Listopad nie jest moim ulubionym miesiącem i strasznie mi się w tym roku dłużył, o czym wspominałam już w ulubieńcach listopada tutaj. Zaowocowało to wysypem ulubieńców miesiąca oraz sporym denkiem, na które serdecznie Was teraz zapraszam!
DENKO LISTOPAD 2016
YVES ROCHER SZAMPON VOLUME – tak jak nazwa wskazuje, zwiększał objętość moich włosów. Szczegółową recenzję mogliście przeczytać tutaj. Szampon spisywał się doskonale, lekko przedłużył świeżość moich włosów i odbijał je od nasady. Obecnie jest to mój ulubiony szampon, który już KUPIŁAM PONOWNIE.
BIELENDA ODŻYWCZY 2-FAZOWY PŁYN DO DEMAKIJAŻU OCZU I UST – średniaczek, o którym pisałam już tutaj. Zmywać zmywał, ale trzeba było się niestety dobrze „natrzeć”, by uzyskać efekt czystych rzęs. Nie tak to ma wyglądać, więc NIE KUPIĘ PONOWNIE.
NATURIA PEELING MYJĄCY Z KAWĄ – kiedyś lubiłam te peelingi, gdy byłam jeszcze sporo młodsza. Zdzierają całkiem nieźle, ale jedno opakowanie wystarcza mi zaledwie na kilka zastosowań (4-5), a więc jest to kompletnie nieopłacalny interes. Dlatego też NIE KUPIĘ PONOWNIE, choć całkiem ładnie pachniał kawą.
MYDŁO W PŁYNIE LINDA JABŁKO I MIĘTA – takie sobie zwykłe mydło, które niczym szczególnie się nie wyróżniało. Było to już moje drugie opakowanie z tej serii i właśnie przy drugim zaczęło mi przesuszać dłonie. Pachniało poprawnie, ale zapach nie pozostawał później na dłoniach, więc NIE KUPIĘ PONOWNIE.
MYDŁO W PŁYNIE LINDA GRUSZKA I ŚLIWKA – jedno z lepszych mydeł, jakie miałam pod względem zapachu. Pojawiło się już w ulubieńcach października tutaj, ponieważ zapach gruszki i śliwki podbił moje serce. Połączenie zapachowe stwarzało wrażenie luksusowości produktu i zapach pozostawał na dłoniach na długo – można było je wąchać i wąchać! Po prostu cudeńko w niskiej cenie. KUPIĘ PONOWNIE tę wersję, jeśli znów pojawi się w Biedronkach.
BALEA ŻEL DO GOLENIA PINK GRAPEFRUIT – choć miałam z nim małe „przeboje” (nasadka nie była dobrze zatknięta na dozowniku i wszystko wylało mi się od spodu na wakacjach), to jednak sam żel sprawował się dobrze, zapobiegał podrażnieniom w trakcie golenia i dawał dobry „poślizg”, amortyzował ruchy maszynki. Zapach bardzo przyjemny, choć nie moja bajka ;) KUPIŁAM PONOWNIE, bo jest tani i dobry.
BALEA ŻEL POD PRYSZNIC ARBUZ – pierwszy żel od Balea, który jakoś szczególnie mnie nie zauroczył. Zapach arbuza był naprawdę chemiczny, nie czułam większej przyjemności w trakcie jego użytkowania. NIE KUPIĘ PONOWNIE tego zapachu.
L’OREAL MEN EXPERT CARBON CLEAN ŻEL POD PRYSZNIC – uwaga! Pierwszy żel pod prysznic, który według mojego faceta ładnie pachniał! Jestem w naprawdę wielkim szoku, że po roku coś mu się spodobało ;) Niestety żel nie jest dostępny w Polsce, tylko w DM hue hue :P Jeśli się uda, to KUPIMY PONOWNIE.
