Witajcie! Nadeszła pora na najdłuższy wpis miesiąca, czyli denko, a w nim: produkty do pielęgnacji i jeszcze więcej kolorówki! W dzisiejszym denku pojawią się produkty wielu znanych marek - od Balea przez Yves Rocher po The Body Shop. Znajdą się wśród nich ulubieńcy i buble. Ponadto wartość zużytych produktów znów oscyluje wokół kwoty 600 zł! Wzbudziłam Waszą ciekawość? W takim razie zapraszam!
DENKO CZERWIEC 2017
BALEA ŻEL POD PRYSZNIC FROST FLOWER – zapachowy armagedon! Pisałam o nim w tym wpisie. Powinien pachnieć różą i marakują, a przypominał raczej woń leśnego odświeżacza do toalet. Zużyłam go na siłę , wylewając przy każdej kąpieli więcej i więcej, by szybciej się skończył :D NIE KUPIĘ PONOWNIE.
CIEN KREMOWY ŻEL POD PRYSZNIC MALINA I JAŚMIN – żele Cien zazwyczaj przelewam do dozownika na mydło w płynie i zużywam do mycia rąk, bo mają ładne zapachy, nie przesuszają tragicznie dłoni (choć oczywiście ich nie nawilżają) i mają śmiesznie niskie ceny – ok. 3 zł za 0,5L. Zapach malina i jaśmin spodobał mi się (bardziej wyczuwam w nim malinę). MOŻE KUPIĘ PONOWNIE, bo lubię testować nowe zapachy.
ISANA MYDŁO W PŁYNIE AHOJ MORZE! – to taki produkt, który ani ziębi, ani grzeje. Pachniał jakoś tak morsko, ale bez szału. Wolę bardziej owocowe zapachy. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
GARNIER MINERAL PROTECTION – fioletowa wersja tego antyperspirantu jakoś mnie nie porwała. Lepsza była różowa, choć również nie rewelacyjna. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
SYLVECO ZIOŁOWY PŁYN DO PŁUKANIA JAMY USTNEJ – fenomenalny płyn, po prostu fenomenalny! Nie wrzucam do blogowego denka tego typu produktów, ale ten naprawdę jest wart polecenia. Jeśli tak jak ja nie cierpicie mocnopalących alkoholowych płynów do płukania ust, po których aż łzy cisną się do oczu, to produkt Sylveco jest dla Was! Skład oparty jest na ekstrakcie z szałwii (działa osłaniająco), ekstrakcie z mięty, ekstrakcie z rozmarynu (działa łagodząco), ekstrakcie z goździków (czy Wam również w dzieciństwie na bolące zęby babcia kazała przygryzać goździki?), glicerynie, wodorowęglanie sodu (przywraca pH) i olejku miętowym. Idealnie odświeża oddech, jest skuteczny, a zarazem łagodny w smaku. Ma standardową pojemność 0,5L i kosztuje ok. 17 zł. KUPIĘ PONOWNIE.
YVES ROCHER SZAMPON VOLUME – czy naprawdę muszę się rozwodzić nad tym produktem? Mój zdecydowany włosowy must have, pisałam o nim tutaj. KUPIŁAM PONOWNIE.
NIVEA DWUFAZOWY PŁYN DO DEMAKIJAŻU OCZU – jest to wersja w kolorze różowym. Pisałam o niej w ulubieńcach maja. Bardzo skuteczna, szybko rozpuszcza makijaż oczu, bez podrażnień i bez pieczenia. Jedna z lepszych dwufaz jakie miałam (jeśli nie najlepsza). KUPIĘ PONOWNIE.
DENIVIT PASTA DO ZĘBÓW WHITE & BRILLIANT – pierwsza pasta do zębów na moim blogu. Oczywiście to nie przypadek, choć kupiona była faktycznie przypadkiem. Szukałam małej pasty do zębów na podróż i ta była najmniejsza (50 ml). W trakcie użytkowania okazało się, że bardzo ładnie wybiela zęby w optyczny sposób. Przy okazji nie podrażnia zębów. Jeśli potrzebujecie bielszych zębów przed wyjściem w miasto, to myślę, że warto spróbować. KUPIĘ PONOWNIE.
