczką suchej cery). Tonik Czarna Porzeczka & Słonecznik przyjemnie ją koi i odświeża, nie pozostawiając przy tym lepkiej czy pieniącej się warstwy.
FAB PURE SKIN FACE CLEANSER
Kosmetyk do mycia twarzy First Aid Beauty zawiera sporo ekstraktów i działające przeciwstarzeniowo antyoksydanty, a do tego robi to, co powinien robić – dobrze się pieni, skutecznie oczyszcza skórę z resztek makijażu i innych zanieczyszczeń oraz nie przesusza cery.
GARNIER WAHRE SCHATZE ODŻYWKA OLEJ KOKOSOWY I MASŁO KAKAOWE
Odżywka nie jest u nas dostępna (kupiłam ją kiedyś w niemieckim DM), więc wspomnę o niej jedynie pokrótce: pachniała niczym rafaello, bardzo dobrze odżywiała włosy, dociążała je i wygładzała oraz wydobywała ich naturalny blask.
L’OREAL ELSEVE FIBRALOGY SZAMPON ZWIĘKSZAJĄCY OBJĘTOŚĆ
Jeden z nielicznych drogeryjnych szamponów, który nie podrażnia mojej skóry głowy (oczywiście używany od czasu do czasu). Świetnie doczyszcza włosy, dobija je od nasady i w magiczny sposób domyka łuski, dzięki czemu fryzura jest sprężysta i pięknie lśni. Sprawia, że włosy są miękkie w dotyku i nie przyspiesza ich przetłuszczania.
L’OREAL PREFERENCE FARBA DO WŁOSÓW
Lockdown zmusił mnie do tego, bym zaczęła samodzielnie farbować swoje włosy. W ciemno postawiłam na farbę L’Oreal Preference w odcieniu 3.0 Brasilia i to był strzał w 10! To piękny, głęboki i chłodny brąz, który skutecznie pokrywa siwe włosy, a do tego jest trwały. Dołączona do farby odżywka regeneruje włosy i sprawia, że zyskują cudowny połysk niczym z reklamy. Szczerze mówiąc, to dzięki tej farbie uzyskuję efekt lepszy niż z salonu 😉
REVOLUTION SKINCARE KOFEINOWE SERUM POD OCZY
W sezonie jesienno-zimowym moja ultra cienka i przesuszona skóra pod oczami wymaga dodatkowego wsparcia. Z odsieczą przychodzi mi kofeinowe serum Revolution Skincare, które należy aplikować pod krem. Taka „kanapkowa” pielęgnacja skutecznie zabezpiecza delikatną skórę przed działaniem zabójczych kaloryferów. Serum sprawiło, że skóra stała się widocznie bardziej napięta i jędrna, dzięki czemu makijaż lepiej na niej leży 😉 Recenzja: Revolution Skincare kofeinowe serum pod oczy.
NACOMI BODY MOUSSE KOKOSOWO-BANANOWY SHAKE
Kokosowo-bananowy shake brzmi naprawdę apetycznie i tak też pachnie! Ten produkt kojarzy mi się z latem i lodowymi pucharkami! Ma stosunkowo gęstą i zbitą konsystencję, która topi się pod wpływem ciepła naszego ciała. Musy Nacomi to prawdziwe „tłuściochy”, więc jeśli nie lubicie się lepić, lepiej sobie je odpuśćcie. Natomiast, jeśli szukacie remedium na suchą skórę, polecam sięgnąć po kokosowo-bananowy shake, który skutecznie odżywi i zregeneruje przesuszone miejsca na ciele. Recenzja: Nacomi Mus do ciała kokosowo-bananowy shake.
ORIENTANA PEELING ENZYMATYCZNY KALI MUSLI
Przez lata bałam się peelingów enzymatycznych, ponieważ byłam pewna, że „poparzą” moją skórę, Oczywiście nic podobnego nie miało miejsca i okazało się, że tego typu produkty potrafią działać cuda. Peeling Kali Musli Orientany ma konsystencję pasty zatopionej w olejkowej warstwie. Aplikujemy go na twarz delikatnie masując, pozostawiamy na skórze na określony czas i na koniec zmywamy (pod wpływem wody zamienia się w emulsję). Moja skóra już po pierwszym użyciu była miękka i delikatna niczym pupcia niemowlaka! Peeling skutecznie złuszczył martwy naskórek, a zawarte w nim olejki dodatkowo odżywiły cerę zapobiegając ewentualnym podrażnieniom czy przesuszeniu. Cudo!
