Założyłam sobie jako blogowy cel, by wyławiać perełki z kosmetycznego oceanu, ponieważ zauważyłam, że marki lubią zalewać rynek falą dziwnych produktów, które nie wiadomo do czego mają służyć. Tak zwane „ni pies, ni wydra” ;) Właśnie dziś nadszedł dzień podsumowań zeszłorocznych poszukiwań produktów do makijażu godnych uwagi. Muszę przyznać, że miniony rok obfitował w naprawdę ciekawe produkty do makijażu i często były to kosmetyki w bardzo przystępnych cenach. Jeśli jesteście ciekawi, jakie kosmetyki królowały w mojej toaletce w minionym roku, to zapraszam!
ULUBIEŃCY 2016 ROKU – KOLORÓWKA
PODKŁAD: CATRICE HD LIQUID COVERAGE
W przypadku podkładu z Catrice obietnice producenta mają swoje potwierdzenie w rzeczywistości – po nałożeniu podkładu od razu widać, że tworzy on naszą drugą (lepszą!) skórę dając przy tym delikatne matowe wykończenie. Początkowo obawiałam się tego, że będzie przesuszał moją suchą cerę, ale przy regularnym aplikowaniu kremu nic takiego nie miało miejsca! Podkład HD Liquid Coverage ma mocno płynną konsystencję, a jednocześnie naprawdę dobrze kryje (nie potrzebuję przy nim korektora!). Nie bez znaczenia pozostaje również wygląd i sposób wykonania buteleczki z pipetą – design opakowania przypomina opakowania marek luksusowych. Dużym atutem jest również cena, ok. 30 zł. O podkładzie pisałam tutaj.
PRODUKT DO KONTUROWANIA: INGLOT PUDER DO MODELOWANIA TWARZY HD NR 505
Pisałam o nim w poście o kosmetycznych ideałach. Zdania nie zmieniłam – jest to najlepszy odcień do konturowania, jaki kiedykolwiek miałam. Nr 505 to puder utrzymany w chłodnej tonacji, ale nie wpada w szare tony, nie wygląda na twarzy jak „brud”. Nazwałabym go najbardziej „neutralnym” pudrem do konturowania. Pasuje zarówno do jaśniejszych jak i ciemniejszych karnacji. Nałożony pod kości policzkowe w naturalny sposób wysmukla twarz. Jest to produkt, który „robi swoje” jednocześnie nie rzucając się w oczy. Mam już trzecie opakowanie, a to tylko potwierdza świetne właściwości tego produktu ;)
BAZA POD CIENIE: MAYBELLINE COLOR TATOO CREME DE ROSE
Jak na razie jedyny odcień Maybelline Color Tattoo, który bez problemu utrzymuje prasowane i sypkie cienie na moich tłustych powiekach. Ten cień w kremie nie jest typowo kremowy i masełkowaty, a gumiasty i tępy w rozprowadzaniu. Chyba właśnie te cechy sprawiają, że tak łatwo nie poddaje się ludzkiemu sebum i zagruntowany cieniem KOBO trzyma się na mur-beton od rana do nocy. Przetestowałam już mnóstwo baz pod cienie i właśnie Creme de Rose był z nich wszystkich najskuteczniejszy. Dlatego też Maybelline Color Tattoo również okazał się być moim kosmetycznym ideałem. PS. Piękne szklane i ciężkie opakowanie chwyta za serce od samego patrzenia ;) O mojej kolekcji Maybelline Color Tattoo pisałam tutaj.
MASKARA: TOO FACED BETTER THAN SEX
Największe zaskoczenie dzisiejszego zestawienia. Jeszcze nie tak dawno zjechałam tę maskarę z góry na dół tutaj. Jednak, gdy poleżała chwilę w kącie po tym, jak się na nią obraziłam, dziwnym trafem nabrała „mocy urzędowej” i w końcu zaczęła dawać efekty! Gdy tusz porządnie zgęstniał, bardzo szybko malowało się nim rzęsy, a efekt, jaki dzięki niej uzyskałam był najbardziej spektakularny ze wszystkich tuszy w 2016 roku. Trochę byłoby to za mało jak na ulubieńca roku, ale szalę korzyści przeważył fakt, że mini-wersja maskary wystarczyła mi na kilka miesięcy użytkowania, tak jak każda inna maskara pełnowymiarowa, a 50 zł za tusz (miniaturowy, ale działający jak pełnowymiarowy), to jednak nie tak dużo i byłabym skłonna kupić go ponownie, gdy wykończę swoje zapasy. Efekt grubych i maksymalnie wydłużonych rzęs jest tego wart! Dodam jeszcze, że u mnie masakra nie osypywała się tak jak u niektórych dziewczyn, a nakładam ją na górne i dolne rzęsy.