L’BIOTICA ZŁUSZCZAJĄCA MASKA DO STÓP – planuję osobny wpis na jej temat wraz ze zdjęciami w trakcie złuszczania. Napiszę dziś jedno – maska działa. MOŻE KUPIĘ PONOWNIE.
PALETKI SLEEK: VINTAGE ROMANCE, OH SO SPECIAL, AU NATUREL – niegdyś bardzo popularne paletki w blogosferze, obecnie już odeszły w zapomnienie. Najbardziej polubiłam wersję Oh So Special. Cienie były dobrze napigmentowane (niektóre jasne maty słabo) i się osypywały w trakcie aplikacji. Obecnie mam tyle paletek cieni, że raczej do nich nie wrócę, choć je lubiłam. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
BODY CLUB BALSAM DO UST MALINA – niestety nie posiadał daty ważności, trochę poleżał w zapasach i po otwarciu śmierdział. Wyrzucam bez testów. PS. Uwielbiałam wersję bananową i czekoladową tych balsamów.
KRYOLAN CINE WAX – profesjonalny wosk kosmetyczny, którego używałam kiedyś do utrwalania brwi. Obecnie wolę prostsze w obsłudze żele utrwalające. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
RIMMEL SCANDAL EYES CIENIE W KREDCE – niestety na moich tłustych powiekach nie trzymały się zbyt dobrze. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
ANNABELLE MINERALS CIEŃ MINERALNY CANDY – cień o przepięknym różowym odcieniu, gdy miałam go na powiekach, zbierałam komplementy. Był dobrze napigmentowany, bardzo dobrze się rozcierał i trzymał na moich tłustych powiekach. Myślałam, że skoro to minerałek, to nie będzie miał okresu ważności, ale niestety z biegiem czasu (po terminie) jego pigmentacja podupadła i coraz gorzej się go używało. Ogólnie oceniam go bardzo dobrze. MOŻE KUPIĘ PONOWNIE.
MAYBELLINE COLOR TATTOO CREME DE ROSE – moja ukochana baza pod cienie, pisałam o niej w porównaniu baz pod cienie tutaj. Idealnie zakrywa wszelkie żyłki i zaczerwienienia na powiekach, ładnie podbija kolory cieni i idealnie trzyma się na moich tłustych powiekach. KUPIŁAM PONOWNIE.
KIKO EYE BASE PRIMER – kolejna baza pod cienie z porównania baz na blogu. Uważam, że pod względem podbijania cieni jest lepsza od Maybelline Color Tattoo, ale niestety bazy KIKO w tej wersji nie ma już w asortymencie sklepu (są dwie nowe bazy), poza tym nawet wcześniej była trudno dostępna. Dlatego też NIE KUPIĘ PONOWNIE.
YVES ROCHER POMADKA KARITE – chyba najlepsza z wszystkich pomadek YR. Bardzo treściwa, rozprowadzała się niczym masełko, pięknie nawilżała i odżywiała usta, idealna na noc. KUPIĘ PONOWNIE.
EVELINE KOREKTOR ART. SCENIC – powróciłam do niego po dłuższej przerwie, jest całkiem poprawny, dobrze kryje, nie przesusza okolicy pod oczami, ale jednak wolę formułę korektora Bell Multi Mineral. Dlatego też NIE KUPIĘ PONOWNIE.
CATRICE HD LIQUID CAMOUFLAGE – według mnie to korektor zbyt przesuszający pod oczy, podkreśla wszelkie zmarszczki, ale nadaje się do kamuflowania zaczerwienionych skrzydełek nosa, itp., bo ma dobre krycie. KUPIŁAM PONOWNIE.