L’OREAL MEN EXPERT CARBON PROTECT ANTYPERSPIRANT – recenzja mojego narzeczonego: „nie działał”. NIE KUPIMY PONOWNIE.
REXONA ANTYPERSPIRANT ALOE VERA – ten antyperspirant z kolei nawet u mnie działał, ale zostawiał POTWORNE plamy na ubraniach! Na jednej z bluzek po minucie noszenia naliczyłam 11 białych śladów! Dlatego nie byłam w stanie zużyć go do końca i wyrzucam. NIE KUPIĘ PONOWNIE tej wersji.
EVELINE COSMETICS ARGAN&VANILLA LUKSUSOWY KREM-SERUM DO RĄK I PAZNOKCI – mój ulubiony krem „do torebki”, którego używam w pracy. Gdy już go użyję, to każdy pyta, co tak ładnie pachnie ;) Krem ma bowiem naprawdę intensywny i luksusowy zapach wanilii, który przyciąga uwagę. Poza tym krem wchłania się ekspresowo i przynosi ukojenie. Nie jest to krem odpowiedni na noc, ale do torebki w sam raz. KUPIĘ PONOWNIE.
ANIDA EMULSJA MICELARNA DO MYCIA TWARZY – jeden z ulubieńców września. Twarz po jego użyciu jest bardzo dobrze oczyszczona i zarazem nie jest wcale podrażniona, nie ma uczucia ściągnięcia, jest ukojona. Emulsja nie przesuszyła dodatkowo mojej suchej cery w trakcie regularnego użytkowania. Jedynie skład nie jest najlepszy, więc MOŻE KUPIĘ PONOWNIE.
HIMALAYA HERBAL MULTIPURPOSE CREAM – krem, który zakupiłam kiedyś z zamiarem nakładania na twarz, ale gdy zobaczyłam parafinę w składzie, to się rozmyśliłam. Śmierdział „potem” tak bardzo, że nie byłam w stanie używać go ani do rąk ani do stóp. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
BARWA SIARKOWA SERUM SIARKOWE ANTYBAKTERYJNE – produkt, który nakładałam punktowo na jakieś niedoskonałości na noc, by wysuszyć je do rana. Produkt niby działał, ale nie na tyle dobrze, by jakoś szczególnie zapaść mi w pamięć. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
WIBO POMADKA MILLION DOLLAR LIPS – pisałam o niej tutaj. Pomadka ma piękny kolor w odcieniu „marsala” i matowe wykończenie. Ma średnią trwałość i potrafi wysuszyć usta, więc NIE KUPIĘ PONOWNIE, choć bublem nie była. Wolę K’LIPS.
TAMI BAWEŁNIANIE CHUSTECZKI – pojawiają się jak w każdym denku. Idealne do higienicznego wycierania twarzy po myciu. KUPIŁAM PONOWNIE.
BELL HYPOALLERGENIC KREM CC – tak jak pisałam w tym poście to mój hit 2016 roku w kategorii podkładów. Krem CC okazał się być idealny dla mojej suchej cery – absolutnie nie podkreśla moich suchych skórek, delikatnie nawilża, sprawia, że twarz wygląda na sporo młodszą (kilka osób mi to powiedziało!), nie powoduje zapychania i trzyma się na skórze cały dzień. KUPIŁAM PONOWNIE.
ESTEE LAUDER KREM POD OCZY ADVANCED NIGHT REPAIR EYE – o duecie produktów z Estee Lauder, w tym o kremie pod oczy pisałam tutaj. Krem naprawdę dobrze nawilża skórę pod oczami, ale niestety to tyle. Nie rozjaśnia cieni, nie spłyca „zapadniętych” podkówek pod oczami. Jak na tak drogi krem, dobre nawilżenie to ciut za mało, dlatego MOŻE KUPIĘ PONOWNIE.