CIENIE DO POWIEK: KOBO MONO EYESHADOW
Paletka cieni z KOBO również pojawiła się w kosmetycznych ideałach. Moim niekwestionowanym ulubieńcem jest odcień 145 Sandy Beach (ten beżowy), ponieważ idealnie „zagruntowuje” mi bazy pod cienie i ma świetne krycie (zakrywa wszelkie żyłki na powiekach). Wciąż nakładam go na powieki codziennie i pod każdy makijaż oka ;) Jeśli się nie mylę, to ten sam egzemplarz cienia mam od roku przy codziennym użytkowaniu! Kolekcja „mono eyeshadow” zawiera cienie matowe, natomiast „fashion eyeshadow” połyskujące. Paletkę widoczną na zdjęciu można zaprojektować samemu poprzez dokupowanie wkładów (w mojej znajdują się 4 matowe odcienie: 145 Sandy Beach (beż), 106 Papaya Shake (brzoskwinia), 117 Caffe Latte (delikatny brąz) i 116 Dark Chocolate (ciemny brąz)). Cienie są bardzo dobrze napigmentowane i mają suchą konsystencję. Utrzymują się na moich tłustych powiekach bez problemu cały dzień (na bazie!).
KREDKA DO BRWI: ESSENCE EYEBROW DESIGNER 04 BLONDE
Kolejne zaskoczenie w dzisiejszym zestawieniu, czyli kredka do brwi z Essence. Czemu zaskoczenie? Ponieważ kredka z tej serii kiedyś mi… spleśniała! Pisałam o tym tutaj. Jednak w sytuacji, gdy tak ciężko dobrać sobie odpowiedni odcień kredki do brwi, to nie ma co wybrzydzać, trzeba brać, co dają ;) A odcień 04 Blonde okazał się być dla mnie idealny: nie za ciemny, nie za jasny, nie za ciepły, nie za chłodny. Na dodatek bez problemu „rysuje” po brwiach i utrzymuje się na nich niezależnie od pogody (zawsze utrwalam dodatkowo brwi żelem!). Kupiłam kolejny egzemplarz, bo obecny zużyłam niemal do samego końca ;)
POMADKA DO UST: LOVELY K’LIPS
Jeden z bardziej kontrowersyjnych produktów w 2016 roku. Wszystko za sprawą opakowania, które jest jakby „skopiowane” z opakowań produktów sygnowanych przez celebrytkę Kylie Jenner. Postanowiłam jednak być ponad tym i przetestować pomadki K’Lips. To był strzał w 10! Wybrałam odcienie Pink Poison i Lovely Lips, o czym pisałam tutaj. Pomadki, tak jak obiecywał producent, mają matowe wykończenie, a konturówki do nich dołączone są idealnie dobrane kolorystycznie i mają naprawdę wysoką jakość. Suną po ustach niczym masełko i są nieziemsko napigmentowane. Same pomadki mają kremową konsystencję i łatwo aplikuje się je na usta. Co prawda nie są to produkty „long lasting”, ale na moich ustach utrzymywały się naprawdę dobrze. Jestem na tak!
BRONZER: TOO FACED CHOCOLATE SOLEIL
„Czekoladka” od Too Faced okazała się być idealna do ocieplania cery i pogłębiania oraz „rozmycia” wcześniej wykonanego za pomocą Inglota 505 konturowania. Bronzer ma ciepłą tonację, ale nie wygląda na mojej cerze „pomarańczowo”, świetnie wtapia się w makijaż. Jest trwalszy od Bahama Mama i nie robi plam przy aplikacji. Jest odpowiedni do „normalnych” i ciemnych karnacji, natomiast dla „bladziochów” zapewne lepiej nadawałaby się wersja „milk”.