L’BIOTICA SERUM DO RZĘS ACTIVE LASH – nie wypowiem się na jego temat, bo używałam raz w tygodniu, jak sobie o nim przypomniałam. Mam kolejne opakowanie, postaram się je porządnie przetestować.
THE BODY SHOP KREM DO RĄK STRAWBERRY – pachniał średnio, przeciętnym jogurtem truskawkowym, więc był to zapach chemiczny. Na dodatek w ogóle nie nawilżał dłoni, więc trafił do drogich produktów niewartych swojej ceny. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
W7 MAKE UP AND GLOW – baza brązująca wzorowana na bazie Chanel. Lubiłam ją, była świetna do konturowania twarzy na mokro, choć bardziej nazwałabym ją produktem ocieplającym niż konturującym. Nie zapchała mnie. MOŻE KUPIĘ PONOWNIE.
KOBO CIEŃ ROSY BROWN – cienie Kobo bardzo lubię, mają zabójczą pigmentację i świetnie trzymają się na moich tłustych powiekach, jednak tego odcienia jakoś specjalnie nie używałam, więc NIE KUPIĘ PONOWNIE.
MY SECRET NATURAL BEAUTY FAIRY TALE – bardzo lubię paletki cieni My Secret, mają świetną pigmentację i są trwałe. Tej paletki nie ma już w sprzedaży.
KOBO CIEŃ DO POWIEK DEEP BLACK – według mojego testu jest to najbardziej czarny z wszystkich czarnych cieni w drogerii. I najlepiej napigmentowany! Niestety zaniechałam już robienia kresek na powiekach, więc NIE KUPIĘ PONOWNIE.
CIENIE MY SECRET, ESSENCE – jakieś prehistoryczne odpadki namierzone w toaletce. NIE KUPIĘ.
ESSENCE MAKE ME BROW – ten kolor był dla mnie zdecydowanie zbyt jasny, więc ciężko mi ocenić produkt. Na pewno nie utrwala zbyt mocno włosków, bardziej nadaje kolor.
CATRICE SLIM’MATIC ULTRA PRECISE BROW PENCIL – mega precyzyjna kredka do brwi, mój brwiowy must have, pisałam o niej w poście o zawartości mojej toaletki oraz we wpisie o produktach marki Catrice godnych polecenia. Stosunkowo szybko się zużywa w porównaniu do innych produktów. KUPIŁAM PONOWNIE.
BEBEAUTY PŁATKI KOSMETYCZNE – to te „duże” płatki, tym razem były chyba kwadratowe (kupuję zamiennie kwadratowe i owalne). Uwielbiam je, idealnie zmywa mi się nimi makijaż twarzy. KUPIŁAM PONOWNIE.
BEAUTY FORMULAS TEA TREE - płatki oczyszczające na nos, u mnie spisują się wzorowo. Zawsze po zerwaniu płatka widzę „brudy” wyciągnięte z porów. KUPIĘ PONOWNIE.
NIVEA CARE LEKKI KREM ODŻYWCZY – byłam nim pozytywnie zaskoczona, bo wcale nie był taki lekki. Odniosłam wrażenie, że był treściwy i dobrze nawilżył moją skórę. MOŻE KUPIĘ.
ZIAJA MASKA NAWILŻAJĄCA Z GLINKĄ ZIELONĄ – kolejny produkt, który przyjemnie mnie zaskoczył. Moja cera nie cierpi glinek, a już na pewno nie cierpi tych „mocnych”. Jednak w masce Ziai działanie glinki jest idealnie zrównoważone przez inne nawilżające składniki. Po użyciu maseczki moja cera była oczyszczona i złagodzona jednocześnie. KUPIĘ PONOWNIE.
Pozostałe denka z 2017 roku:
Bardzo podoba i się Twoje podsumowanie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, to miłe :)
UsuńZ większością Twoich opinii się zgadzam (oczywiście przy produktach, które również miałam ;)), jedynie Color Tattoo u mnie się nie sprawdzają - ani jako baza, ani jako cień.