SERUM DO RZĘS LONG4LASHES – to już moje drugie opakowanie, efekt na rzęsach po pierwszej kuracji mogliście obejrzeć tutaj. Dzięki serum Long4Lashes moje rzęsy zdecydowanie urosły, wzmocniły się i pogrubiły, ale niestety przy rozpoczęciu drugiego opakowania niemal wszystkie wypadły i trzeba było zaczynać od nowa. MOŻE KUPIĘ PONOWNIE, bo wolałabym serum bez bimatoprostu w składzie.
TOO FACED BAZA HANGOVER – recenzję zbiorczą produktów Too Faced przedstawiłam tutaj. O ile latem czułam, że ta baza oparta na wodzie kokosowej i probiotykach przesusza moją skórę, o tyle jesienią cudownie się nawróciła i stanowiła miłą „wilgotną” bazę dla podkładów. Nie zauważyłam jednak żadnych jej cudownych właściwości, więc NIE KUPIĘ PONOWNIE.
CLARENA HYALURON 3D CREAM – naprawdę dobry krem do twarzy. Może nie nawilża na najwyższym poziomie, ale wiosną i latem sprawowałby się całkiem przyzwoicie. Najważniejsze, że mnie nie zapychał i szybko się wchłaniał. Uważam, że to krem godny uwagi, więc MOŻE KUPIĘ PONOWNIE.
CLARENA 8’OILS CLEANSER – niestety okazał się być bublem nad bublami, o czym pisałam tutaj. Ta „oliwka” nie potrafiła rozpuścić nawet makijażu twarzy i ciężko było ją w ogóle domyć ze skóry. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
EVELINE COSMETICS POMADKA AQUA PLATINUM – stara pomadka, która mi się gdzieś zaplątała. Była średniakiem, nic więcej nie pamiętam i NIE KUPIĘ PONOWNIE.
AVON GLIMMERSTICK WATERPROOF EYELINER – kredka w odcieniu „ice” czy jakoś tak, czyli biała. Nie przydała mi się, więc nie oceniam, ale NIE KUPIĘ PONOWNIE.
TOO FACED MASKARA BETTER THAN SEX – tusz do rzęs, o którym pisałam tutaj i który oceniłam dość negatywnie, ale niejako „zmieniłam” zdanie. Fakt, że gdy była „mokra” zachowywała się strasznie, ale gdy po dłuższym czasie (miesiącu!) podeschła, to naprawdę pięknie podkreślała rzęsy, były wręcz spektakularne i nakładana jedynie na górne rzęsy nie osypywała się. Gdy zobaczę jeszcze wersję miniaturową, to MOŻE KUPIĘ PONOWNIE.
INGLOT POMADA DO BRWI 12 – odcień tej pomady okazał się być niestety strasznie rudy i nie mogłam stosować go solo, bo dziwnie wyglądał. Musiałam mieszać ją z innymi produktami, aż w końcu całkiem o niej zapomniałam i zaschła. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
BALSAM KULKA Z BIEDRONKI O ZAPACHU MLECZNEJ CZEKOLADY – uwielbiałam ją! Jako czekoladoholiczka co rano obficie smarowałam się tą pomadką i wąchałam z przyjemnością. Była naprawdę czekoladowa i dobrze pielęgnowała usta, choć to nie był ciężki produkt na noc, a jedynie „do torebki”. KUPIĘ PONOWNIE.
PŁATKI KOSMETYCZNE BEBEAUTY – płatki, których używam ostatnio najczęściej. Szału nie ma, ale KUPIŁAM PONOWNIE.
PALETA CIENI RUBY ROSE – chyba każda z nas miała kiedyś jakąś paletkę RUBY ROSE ;) Charakteryzują się mnogością odcieni i śmiesznie niskimi cenami. Idealne dla osób początkujących, by potestowały cienie o różnej kolorystyce, choć zawierają głównie „perły”. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
Tym samym kończę listopadowe denko, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam? ;)
To serum siarkowe jest dosyć przeciętne... mam je ale też nie kupię ponownie.