KOREKTOR POD OCZY: BELL MULTI MINERAL ANTI-AGE CONCEALER
2016 rok obfitował w korektorowe buble. Najpierw zaliczył się do nich słynny korektor z Maybelline Instant Anti-Age, a później również wielbiony na YT korektor Collection Lasting Perfection. Prawda jest taka, że za sumę, jaką wydałam na te dwa korektory mogłabym kupić ok. 7 korektorów Bell w Biedronce i lepiej bym na tym wyszła. Korektor Multi-Mineral Anti-Age dobrze krył moje zasinienia pod oczami, a jednocześnie nie podkreślał zmarszczek i się nie warzył. Trzymał się na swoim miejscu przez cały dzień. Nie przesuszał okolicy pod oczami. Po co więc przepłacać? ;)
ZAPACH: BIES LA BELLA VITA
Miałam przyjemność testować ten zapach (który w Naturze dostaniecie za ok. 20 zł) z oryginalnym Lancome La Vie Est Belle i jak na mój nos oba te zapachy są niemal identyczne! Pachną słodko, ale zarazem świeżo, kwiatowo. Oryginał od Lancome po kilku godzinach „wypuszcza” bardziej świeże nuty zapachowe, BIES tego nie robi, ale oba zapachy utrzymują się u mnie jednakowo długo. Gdy używam BIES wszyscy wkoło pytają, kto tak ładnie pachnie ;) O tańszym zamienniku Lancome pisałam tutaj.
PUDER: TOO FACED AMAZING FACE FOUNDATION POWDER
Kolejny produkt marki Too Faced w dzisiejszym zestawieniu. Początkowo nie doceniałam tego pudru, ale jego siła tkwi w byciu „zwyczajnym”. Prawda jest taka, że teoretycznie puder Amazing Face niczym się nie wyróżnia od innych produktów na rynku. ALE… nie widać go na twarzy, nie matuje, ale też nie rozświetla, nie zmienia wyglądu naszej skóry, utrwala wszystkie podkłady, zgrywa się z wszystkimi podkładami i kremami jakie miałam, trzyma się cały dzień, jest nieskończenie wydajny (używam go rok, a nie widać nawet dna). Jakbym miała podać jakąś cechę szczególną tego pudru, to byłoby właśnie to, że zachowuje się, jakby go nie było ;) I w tym tkwi jego siła.
RÓŻ: MAKEUP REVOLUTION PALETKA PRASOWANYCH RÓŻY HOT SPICE
Paletka Hot Spice jest cieplejszym wariantem kolorystycznym, jaki oferuje nam marka Makeup Revolution. Jestem fanką „brzoskwiniowych”, a nie „różowych” róży, więc dla mnie był to wybór idealny. I choć nie używam zawartych w palecie wypiekanych rozświetlaczy, to wszystkie prasowane róże są u mnie w użytku. Mają naprawdę dobrą pigmentację, trzeba z nimi uważać i aplikować je miękkim pędzlem, by nie narobić sobie plam. Róże są bardzo wydajne, choć pylą. Po aplikacji trzymają się na mojej skórze cały dzień.
KREM KOLORYZUJĄCY DO TWARZY: BELL CC KREM
O kremach CC pisałam już w tym poście. Jakością opakowania może i nie powala, ale liczy się jego działanie. Krem CC ma delikatne krycie, które będzie odpowiednie dla osób niemających większych problemów z cerą. Krem jest delikatny, lejący i idealnie nada się dla osób z suchą cerą, ponieważ nie podkreśla żadnych suchych skórek. Odnoszę wrażenie, jakby nawilżał cerę i maskował wszelkie suche skórki. Utrzymuje się u mnie bez problemu cały dzień i idealnie zgrywa się z różem, bronzerem czy rozświetlaczem. Nie zapycha, nie wywołuje wysypu niedoskonałości. Ideał!
WIELKA NIESPODZIANKA: GOLDEN ROSE MINERAL TERRACOTTA POWDER NR 04
To jest chyba najsłynniejszy produkt z serii „ni pies, ni wydra”. Niby ma być pudrem, jednak po nałożeniu na dłonie wygląda na rozświetlacz, a po nałożeniu na twarz zamienia się… w bronzer. Magia, Panie, magia! Nie byłam początkowo przekonana do tego produktu i robiłam kilka podejść do stoiska Golden Rose w galerii, aż w końcu się zdecydowałam i nie żałuję! Bronzer w delikatny i nienachalny sposób ociepla karnację, nadając cerze przyjemną satynową poświatę. Skóra po jego aplikacji wydaje się być świeża i promienna. Czego chcieć więcej? ;) PS. Jak dla mnie nie jest to samodzielny produkt do konturowania!