OdpowiedzUsuńPamiętam o tym ;)
UsuńKrem truskawkowy kusi i kusi :) szkoda, że się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Paletki Sleek bardzo kusiły przez jakieś dwa lata, ale jak dotąd na żadną się nie skusiłam :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie denko gigantyczne !! :D
OdpowiedzUsuńGiga denko, to przyznaję :) Znam obydwa korektory Catrice i Eveline, ten Eveline już skończyłam i raczej też nie wrócę, mimo że był w porządku. Bardziej pasuje mi Catrice. Znam też płatki Bebeauty i tak jak ty lubię i te owalne i kwadratowe, są świetne. A ten krem z Nivea też miałam okazję testować właśnie z próbek, ale mi nie podpasował niestety ;/
OdpowiedzUsuńW sumie to tylko próbki, więc mogłoby być różnie z tym kremem ;)
UsuńNo spore to denko. Zwłaszcza wywalona kolorówka;)
OdpowiedzUsuńKiedyś trzeba się jej pozbyć :D
UsuńAle ogrom :D. Swego czasu faktycznie był szał na sleek'a, a teraz w sumie rzadko można trafić jakiś nowy post o ich paletkach :)
OdpowiedzUsuńO kurcze, faktycznie trochę tego Ci się nazbierało :) ciekawe jakby wyglądało wszystko na jednej fotce :D
OdpowiedzUsuńby się nie zmieściło xd
UsuńDokładnie, byłoby ciężko to uchwycić :D
UsuńAle ogromna ilość! Rzeczywiście jakoś Sleek stał się ostatnio mniej popularny w blogosferze i na Youtube :)
OdpowiedzUsuńświetnie Ci poszło, tez lubię Oh so special
OdpowiedzUsuńBrawo Ty! Bardzo dużo tego nazbierałaś :)
OdpowiedzUsuńDzięki :D
Usuń
OdpowiedzUsuńMatko ale denko! :D sama muszę pomyśleć o takich wpisach, chociaż denkowanie idzie mi opornie ;)
Jak się człowiek nauczy, to potem denka same się robią :D
Usuńale dużo fajnych rzeczy! :)
OdpowiedzUsuńO jeny, ile ciekawych produktow. Wiele z tych bym z checia wyprobowala :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę dużo zużyłaś :)
OdpowiedzUsuńLubię żele Balea, ale faktycznie nie każdy zapach to strzał w dziesiątkę :D
OdpowiedzUsuńperfect post dear :)
OdpowiedzUsuńkisses,
Tijana
https://www.instagram.com/tijamomcilovic/
http://itsmetijana.blogspot.rs/
sporo paletek, za szamponami z YR nie przepadam
OdpowiedzUsuńTak dużo kosmetyków, a ja właściwie żadnego nie miałam. Ale właśnie zamówiłam sobie ten korektor z Catrice, jestem ciekawa, jak się u mnie sprawdzi ;)
OdpowiedzUsuńOgromne denko, a ja znam tylko antyperspirant z Garnier, korektor z Eveline i cień w kremie z Maybelline ;) I wszystkie dobrze mi się sprawdzają ;) Chociaż do korektora nie wracam, bo ma zbyt małe krycie.
OdpowiedzUsuńTeż do korektora już nie wrócę, bo znam lepsze ;)
UsuńJedno wielkie 'WOW'! Bardzo lubiłam paletki Sleeka. Wprawdzie teraz rzadziej z nich korzystam, ale jeszcze zostawiam. Chyba z sentymentu :)
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam z moimi :P
UsuńZaszalałaś z tym denkiem ;) korektor catrice kompletnie nie sprawdza się u mnie, produktów isana unikam jak ognia ;) za to żele cień uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńHahaha :D u mnie ten żel balea wywoływał takie same odczucia zapachowe :D maskę lbiotica bardzo lubię, mydełka isana też chociaż tego wariantu nie znam;)
OdpowiedzUsuńŚmierdziuch z tego żelu :D
Usuńwiększości kosmetyków niestety nie znam
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię mydełka z Isany, też często zmieniam ich zapachy;)
OdpowiedzUsuńOgromne denko! Przypomniałaś mi o konieczności zrobienia porządków wśród kosmetyków <3 Spodobała mi się Paletka Sleek Vintage Romance ;-)
OdpowiedzUsuńPaletka ma cudne odcienie fioletu :)
Usuńmam chęć na te złuszczające skarpetki!