OdpowiedzUsuńSwego czasu często kupowałam peelingi joanny;)
Zgadzam się, serum jest przeciętne ;)
UsuńNo no spore denko :) Mam tą pomadę do brwi i jestem z niej bardzo zadowolona,ale odcień sama sobie dobrałam.
OdpowiedzUsuńJa chyba wolę cień z Bell od tej pomady :P
UsuńLubię dwufazowe płyny z Bielendy, moim ulubionym jest wersja z bawełną. Polecam Ci płyn micelarny z serii Expert Czystej Skóry, rewelacja. Miałam kiedyś palety Ruby Rose, ale teraz stawiam raczej na jakość, nie na ilość.
OdpowiedzUsuńMicela znam i uwielbiam ;)
Usuńszkoda ze kolor pomady okazal sie zly, ja bardzo inglota chwale:)
OdpowiedzUsuńMi jakoś ta konsystencja nie podchodzi :P
UsuńA mi się zapach arbuzowego żelu Balea bardzo podobał :))
OdpowiedzUsuńTo dobrze :)
UsuńA ja bardzo lubię tę pomadkę z Wibo :) Z kolei u mnie nie sprawdziła się ta druga seri amatowych pomadek z Lovely chyba, które są bardzo chwalone. U mnie one powodują ogromne wysuszenie, ale ta Wibo bardzo dobrze mi się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńTych starszych pomadek z Lovely nigdy nie miałam ;)
UsuńAle świetne denko ! Ładnie poszalałaś ;) Ale parę bubelków widzę Ci się trafiło ;(
OdpowiedzUsuńKocham Pianki z Balea ♥ Ja z kolei Arbuzowy żel zBalea uwielbiałam ;)
Buziaki
Dzięki ;) Balea ogólnie ma bardzo fajne produkty ;)
UsuńTeż nie polubiłam tej pomadki z Wibo.
OdpowiedzUsuńByła ok, ale poznałam lepsze ;)
UsuńZNam tylko krem z Estee Lauder :D
OdpowiedzUsuńTo już coś :D
UsuńMnóstwo tego zużyłaś, znam tylko płatki z Biedronki, które o dziwo nawet lubię ostatnio :)
OdpowiedzUsuńPłatki są ok :)
UsuńSporo Ci się tego uzbieralo :)
OdpowiedzUsuńTrochę tego jest ;)
Usuńno, no duzo rzeczy wartych zakupu jak widze
OdpowiedzUsuńI całe szczęście ;)
UsuńJa nigdy nie miałam palety Ruby Rose, jakoś nigdy mnie nie przekonały ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam lata temu i teraz też skądś mi się przyplątała ;)
UsuńTę pomadkę z Wibo kiedyś chciałam kupić, ale własnie nie było tego odcienia... Czyli nie ma czego żałować :)
OdpowiedzUsuńPomadka jest ok, ale wolę inne ;)
Usuńpięknie Ci poszło. Ja te peelingi joanny lubię na wyjazdy. Chusteczki tami też używam, wczesniej sięgałam po alouette ale je wycofali:(
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Uzależniłam się chyba od chusteczek Tami ;)
UsuńA ja lubię te peelingi Joanna, starczają mi na więcej użyć :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie :)
UsuńCC z Bell uwielbiam, arbuzowy żel też polubiłam choć zapach faktycznie trochę sztuczny ale i tak jest ok ;) odżywka L4L miałam i sprawdziła się choć znam tańsze odpowiedniki które lepiej działają ;)
OdpowiedzUsuńCC Bell to jak dla mnie ideał ;)
UsuńAleż duże denko :) U mnie oczywiście również płatki BeBeauty. Lubię żele Balea za ich zapachy, ale tej wersji nie miałam.