To jeszcze nie koniec podsumowania minionego roku! Przygotowuję dla Was ulubieńców 2016 w kategorii gadżetów urodowych, których pojawiło się w minionym roku naprawdę sporo ;)
Fajnie, że tak dużo produktów zostało Twoimi ulubieńcami :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze, że są to produkty, których mogłabym używać codziennie aż do śmierci :P
UsuńZnam jedynie korektor z Bell :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się sprawdził? ;)
UsuńZnam tylko korektor z Bell i potwierdzam świetny. Natomiast musiałam z niego zrezygnować,bo czułam pieczenie pod oczami :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, coś musi Cię podrażniać w składzie :(
UsuńLubię puder Golden Rose, korektor Bell miałam kiedyś i byłam zadowolona :) Cienie Kobo również sobie chwalę, zaś Color Tattoo wylądowały w bublach roku :D
OdpowiedzUsuńW końcu nie wszystko musi być takie samo jak na mojej liście ;))
UsuńFajnie, że tusz z TF nabrał „mocy urzędowej”;) i pokazał na co go stać:).
OdpowiedzUsuńNie znam lepszego korektora niż ten z Bell <3. Najbardziej jestem z niego zadowolona późną wiosną, latem i wczesną jesienią, gdy jestem opalona, bo wtedy widać to konkretne rozjaśnienie strefy pod oczami. Zimą niestety odcień zlewa mi się z kolorem skóry, ale nie będę na niego narzekać z jednej prostej przyczyny - w ogóle nie wchodzi w zmarszczki:).
Zdecydowanie niewchodzenie w zmarszczki to największy atut tego korektora ;) Obecnie mam podobny z Bell HypoAllergenic, ale on niestety ciastkuje się od łez (łzawią mi oczy na mrozie) :P
UsuńPodkład oraz LOVELY K’LIPS mam w planach wypróbować.
OdpowiedzUsuńOby Ci się to udało :)
UsuńMiałam to kredkę do brwi i odcień też mi pasował :) ALE spleśniała aj....
OdpowiedzUsuńŻycie :P
UsuńZnam tylko Better Than Sex i u mnie od początku sprawdzał się świetnie ;)
OdpowiedzUsuńU mnie początki były trudne :P
Usuńbardzo mnie ciekawi bronzer z Inglota do konturowania :) Właśnie jestem na etapie szukania bronzera, chyba skuszę się na niego :)
OdpowiedzUsuńNie będziesz nim zawiedziona, to jest hit hitów ;)
UsuńNigdzie nie mogę dorwać tego podkładu z Catrice. Gdzie nie pójdę to albo nie ma mojego odcieniu, albo w ogóle ich nie ma na stanie. Szkoda. Będę szukać dalej. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńMartwię się, że gdy mi się skończy, to też się będę musiała znów naszukać :P
UsuńO niczym poza podkładem Catrice stąd nie słyszałam, ale za to ten muszę mieć :)
OdpowiedzUsuńPodkład Catrice to hit nie tylko na moim blogu ;)
UsuńMuszę w końcu wypróbować ten podkład Catrice ;)
OdpowiedzUsuńPolecam :))
UsuńMuszę w końcu wypróbować pudro bronzer Golden Rose 😊
OdpowiedzUsuńNiech Cię nie przerazi swatch zrobiony na ręce, bo na twarzy produkt prezentuje się zupełnie inaczej ;)
UsuńU mnie ten klips strasznie wysusza usta :(
OdpowiedzUsuńojeju to nie dobrze...
UsuńU mnie jakoś nie, może mam szczęście ;)
UsuńPodkład z Catrice dla mnie to bubel roku ;D Mascara Too Faced fajna przy jednej warstwie ale za te pieniądze spodziewałabym się czegoś lepszego ;) no ale Bi-es za mocno kopiuje co mi się nie podoba!
OdpowiedzUsuńBi-es kopiuje i to dobrze kopiuje :P
UsuńO wielu z tych produktów czytałam, ale jeszcze nie miałam przyjemności stosować.