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie: http://thewomenlife.blogspot.com/
Imponująca wartość:)
OdpowiedzUsuńJakimś cudem się uzbierało ;)
UsuńO mój ulubiony szampon Yves Rocher ;)
OdpowiedzUsuńU Ciebie denko jak zwykle na bogato :D Jest co oglądać :)
OdpowiedzUsuńDosłownie na bogato, w końcu teoretycznie poszło 600 zł :D
UsuńAle Ci się tego uzbierało ;D płyn do płukania Sylveco mam w planach kupić :)
OdpowiedzUsuńJest boski!
UsuńKilka produktow przewinelo sie rowniez przez moje zapasy. Pokazne Denko :)
OdpowiedzUsuńSporo tego, ja skusiłam się na te plastry na nos, mam nadzieję, że też się spiszą ;)
OdpowiedzUsuńOby!
UsuńOłowek do brwi Catrice kupuję niezmiennie od kilku lat - jest dla mnie idealny!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że istnieje już kilka lat :D
UsuńFaktycznie bardzo duże denko :) Przygotowanie go musiało sprawić Ci wiele czasu :D
OdpowiedzUsuńJak każde denko jest czasopochłaniaczem :D
UsuńŻale mi tych palet sleeka, ale takie porządki są potrzebne, kiedyś planowałam zakup Oh So Special., ale przeszło mi. Obecnie mam tylko jedną paletę zoeva en toupe i w zupełności mi wystarcza. Rzadko po nią sięgam.
OdpowiedzUsuńLubię En Taupe ;)
UsuńDenko faktycznie robi wrażenie! Muszę koniecznie zrobić porządki w mojej kolorówce, bo czuję, że pozbierało się już sporo produktów, które niepotrzebnie zajmują miejsce, a i tak nigdy po nie nie sięgam. Muszę koniecznie wypróbować polecany przez Ciebie szampon YR!
OdpowiedzUsuńCzystki są dobre, lubię mieć więcej miejsca w toaletce, bo mogę wszystko na nowo poprzestawiać :D
UsuńMiałam ten żel Balea i bardzo go lubiłam, z resztą jak praktycznie wszystkie :)
OdpowiedzUsuńnigdy się nie zastanawiałam jaką wartość mają moje denka:P
OdpowiedzUsuńMoże pora podliczyć :D
UsuńMYDŁA z ISANY oraz ŻELE z BALEA bardzo sobie cenię i w miarę często po nie sięgam.
OdpowiedzUsuńja miałam swego czasu fazę na cienie sleek. ale wszystkie sprzedałam:)
OdpowiedzUsuńPaletki ze sleeka pierwszy raz kupiłam parę miesięcy temu i całkiem je polubiłam mimo osypywania się :) wolę je bardziej od paletek make up revolution :)
OdpowiedzUsuńChyba też je wolę od MUR ;)
UsuńBardzo pracochłonny post! super sprawa :) świetne rzeczy!
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Dzięki ;)
Usuńmiałam ten Dwufazowy płyn do demakijażu Nivea. Bardzo dobry jest :)
OdpowiedzUsuńKusiły mnie paletki Sleek'a ale zawsze jakoś nie mogę żadnej wybrać nie trafiają do mnie w 100% :/
OdpowiedzUsuńBaardzo fajny post, lubię takie czytać :)
Miło mi to słyszeć ;)
UsuńMam Vintage Romance i całkiem ją lubię :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę ogromne te Twoje denko ;) JA także lubiłam pastę Denivit ;) Ale znalazłam jeszcze lepszą ;)
OdpowiedzUsuńJaką? :D
UsuńTo się nazywa denko gigant :D
OdpowiedzUsuńTeż lubię te kwadratowe płatki z bebeauty :)
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś tak podliczyć moje zużycia.