ORIGINS SUPER SPOT REMOVER BLEMISH TREATMENT GEL
Kuracja przeciw niedoskonałościom marki Origins trafiła do mnie za sprawą kosmetycznego kalendarza adwentowego w 2019 roku i okazała się być odkryciem mojego życia! Co robicie, gdy widzicie, że pod skórą formuje się Wam ukryty wulkan, który prawdopodobnie wybuchnie za kilka dni? Bo ja od razu smaruję bolące miejsce preparatem marki Origins, czyli Super Spot Removerem i… niedoskonałość się nie pojawia. I to działa za każdym razem! Czasem już sama nie wierzyłam, gdy na brodzie rosłą mi gula wielkości ziarna grochu, że uda mi się zahamować ten proces, a jednak! Jeśli natychmiast sięgałam po Super Spot Remover i aplikowałam go na skórę każdej nocy, to niedoskonałość po prostu się „wypłaszczała”, wchłaniała i żaden pryszcz nie wyskakiwał. Magia! PS. Kosmetyk ma malutką pojemność i kosztuje krocie, ale używam go ponad rok i praktycznie nie widzę zużycia (jego czas przydatności od momentu otwarcia to 2 lata).
YOUR NATURAL SIDE OLEJ JOJOBA
Olej jojoba to moje kolejne życiowe odkrycie - towarzyszy mojej pielęgnacji od wielu lat. Nie zauważyłam różnicy pomiędzy działaniem oleju pochodzącego od różnych marek, więc nie sugerujcie się nazwą. Stosuję go w OCM, czyli procesie oczyszczania twarzy olejami, mieszając w odpowiedniej proporcji (9:1) z olejem rycynowym. Taka mieszanka skutecznie rozpuszcza wszelkie zanieczyszczenia znajdujące się na skórze, a olej jojoba, który jest podobny do ludzkiego sebum, dodatkowo pomaga ograniczyć problem związany z wyświecaniem się skóry w ciągu dnia. O całym procesie pisałam we wpisie na temat Mojej wieczornej pielęgnacji.
Najlepsze produkty do makijażu z 2020 roku znajdziecie we wpisie: Makijażowi ulubieńcy 2020 roku.
Udało Wam się odkryć jakieś perełki kosmetyczne w 2020 roku?
Krem z Bielendy oraz te kosmetyki Czarna Porzeczka & Słonecznik, również uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moi faworyci mają szersze grono wielbicieli :D
UsuńHey dear! Loved your post and allready followed your blog, i want invite you to visit and follow my blog back <3
OdpowiedzUsuńwww.pimentamaisdoce.blogspot.com
Hi, that's nice, thank you!
UsuńNie miałam żadnego z tych produktów ale kusi mnie ten krem pod oczy i kofeinowe serum pod oczy Revolution :v
OdpowiedzUsuńCzyli głównie zainteresowała Cię pielęgnacja okolic oczu i wcale się nie dziwię, bo nie tak łatwo jest znaleźć dobre produkty z tej kategorii ;)
UsuńTen borówkowy krem z Bielendy uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJest świetny, chyba kupię kolejne opakowanie :D
Usuńkojarzę kilka Twoich ulubieńców ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to pozytywne skojarzenia ;)
Usuńorientana mnie ciekawi
OdpowiedzUsuńMarka ma wiele skutecznych produktów w swoim asortymencie :)
UsuńLubię lawendowe produkty ❤
OdpowiedzUsuńJa zupełnie na odwrót, ale niektóre są naprawdę świetne ;)
UsuńBardzo lubię maski i szampony Agafii, moje włosy uwielbiają nawilżającą serię ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ich szampony w saszetkach to mój must have ;)
UsuńBorówkowy krem-pianka do twarzy Bielenda - idę po Ciebie! Tak cudnie opisałaś ten kosmetyk, że poczułam jego zapach przez monitor :)) I ta konsystencja lekkiej pianki, no muszę go mieć! :)
OdpowiedzUsuńPisząc ten wpis od razu sobie przypomniałam jaki ten krem był świetny i sama za nim zatęskniłam ;)
UsuńLubie produkty Agafii :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie znalazłam zamiennika dla ich szamponu ;)
Usuńbardzo lubię produkty z babuszki agafii, już kilka mi się sprawdziło
OdpowiedzUsuńU mnie w ruch idą głównie ich szampony ;)
UsuńO ten krem pianka mnie zaskoczył! Znaczy wiedziałam, że Ci się sprawdził, ale nie sądziłam, że aż tak! Ten hydrolat chcę kupić :)
OdpowiedzUsuńSama na początku nie spodziewałam się takiego szału po "bajeranckim" kremie, ale trzeba przyznać, że w cieplejszych miesiącach sprawował się idealnie ;)
UsuńKrem pod oczy "Czarna porzeczka i słonecznik" bardzo mnie zaciekawił, jak będę w Polsce to chętnie go kupię :)
OdpowiedzUsuńPolecam! Nie wiem, ile miesięcy już go używam (codziennie!), ale zużycie w słoiczku wygląda na zerowe - magia! ;)
UsuńOd dawna chodzi za mną ten krem piankowy z Bielendy :)
OdpowiedzUsuńA Drogerii Natura jest teraz na promocji za jakieś 12-13 zł ;)
UsuńMuszę spróbować tego kremu-pianki z Bielendy ;-))) I nic nie znam z twoich ulubieńców!! szok!