OdpowiedzUsuńMoże w przyszłości się uda :)
UsuńTeż mam tłuste powieki i dla mnie color tatoo to porażka, wolę z bell cień kremowy wanted, który jest w biedronce ;)
OdpowiedzUsuńMam Bell Wanted, ale jeszcze nie wypróbowałam na powiece :P
UsuńMnóstwo ciekawych kosmetyków, większości z nich nie znam, więc będę miała co nadrabiać w nowym roku :) Ten magiczny puder z Golden Rose mnie kusi od dawna i w końcu muszę wypróbować też podkład z Catrice :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że podkład i puder nie są strasznie drogie ;)
UsuńCałkiem spora lista :)
OdpowiedzUsuńDo mnie podkład Catrice nie przemawia, za to mam kredkę do brwi Essence i bardzo ją lubię :)
Lista jest okrojona tylko do niezbędnych rzeczy :D
UsuńPodkład Catrice mam w zapasie.
OdpowiedzUsuńTo szybko otwieraj :D
UsuńMuszę się koniecznie skusić na ten podkład.
OdpowiedzUsuńKoniecznie ;))
UsuńKrem CC z bell uwielbiam :) tani i świetny :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńTez kilka razy podchodziłam do tego "bronzera" z GR w końcu się nie zdecydowałam. Jak na razie kupiłam podobny produkt z My Secret i jestem bardzo zadowolona więc myślę że ten z GR też by mi pasował.
OdpowiedzUsuńA podkład z Catrice użyłam zaledwie kilka razy i roztrzaskał mi się o podłogę :( Ta piękna szklana buteleczka rozpadła się na milion szkiełek, nawet nie było co zbierać :(
UsuńZawsze się boję, że kot mi zrzuci ten podkład :P
UsuńZnam tylko podkład z Catrice i jest moim absolutnym ulubieńcem ;)
OdpowiedzUsuńCzyli tak samo go lubimy ;)
UsuńMam wielką chrapkę na ten podkład!
OdpowiedzUsuńZnam kilka produktów. Reszcie muszę się poprzyglądać.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa na moim blogu. U mnie gadżet obserwatorzy coś ostatnio nie działa tak, jak powinien- dlatego jeśli chcesz zaobserwować powinnaś kliknąć na baner/obrazek:
" Kliknij tutaj jeśli...", który znajduje się pod gadżetem obserwatorzy.
Wydaje mi się, że wszystko działa u Ciebie poprawnie :)
UsuńPodkład Catrice to moje odkrycie grudnia a reszty nie miałam okazji sprawdzić:)
OdpowiedzUsuńPodkład Catrice jest naprawdę godny uwagi :)
UsuńI znowu ten HD... a nigdzie nie można go dostać :( chlip chlip... ;(
OdpowiedzUsuńZnam ten ból :/
UsuńNie miałam żadnego z nich, ale na kilka się czaję :D
OdpowiedzUsuńOby udało Ci się wypróbować :D
UsuńPiękny ten bronzer Golden Rose! Jak tylko go gdzieś spotkam to kupię :)
OdpowiedzUsuńAż trudno uwierzyć, że nic z tego jeszcze nie miałam :) Koniecznie muszę spróbować ten podkład z Catrice :) I powącham sobie jutro ten zapach :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy zapach Ci się spodobał ;)
UsuńTen korektor i krem cc z bell totalnie się u mnie nie sprawdziły :/
OdpowiedzUsuńOj, szkoda :(
Usuńsporo ulubieńców, ale niestety żadnego nie znam
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś poznasz, nigdy nie wiadomo ;)
UsuńZaciekawiłaś mnie brązerem Inglota, myślę, że kiedyś się na niego skuszę. Ciekawie też wygląda puder Too Faced. Osobiście znam korektor Bell i też uważam, że jest dobry, choć sama rzadko korektorów używam. Znam też brązer Golden Rose i bardzo go lubię, bo daje śliczne wykońćzenie na mojej cerze.
OdpowiedzUsuńInglot 505 to już hit youtuba :D Na początku w sklepie nie byłam do niego przekonana, aż w końcu zamówiłam on-line i przepadłam od pierwszego użycia :P
UsuńWiele rzeczy będę miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńTo super :)
UsuńLOVELY K’LIPS to coś co muszę kupić w tym roku!