OdpowiedzUsuńTeż lubię żele Balea, ale ta wersja mi jakoś nie podeszła ;)
UsuńŚwietnie Ci poszło! Jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńTo mydło o zapachu gruszki i śliwki brzmi smakowicie <3
Dzięki ;) A mydełko pachniało obłędnie ;)
UsuńTeż miałam ten peeling Joanny, zapach rzeczywiście fajny, ale przez skład na pewno do niego nie wrócę :(
OdpowiedzUsuńNa skład nawet nie spojrzałam :p Przy 4-5 użyciach nawet się nie opłacało czytać :D
UsuńJuż wiem, że dorwę ten peeling myjący z kawą. Kawowe zapachy w kosmetykach lubię i to bardzo. Może i jest mało wydajny, ale z drugiej strony jest tani. Za to balsamik kulkę z Biedronki chcę kupić. Fajna sprawa no i działa dobrze. Jestem za! :) Kupuję w ciemno! Za to gdyby Better Than Sex była tańsza...
OdpowiedzUsuńPozdrowionka cieplutkie :)
Balsamów do ust Biedronki używam codziennie ;)
UsuńSporo tego ;) Osobiście arbuzowy żel z Balea polubiłam ;)
OdpowiedzUsuńMi jako nie podszedł, co zrobić :P
UsuńCiągle zapominam o zakupie tego szamponu z Yves Rocher. Już kilka pozytywnych opinii o nim czytałam.
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiałam kiedyś te peelingi z joanny..genialne zapachy ale faktycznie są mało wydajne i cenowo się nie opłacają.
Mi chyba wszystkie żele na bazie SLSów wysuszają skórę więc jeśli już coś mam to staram się używać zamiennie z innymi produktami. Zapachu arbuza w kosmetykach nigdy nie lubiłam..jak dla mnie jest bardzo kiepsko kopiowany.
No to chyba jestem jedyną osobą, która palet Ruby Rose nie miała.. ale za to pamiętam jak zazdrościłam ich koleżankom :-D miałam na nie ochotę ale te perłowe cienie nie były w moim typie i nigdy nie mogłam się zdecydować na jakąś konkretną wersję..na szczęście :-)
Masz rację, chyba własnie to jest ten problem, że zapach arbuza trudno wiernie oddać ;)
UsuńTe małe peelingi lubię, chociaż zgadzam się, że szybko się kończą. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo szybko ;)
UsuńLubię te peelingi z Joanny i mimo, że nie są wydajne, to idealne do zabrania w podroż :)
OdpowiedzUsuńW podróż faktycznie w sam raz ;)
Usuńnie zawsze te pudełka mi się podbają, a tu zawartość jest super
OdpowiedzUsuńJakie pudełka? ;)
UsuńBardzo dużo ciekawych kosmetyków :) Ten peeling z kawą i tak kiedyś wypróbujemy :)
OdpowiedzUsuńPeeling z kawą pachnie sympatycznie :)
UsuńSporo tego. I pewnie jak na złośc wszystko skończyło Ci się w jednakowym terminie :P
OdpowiedzUsuńU mnie nie ma "jak na złość", bo tonę w zapasach kosmetycznych :D
Usuńsporo tego, ale chyba nic nie znam :)
OdpowiedzUsuńTeż tak często mam ;)
UsuńU mnie rexona się nie sprawdziła;)
OdpowiedzUsuńNie każda mi się sprawdzała ;)
UsuńLubię ten krem CC z Bell, ale kiedy na zewnątrz są cieplejsze klimaty niż teraz ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńSporo tego, ale żadnego z tych produktów nie miałam.