OdpowiedzUsuńMożna go dorwać obecnie na fajnej promocji w Drogerii Natura ;) Sama już prawie wrzuciłam go do koszyka, ale chyba poczekam na wiosenne nowości od Bielendy :D
UsuńHydrolat lawendowy Botanic Skinfood bardzo dobrze wspominam :)
OdpowiedzUsuńTo naprawdę świetny produkt, a cena bardziej niż przystępna :)
UsuńBabuszkę Agafii kupię napewno, no i naturalny krem pod oczy z czarną porzeczką :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że bardzo się przywiązałam do tych produktów :)
UsuńKrem pianka kusi mnie od dłuższego czasu, bo fajną ma konsystencję i widziałam, że wszyscy go chwalą. Hydrolat za to wypatrzyłam kiedyś u Ciebie na blogu i mam w planach go wypróbować.
OdpowiedzUsuńZ całości miałam tylko odżywkę Wahre i też polubiłam jej działanie :)
Moja pierwsza myśl - chyba lubisz fiolet, bo zwróciłaś uwagę na borówkowy krem i lawendowy hydrolat ;) A tak serio - nie ma nic lepszego niż świetny kosmetyk w przystępnej cenie :)
UsuńJak testowałam dużo lorealów elseve tak nie pamiętam czy miałam fibralogy ;). Jakoś moja ręka na niego chyba nie natrafiła :)
OdpowiedzUsuńOj, chyba najwyższa pora nadrobić to niedopatrzenie :D
UsuńZaciekawiłaś mnie tą henną, jaki odcień ma ten brąz? Chłodny, jasny, ciemny?
OdpowiedzUsuńChłodny i ciemny, ale jeśli potrzymasz krócej, to będzie jaśniejszy ;) Taka trochę kawa z ekspresu bez mleka ;)
UsuńNie miałam nic z Twoich ulubieńców, ale wpadł mi w oko hydrolat lawendowy oraz serum pod oczy. Moim odkryciem jest na pewno mezzoserum z Bielendy.
OdpowiedzUsuńMezo serum z Bielendy miałam lata temu ;) A jeśli chodzi o dwa naturalne kosmetyki, które wpadły Ci w oko, to naprawdę są warte zakupu ;)
UsuńKrem pod oczy bardzo mnie zaciekawił. ;)
OdpowiedzUsuńLekki niczym chmurka, z dobrym składem, a do tego działa :)
UsuńMi Nacomi nie pospasował, najlepsze, że kupiłam dwa opakowania tego samego a każdy w środku inną konsystencję miał haha
OdpowiedzUsuńPamiętam, czytałam Twój wpis ;) Podobnie jest ponoć z balsamem do demakijażu Fluff ;)
UsuńMiałam te serum kofeinowe pod oczy i jest naprawdę super :D Sporo tych ulubieńców :D Ja muszę poznać bardziej tą piankę z Bielendy bo wygląda fajnie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że pianka z Bielendy cieszy się największym zainteresowaniem spośród zaprezentowanych ulubieńców ;)
UsuńTotalnie nie miałam do czynienia z żadnym z ulubieńców :D Ale kosmetyki Banii Agafii uwielbiam a ten Twój szampon do mnie przemawia, o! :)
OdpowiedzUsuńSzampon jest genialny - przynajmniej dla mojej wrażliwej skóry głowy :D
UsuńMuszę koniecznie zakupić krem piankę z Bielendy!
OdpowiedzUsuńMożna ją upolować za ok. 10 zł na dobrej promocji :)
UsuńOczywiście najbardziej zaciekawił mnie krem pod oczy :P W sumie to byłoby dziwne, gdyby mój największy problem, nie przyciągał najbardziej :P Nie miałam, ale jak zejdę z zapasów chętnie spróbuję :P
OdpowiedzUsuńCzyli Twój komentarz pokrywa się z moimi, które zostawiam na Twoim blogu - zawsze najciekawsze są kremy pod oczy :D
UsuńZnam farbę do włosów. Gdy jeszcze farbowałam, używałam tej marki :)
OdpowiedzUsuńJest świetna, przestałam dzięki niej wydawać kasę na profesjonalne farbowanie włosów w salonie ;)
UsuńCzyli wszystko, co kusi owocowym zapachem :))
OdpowiedzUsuń