OdpowiedzUsuńKoniecznie :D
UsuńNie znam w większości twoich ulubieńców. Od dłuższego czasu mam ochotę na pomadkę Lovely ale zawsze trafiam na pustą półkę ;)
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio już te pomadki są "normalnie" dostępne :)
UsuńHmm.. z Twoich ulubiencow moim jest tez tusz better than sex, ponadto widze ze bardzo lubisz te marke, podobnie do mnie. Na pewno siegne po fluid z Catrice, oraz K Lips z Lovely, zainteresowal mnie tez bronzer z Inglot, bo tenz Too faced mam i bardzo lubie. Spodobalo mi sie tez dziwactwo pudro/bronzero/rozswietlaczowe z Golden Rose ;)
OdpowiedzUsuńChyba też jesteś bronzerową sroczką :D
UsuńZarówno podkład Catrice jak i pomadka Lovely mnie bardzo kusi, ale niestety nie mogę znaleźć ich na półkach :(
OdpowiedzUsuńPomadki u mnie w Rossku już są normalnie dostępne, ale podkład niestety nie :P
UsuńNie znam nic a nic - wstyd :P Ciekawił mnie ten puder wypiekany z GR, ale jakoś obawiam się, że leżałby i się kurzył ;/ Mam już bronzer z Kobo i w ogóle go nie używam, a ten tym bardziej leżałby na dnie szuflady ;/
OdpowiedzUsuńSkoro nie przepadasz za bronzerami, to pewnie by tak było :P
UsuńHmm same perełki. Pomadkę z Lovely z checią kupię.
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńCiekawi mnie ta pomadka, podróbka Kylie. Ciekawe są odcienie.
OdpowiedzUsuńOdcienie mają naprawdę uniwersalne ;)
UsuńAż dziwne, ale tego Maybelline Color Tattoo jeszcze nigdy nie miałam. Nad pomadką z Lovely zastanawiałam się już kilka razy, ale jakoś zawsze nie mogę się zdecydować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję :)
Może w końcu się zdecydujesz ;))
UsuńTeż polubiłam ten tusz:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę daje ładny efekt :)
Usuńpiękne, moimi ulubieńcami tego roku są kosmetyki mineralne, muszę poznać kiedyś ten podkład z catrice
OdpowiedzUsuńU mnie podkłady mineralne się nie sprawdziły ;)
UsuńMam puder z Golden Rose i również bardzo go lubię ;)
OdpowiedzUsuńDaje niepowtarzalny efekt ;)
UsuńJa jestem w trakcie zużywania dopiero 2 opakowania pudru do konturowania - jest na prawdę dobry. =)
OdpowiedzUsuńJest świetny! :)
UsuńPodkład Catrice mnie zastanawia i Lovely pomadka :)
OdpowiedzUsuńTo hity ostatnich miesięcy ;)
UsuńLubię K Lips Lovely :) Kusi mnie trochę ten tusz Too Faced, ale nie wiem czy się na niego zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńMożesz zawsze kupić miniaturkę ;)
UsuńBardzo fajni ulubieńcy:) mamy bardzo podobne gusta:) Od dawna poluję na ten podkład z Catrice, mam nadzieję, że w końcu go dorwę:)
OdpowiedzUsuńTo miło :))
UsuńPodkład Catrice też trafił do grona moich ulubieńców 2016 roku, teraz muszę w końcu wypróbować ten krem CC z Bell :)
OdpowiedzUsuńKrem nie kryje tak jak podkład z Catrice, ale pięknie nawilża :)
UsuńOstatnio dorwałam w Biedronce zapach BIES odpowiadający CK ONE i miał niebywałą trwałość - nie mogłam go zmyć ze skóry wieczorem :P
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że K-lips są aż tak dobre by trafić do ulubieńców - chyba się zaopatrzę! :)
OdpowiedzUsuńhttp://laurawitkowska.blogspot.com/ <- nowy post z ulubieńcami pielęgnacyjnymi, dopiero zaczynam, liczę na rady i opinie :)
Cienie z Kobo kocham, pomadkę Lovely dopiero poznaję :) kusi mnie podkład Catrice ale jest ciężko dostępny
OdpowiedzUsuń