OdpowiedzUsuńAntyperspirat Garniera używałam i jest ok. Używałam wersji różowej, ale i tak wole z Nivea.
OdpowiedzUsuńPaletę Sleek mam. Bardzo podobają mi się odcienie polerki, ale większość kolorów, szczególnie błyszczące się są słabo napigmentowane. Dodatkowo tak jak mówisz, osypują się.
Zaciekawiły mnie produkty YR.
Markę Catrice bardzo lubię, a o cieniach Kobo słyszałam wiele dobrego. :D
Nie miałam dawno antyperspirantu z Nivea ;)
UsuńOgromne denko,wiele z tych kosmetyków stosowałam i tak naprawdę bardzo podobne mma zdanie na ich temat :)
OdpowiedzUsuńU ciebie jak zawszę spore denko ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam denko!!
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie: http://thewomenlife.blogspot.com/
Spore porządki w cieniach 💪🏻 U mnie Scandal Eyes też się za bardzo nie sprawdziły 😅
OdpowiedzUsuńNo faktycznie, ogromne denko - widzę, że wywaliłaś spoko kolorówki, też powinnam zrobić remanent ;)
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas trzeba :D
UsuńSpore denko kochana:D,nic z tych rzeczy nie testowałam:)
OdpowiedzUsuńAle dużo kosmetyków zużyłaś w czerwcu ;)
OdpowiedzUsuńSpore to denko, w sumie z tymi kremami z TBS tak jest, bardziej opłaca się kupić masło do ciała - lepiej działa na ręce niż krem :)
OdpowiedzUsuńTylko ciężko nosić w torebce masło :D
UsuńJak tego dużo! A ja znam tylko kilka rzeczy :D
OdpowiedzUsuńwłaśnie zakupiłąm garniera
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam żadnego z tych kosmetyków i teraz już wiem, po które na pewno nie sięgać. Szkoda tylko, że aż tyle się Tobie nie sprawdziło :/
OdpowiedzUsuńWow, ale tego dużo:-)Ciekawe czy u mnie się sprawdzą. Isana mydło w płynie u mnie często gości.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIle cudeniek <3
OdpowiedzUsuńBalea ma przepięknie pachnące żele. Szkoda, że Tobie trafił się akurat odświerzacz do toalet :D miałam też kiedyś kulkę z Garniera, jakąś "termoaktywną" wersje i całkiem fajnie się sprawdzała :) używam też z Twojej listy tego tuszu do brwi od Essence. Jest fajny, bo kolory przeznaczone dla blondynek faktycznie pasują:) dla mnie to wazne, zeby nie wygladac jak klaun :D
OdpowiedzUsuńMam w zapasie jeszcze inne żele Balea, więc mam nadzieję, że nie będzie źle :D
UsuńOgrom zużyć! Znam kilka produktów- używam teraz tego samego szamponu z Yves Rocher- i również bardzo go lubię.
OdpowiedzUsuńA co do korektorów- wydaje mi się, że art scenic z Eveline kiedyś był lepszy, a może op prostu poznałam lepsze i mam porównanie.
A Catrice to cudo pod moje oczy, trzyma się w stanie idealnym cały dzień, kryje w 100% zasinienia i absolutnie mojej okolicy pod oczami nie przesusza. ;) Jak widać, każda cera jest inna.
Co do korektora Eveline w sumie mam podobne przemyślenia ;)
UsuńUważałabym na nie, bo mają datę przydatności jedynie 12 miesięcy od otwarcia ;)
OdpowiedzUsuń