OdpowiedzUsuńOj, sporo wyszło ;)
UsuńW końcu muszę się zaopatrzyć w tech chusteczki tami. Przy najbliższej wizycie w rossmannie wylądują w koszyku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOby Ci się spodobały ;)
Usuńuwielbiam Twoje denka, wlasnie mi przypomnialas ze musze isc do rosmana:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło ;))
UsuńWow, sporo rzeczy się zebrało :P Znam ten szampon Yves Rocher - mam jego wersję wygładzającą :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo
Oj, sporo :D
UsuńSpore denko :))
OdpowiedzUsuńZgadzam się ;))
UsuńJa robię sama peeling kawowy i nic mu nie dorówna ! Co najwyżej tej z bodyboom ale ta cena xD
OdpowiedzUsuńKiedyś też chciałam zrobić, ale oczywiście skończyło się na chceniu :P
UsuńA ja wolę jednak Wibo niż K*Lips która z moich ust znika w tempie natychmiastowym. Jestem nią zawiedziona :(
OdpowiedzUsuńO proszę, każdy ma swoje doświadczenia ;)
UsuńUwielbiam te szampony z Yves Rocher! Nie są jakieś drogie a spisują się wspaniale ;)
OdpowiedzUsuńJa już tęsknię za wersją Volume :P
Usuńwiększość jednak na nie, wychodzi na to, że nie kupisz ponownie...sporo tych minusów w tym zestawieniu
OdpowiedzUsuńCzęść z tych rzeczy jest ok, ale szukam jeszcze lepszych ;)
UsuńW liceum często kupowałam te peelingi Joanny, teraz już po nie nie sięgam. Szkoda, ze tak dużo produktów się nie sprawdziło..
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie się nie sprawdziły, po prostu wolę inne, więc nie będę ściemniać, że kupię ponownie ;)
UsuńJa musze dorwać te pomadke z Wibo :) ten kolor jest piekny:)
OdpowiedzUsuńdokładnie, kolor obłędny :)
UsuńO tak, odcień jest super :)
UsuńAle sporo :) Chociaż nic mnie nie oczarowało ;)
OdpowiedzUsuńTrochę mi się zdenkowało, to fakt ;)
UsuńKurczę, szkoda, że mi ten szampon YR Volume objętości nie robi... :/
OdpowiedzUsuńMuszę dorwać w takim razie krem CC Bell i mydło Linda gruszkowe, bo mnie zaintrygowały. :)
A palety Ruby Rose niegdy nie miałam. ;)
Zarówno CC jak i mydełko podbiły moje serce ;)
UsuńJej ale dużo tego i praktycznie nic nie znam poza serum z Barwy i płatkami kosmetycznimi :D
OdpowiedzUsuńCzyli jednak trochę znasz :))
UsuńWłaśnie zastanawiałam się nad zakupem pomadki z Wibo, szkoda, że wysusza, może z jakimś masełkiem potestuję :)
OdpowiedzUsuńPomadka jest piękna, ale wolę inne ;)
UsuńMnie niestety ten szampon Yves Rocher uczulał, swędziała mnie po nim skóra głowy. Żałuję, bo też mi się podobał efekt, ale u mnie rzadko kiedy coś powoduje swędzenie, więc muszę się trzymać od niego z daleka :/
OdpowiedzUsuńA ta hialuronowa Clarena jaki miała zapach? Babciny, pudrowy? Z tym właśnie kojarzą mi się ich kosmetyki, dlatego po kilku próbach jakoś nie miałam ochoty na więcej.
Też mam trudną relację z maskarą Too Faced :) z jednej strony koszmarne osypywanie (u mnie nie przestała tego robić), a z drugiej super efekt po podeschnięciu :)
Faktycznie Clarena pachnie dość "babcinie", takim tradycyjnym kremem ;) A mnie niemal wszystkie szampony uczulają, a ten YR Volume nie ;) I bądź tu człowieku mądry :D
UsuńToz to prawdziwe dno! :D Ja nie potrafie denkowac nic a nic :(
OdpowiedzUsuńTrzeba być konsekwentnym i otwierać tylko jedno opakowanie danej kategorii produktów, czyli jeden żel pod prysznic, jedno mydło, jeden krem, itp ;)
UsuńTeż mi się tak kojarzy, że Ruby Rose trzymały mi się na powiekach idealnie ;)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
OdpowiedzUsuń